“Budda określił maitrī, kochającą życzliwość, jako piękno. Jeśli praktykujemy kochającą życzliwość, wtedy to, czego doświadczamy, jest pięknem. Byłem bardzo poruszony, gdy to usłyszałem. Ktoś z dobrym sercem, kto zawsze pragnie robić coś, by przynieść ulgę, przynieść radość, przynieść poczucie szczęścia innym – jeśli kochamy kogoś takiego, znamy kogoś takiego, mamy wielkie szczęście. Motywacją takiej osoby jest energia przynoszenia szczęścia i radości ludziom, zwierzętom, warzywom. I gdy możemy z kimś takim żyć przez pewien czas, dochodzimy do wniosku, że on/ona naprawdę urzeczywistnia te wartości. To, co widzimy jak piękno – to energia, która czyni tę osobę piękną. Gdy możemy doświadczać, czuć tę energię piękna w nim/w niej, mamy także możliwość poczucia jej w sobie.
Nie wierzymy, że ją mamy, nie wierzymy, że jesteśmy zdolni do miłości i bycia kochającym, bycia współczującym. Mamy kompleks, że! tej miłości w nas nie ma, że nie umiemy kochać. I cierpimy przez to przekonanie. Pogardzamy sobą. Nie doceniamy siebie. Myślimy, że jesteśmy nic nie warci. Ale jeśli mamy to szczęście kochać kogoś, kto posiada energię maitrī, kochającej życzliwości, mamy szansę. Dzięki doświadczaniu tej energii w drugiej osobie mamy szansę doświadczyć jej w sobie.”
Thich Nhat Hanh
To właściwie powinno być opublokowane jako jeden z cytatów/drogowskazów jednak jest długie. Warte zdecydowanie opublikowania, dlatego puszczam to jako artykulik.
KT