Bezczelna teza nieprawdaż? “Jak tylko tylko to co kocham? To że niby ja kocham te moje kompleksy, to moje nieszczęście, tę moją sytuację finansową, rodzinną czy wszystkie “złe” rzeczy wokół? Nie ma opcji! Ja to nienawidzę! Ewentualnie toleruję bo nie mam wyjścia ale żeby kochać… no bez przesady!” Myślę, że wielu z nas pomyśli w ten sposób ale zastanówmy się nad tym jak działa świat i nasze psychoenergetyczne systemy i okaże się że kurna.. niestety lub stety ale tak jest.
W wielkim skrócie jeśli coś kochasz to to przyciągasz. Jeśli czegoś nie kochasz, nienawidzisz to niszczysz to i odpychasz od siebie. Ale, miłość i nienawiść w naszym ziemskim wymiarze to dwa końce tego samego kija – miłości. Jeśli kochasz to wiadomo, idziesz “po jasnej stronie miłości” i przyciągasz to i odżywiasz i chcesz tego w swoim życiu. Jeśli nienawidzisz, to idziesz
“po ciemnej stronie mocy”, ale też przyciągasz bo żywisz do tego uczucia, które sprawiają że to przyciągasz. Do tego działa prawo kosmosu, które mówi o tym, że jeśli czegoś “nie kochasz” to znaczy, że tego nie rozumiesz, nie znasz, nie wiesz o co chodzi – masz to nie przepracowane i trzeba Ci tego dostarczyć abyś to jak najszybciej rozpoznał i stwierdził świadomie i na spokojnie czy tego chcesz czy nie – więc doświadczasz tego czego nienawidzisz, tego co krytykujesz. Im więcej krytykujesz, im bardziej masz “wredny” krytykancji umysł, nawyk tym więcej rzeczy masz do krytykowania – świat mówi “no skoro on tak lubi krytykować, to proszę bardzo – masz więcej” 🙂 więc im więcej krytykujesz, im więcej patrzysz z góry, im bardziej się wywyższasz aby podnieść mniemanie o sobie tym więcej otrzymujesz powodów i sposobności aby to robić. Świat działa dla Twojego rozwoju – jeśli Ci to teraz do rozwoju potrzebne, proszę bardzo. Czas jest pojęciem bardzo względnym 😉 ale wracamy do kochania.
Więc mamy ustalone że to co kochasz to przyciągasz. Jeśli czegoś nie kochasz to tego nie ma, po prostu nie jest to w zakresie Twoich zainteresowań. Teraz chodzi o rozpoznanie dlaczego kocham swoje małe i duże dramaty, dlaczego mam taki los, takie życie, które nie rozpieszcza tylko co rusz dostarcza jakiś “hiciorów”. Tu chodzi o to, że Twoje kochanie polega na tym, że kochasz swoje nieszczęście bo uważasz że jest tym na co zasługujesz. Uważasz że to co Cię spotyka jest tym co jest dla Ciebie najodpowiedniejsze i koniec. Nie ważne, że na górze – czyli w świadomości cierpisz i jęczysz, że Ci źle. Twoja podświadomość czerpie radość, satysfakcję z tego, że jest źle bo Twoje wewnętrzne skrzywdzenie odbiera to jako właściwe dla tego wszystkiego co sobą prezentujesz. Po prostu, jesteś złoczyńcą i należy Ci się kara, jakieś cierpienie. Jeśli cierpisz to jest dobrze, jeśli nie cierpisz to coś jest nie tak i trzeba będzie Cię szybko ustawić do cierpiętniczego pionu. Masz w podświadomości skrzywdzenie, zazwyczaj małe dziecko, które uważa, że nic dobrego mu się nie należy, że jest paskudne, nic nie warte i że powinno cierpieć… (oczywiście to hardcorowa sytuacja. Niestety jednak obserwując życie wokół to nierzadka…)
Mamy w sobie bardzo dużo bólu, który promieniuje na zewnątrz w postaci zazwyczaj negatywnych rzeczy i skłonności. Coś się dzieje często nie po naszej myśli. Myśli są dziwne, uczucia ciężkie, po prostu czujesz, że nosisz w sobie jakieś wroga, który Ci źle życzy. Ta część Ciebie podkłada Ci nogę jak tylko może, bombarduje Twoje plany, niszczy co tylko może abyś nie czuł się dobrze. Natłok takich myśli i działań zależny jest od stopnia tego wewnętrznego skrzywdzenia oraz od tego jak bardzo jesteś otwarty na pracę nad uzdrowieniem tego wewnętrznego bólu. Jeśli jesteś zamknięty to będzie Cię bardzo męczyło jeśli jesteś gotowy do uzdrowienia, dążysz do tego, masz już odpowiednio dojrzałą świadomość to ten ból, zwłaszcza teraz, w tych czasach będzie Cię naprowadzał na sposoby uzdrowienia. Już nastał czas oczyszczeń wszystkiego co się da, wszystkiego co cierpi…. a jest tego trochę…
