Mam wrażenie, że gra w ofiary i katów w którą gra prawie cały świat dobiega już końca. Ci, którzy przyjęli na siebie rolę słabszych, gorszych. poniżanych, ofiar, niegodnych, zastraszanych, wyszydzanych powoli otwierają oczy i zaczynają czuć się niedogodnie w swoich rolach.
Trochę jak w bajce o Kopciuszku godzimy się na szorowanie podłóg choć w głębi duszy czujemy,że zupełnie inny jest cel i przeznaczenie naszego życia. Bal już tuż tuż a dobra wróżka matka chrzestna tylko czeka by przemienić nas i nasze otoczenie. Zanim jednak zjawia się wróżka Kopciuszek siada na progu i płacze.
Ten płacz to oczyszczenie. Doszliśmy już w swoim życiu do takiego momentu kiedy mamy naprawdę szczerze dość. Dość tego wszystkiego co sami sobie stworzyliśmy. I to chyba o taki właśnie moment chodzi. Dopiero wtedy gdy dojdziemy do samego dna staniemy twarzą w twarz z najciemniejszą stroną siebie, przeżyjemy ponownie wszystkie najciemniejsze chwile swojego życia – wtedy dopiero gdy zaczniemy szczerze płakać może pojawić się dobra wróżka.
Finał bajki jest oczywisty:
Victim convicted to victory!
Wcześniej czy później każda ofiara zostanie zwycięzcą tej gry.