Są takie dni w życiu, że człowiek się czuje smoczasto. Wszystko jest jasne, proste i banalne a przynajmniej wiadomo co robić. ZNIKA STRACH pojawia się odwaga, werwa ochota do działania wielka siła. Albo inaczej. Zdarzy się, że świat nagle staje się tak piękny, tak barwny, głębokli że aż trudno wyjść z zachwytu, po prostu jego piękno powala. Znacie takie chwile? To chwile Łaski, Oświecenia, wglądu, Olśnienia, choć może nie wrzucałbym tego wszystkiego do jednego worka ale chcę tu jak najbardziej to zbliżyć.
Nie wiedziałem co to jest. O co chodzi?? Dlaczego kurna raz jestem taki ale przeważnie nie… przeważniej jestem słaby i przestraszony, ślepy na piękno. Raz patrzę na to samo słońce i nic… słońce jak słońce a raz spojrze i po prostu… można umrzeć. Nie wiedziałem co to i dlaczego i wściekąłem się na siebie, że mogę ale nie potrafię. O co chodzi i jak to wywołać… teraz już wiem… to nie zależy odemnie. To Łaska.
To chwila gdy Bóg dotyka Cię i pokazuje Ci Prawdę. Pokazuje Ci kawałek Nieba i to co może być i powinno być Twoim udziałem. To co tak naprawdę jest zawsze i do czego powinniśmy wszyscy dążyć. Zdałem sobie sprawę z tego niedawo i wielką ulgą i radością mnie to odkrycie napełniło, bo przestałem sobie zarzucać, że nie potrafię, bo wiem, że to nie odemnie zależy i dwa już wiem do Kogo uderzyć po to Cudo 🙂
Jakkolwiek brzmi to dzwinie to jednak wydaję mi się, że Bóg nam zsyła takie doświadczenia aby nas podkręcić, pokazać coś za czym się śmiało i z animuszem będziemy ubiegać. I wiecie co… WARTO!! :):) Po prostu to jest niesamowita sprawa i teraz kiedy sobie o tym myślę i próbuję sobie to przypomnieć to już na samą myśl robi się człowiekowi lepiej na sercu 🙂
Mogą być to rożne rodzaje olśnień. Chwile siły. Chyba wtedy otwiera się czakra podstawy i cała masa energii po prostu roznosi nas. Wszystko jest wtedy w nas, w naszym zasięgu i jedyne co trzeba zrobić to wyciągnąć rękę. Pytanie jest nie jak tylko kiedy… pełne zaufanie i entuzjazm. Energia tryska i dopinguje do działania. Wszystko się pali w rękach i robota sama się robi. Do tej pory miałem kilka takich dni, godzin, chwil. W takim czasie robię, 75% mojej roboty i najczęściej naastawiając się, że już tak będzie zawsze, zataczam nowe kręgi, otwieram nowe projekty i szaleje a tu… klops… powietrze schdzi jak z dziurawego balonu i zostaję sam na lodzie… z rozpoczętymi projektami… no ładnie. Dobrze, że teraz już to wiem. Wcześniej nie przyszło mi do głowy to, że to sprawka Boga. Jak rasowy egoista wszystko sobie przypisywałem a tu teraz… prosżę ja Was… :):) coś czuje, że będzie się działo.
Jaskrawym przykładem łaski, wyższego stanu umysłu – postrzegania są chwile gdy widzi się piękno świata. To też jest coś tak niesamowitego, że po prostu brak słów. Co robić w takich chwilach? Nie wiem. Nie starać się ich utrzymać! 🙂 To jest chyba nasza główna wada, że jak coś dobre to stramy się tego nagromadzić a jak coś złe to wywalić. Najlepiej wtedy podziękować, okazać wdzięczność, miłości i prosić o więcej 🙂 Chwile Łaski są tak wzbogacające, tak inpirujące i dodające sił do dalszej Wędrówki, że aż oh! 🙂 Oby ich jak najwięcej aż w końcu całe nasze życie stanie się jedną taką wielką chwilą Łaski. Wtedy dopiero powiemy o sobie, że żyjemy. Wtedy dopiero się zacznie nasze prawdzie Życie.
I oby nastąpiło to jak najszybciej
Czego Wam i sobie z całego serca życzę.
Kris