Wracając do kochania – masz dokładnie to co kochasz. Bo Twoje problemy są “kochane” przez Twoje, wewnętrzne, skrzywdzone ja. Ono po prostu je kocha i uważa że to jest najlepsze co Ci się może i powinno przydarzać. Bez uzdrowienia tego wewnętrznego bólu życie będzie ciągle oscylowało wokół problemów i sposobów ich rozwiązwania, radzenia sobie z efektami bólu a on i tak ostatecznie wygra… to co podświadome zawsze wygrywa i rządzi – jest podświadome, działa non-stop, Świadomość zazwyczaj miota się pomiędzy różnymi wysyłanimi z podświadomości impulsami jeszcze sobie zabawnie wyobrażając że to ona (codzienna świadomość) rządzie. Niestety nie jest tak lekko. “Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym będzie ono rządziło Twoim życiem a Ty będziesz uważał że to przeznaczenie” Tak to już dawno temu zauważył Jung i tak to to działa. Jesteś taki jak naprawdę głęboko o sobie myślisz w swoim sercu. Jeśli w swoim sercu wydałeś na siebie wyrok, potępiłeś się za jakieś “straszne rzeczy” (takie wyroki zazwyczaj wydawane są jak mamy 0-3 lata, do 7 max ale też i pojawiają się przed porodem, gdy np. matka jest wystraszona, czuje się zagrożona, ma jakiś wysoki poziom stresu w sobie.. wtedy też w dziecku powstaje trauma zawsze skierowana przeciwko samemu sobie. “Mama się denerwuję, widać jestem zagrożeniem, robię jej problemy, krzywdzę ją.. jestem straszny, zasługuję na karę” to mechanizmy, które mogą pojawić się bardzo wcześnie. Do tego mogą i zazwyczaj dochodzą programy karmiczne… czyli tematy z którymi mamy pracować w tym wcieleniu. Niestety zazwyczaj są one wgrywane w nas poprzez traumy, najsilniej je pamiętamy.
Więc spójrz na świat wokół siebie. Zobacz co stworzyłeś, co przyciągnąłeś do swego życia. Zobacz co w Tobie siedzi.. Twoje życie jest dokładnym lustrem tego co nosisz w sobie i tego co naprawdę o sobie myślisz. To jest tak proste że aż przerażające 🙂 ja na prawdę mam o sobie tak fatalne zdanie, że cały czas w moim życiu dzieje się tak i tak? No tak… na to wygląda. I nie zmienią tego żadne czary-mary, jakiś psychologiczne sztuczki… bez pracy z traumą urodzeniową Twoje życie będzie cały czas wyglądało tak samo. Będziesz się jedynie starzeć ale nie zmieniać…
Czyli – dobrą wiadomość jest to, że cały czas kochamy! 🙂 Takie z nas miłośniki 🙂 To że kochamy cierpieć to już inny, drobny szczegół, grunt że kochamy! 🙂 Co nam to daje, taka świadomość? Ano to, że raz, masz potężną moc kreowania swego świata i ta moc jest mocą miłości – miłość tworzy, miłość buduje, przyciąga. Dwa masz sporo do zrobienia w swojej podświadomości. Jeśli wciąż męczy Cię niskie poczucie własnej wartości (które samo w sobie już jest manipulacją ale o tym w innym wpisie napiszę), to znak, że trzeba koniecznie spojrzeć innymi oczami na świat wokół i zobaczyć jaki jest temat tego skrzywdzenia, co się wydarzyło z Twoim wczesnym dzieciństwie i zacząć to uzdrawiać… nie będzie to proste i łatwe a już na pewno nie przyjemne – w końcu to trauma, coś co Cię ukształtowało w tym życiu. Ale po uzdrowieniu tego rozpocznie się nowa era w Twoim życiu. Wejdziesz na nowy poziom swego Ja. Myślę, że warto! 🙂 Tym bardziej, że w sumie nie mamy wyjścia – życie nas zmusi do samouzdrawiania… po prostu już czas na tego typu prace, więc… działamy 🙂
Głębokich i przeobrażających uzdrowień i uświadomień! Mówiąc inaczej, wchodzimy w ostre zakręty w naszym życiu – super, po nich będzie nowy etap!
Powodzenia na Twej Drodze!
Krzysztof Kina