Rozczarowany? Rozczarowana? J kilku moich znajomych stwierdziło, że teraz już w nic nie wierzą i wszelkie tego typu historie będą omijać szerokim łukiem bo końca świata nie było. Przypomniał mi się tutaj wiersz, który jakimś cudem zapamiętałem ze szkoły podstawowej o końcu świata, konkluzja była taka, że koniec świata będzie zwykłym dniem w czasie którego wszyscy będą wszystko normalnie robili i wtedy nastąpi coś… dla mnie to też jest trochę lipa, bo myślę, że jeśli my, sami nie rozpiepszymy naszej planety to raczej nie będzie końca świata, no chyba, że naprawdę tak zgłupiejemy jako społeczeństwo i tak się wynaturzymy, że trzeba nas będzie jak dinozaury załatwić… ale myślę, że to się już nie zdarzy… za dużo Światła jest już na Ziemi, za dużo pięknych Istot zaangażowało się w to co się tutaj dzieje i Ziemia „da radę!” J Koniec świata był subtelnym początkiem Nowego Świata. Dokładnie tak jak z Nowym rokiem….
Czy czuję jakoś inaczej świat wokół? Tak, jakoś inaczej choć ciężko mi uchwycić tę różnicę… może sobie wmawiam, może to placebo ale nawet jeśli tak, to jaka to różnica? Od dawna uważam, że wyśmiewane placebo jest manifestacją potężnej mocy ludzkiego umysłu i ludzie/naukowcy zamiast zgłębić to i wykorzystywać to szydzą z tego „a, to tylko placebo” – to aż placebo J okaże się niebawem, że tak właściwie to wszystko to jest placebo… świat jaki widzisz jest taki jakim go chcesz widzieć, jaki wierzysz że jest. Świat jest taki jakim go postrzegasz. Oczywiście, ponieważ żyjemy przede wszystkim podświadomie – nie oszukujmy się ale nasza świadomość to tylko pląsający po powierzchni góry nieświadomości „mały pikuś” – czujnik, penetrator rzeczywistości, którą podświadomość sama tworzy. J I na tym polega zabawa na planecie Ziemia i w tym wymiarze Istnienia, zostajemy do tego stopnia uśpieni i nasze wibracje obniżają się do tego stopnia, że nic nie trybimy i nic nie wiemy ze świata, życia, które tak naprawdę jest w wyższych wymiarach, wibracjach istnienia i cały wic polega na tym aby się do tych wibracji dostroić po drodze doświadczając CAŁEJ MASY przeróżnych doświadczeń, wydarzeń, klimatów, które w tamtym, wyższym stanie istnienia nie mają prawa zaistnieć… więc tutaj, każde, nawet najcięższe, syfiaste doświadczenie jest czymś unikatowym dla duszy, która się rozwija, doświadcza… nie zawaham się użyć tego słowa – bawi się w życie na Ziemi J a my, z naszym ego się wielce trudzimy, cieszymy, doktoryzujemy się w tych realiach ale to właśnie też część tej urokliwej zabawy.
Wracając do tematu. Tak, czuję inną jakość. Jest mi lepiej, wyraźniej, silniej… czuję się normalniej… ktoś powie, że to normalne, bo zrozumiałem pewne swoje podświadome programy, które gdzieś tam kreowały mój świat i teraz inaczej patrzę na rzeczywistość więc jest też dla mnie ona wewnętrznie i zewnętrznie inna – i ok! Tak jest, rzeczywiście tak jest, to, że się to zgrało z nowym czasem? Luz, mam do tego luźny stosunek… I tak wiem, że jest masa pracy do zrobienia, trzeba pomóc tej nowej epoce bo sama się nie zrobi 😉 trzeba dużo pracy jeszcze włożyć aby żyło się na Ziemi WSZYSTKIM dobrze, normalnie, godnie, wesoło… aby Ziemia nie była postrzegana w Galaktyce jako planeta największego hardcoru tylko aby była postrzegana jako planeta miłości, radości, wolności i wszechpotężnej różnorodności i wielorakości istnienia – bo Ziemia jest piękna i teraz, po tym jakże długim czasie gdy dawała miejsce dla różnych energii i doświadczeń, mniej lub bardziej udanych, teraz jest czas aby mogła narodzić się nowa cywilizacja i teraz Ziemia odzyska swoją dojrzałą pozycję wśród innych planet. Może to my jesteśmy tymi dziećmi Ziemi, które ona wyda na Świat? Czas okaże.
Więc, do uśmiechu! Żagle lekkości, dobroduszności, otwartości i miłości na maszt.. niech wiatr galaktycznej świadomości poniesie nas w wielowymiarowe przestrzenie bezkresnego Istnienia.