
Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Przyjemność i rozpacz w jednym stały domku ( to wpływ ostatnio emitowanej reklamy ;)) o co chodzi? To są dwa bieguny tej samej energii, które mają nas uczyć. My szalejemy na punkcie przyjemności i za wszelką cenę chcemy uciec przed jej przeciwieństwem. Im bardziej chcemy uciec tym bardziej jej doświadczymy. Po za tym… przyjemność usypia. Przyjemność sprawia, że się nie zastanawiasz, nie stawiasz pytań, nie kwestionujesz jej… po prostu jest Ci przyjemnie, odczuwasz, starasz się wejść całym sobą w to. Uczysz się bycia obecnym i… rezygnacji, umiejętności puszczania tego co przemija. To trudna sztuka. Zrezygnować z czegoś co sprawia nam przyjemność, a koniecznie trzeba to puścić, bo za tym czymś może przyjść jeszcze lepsze. Z takim nastawieniem o wiele łatwiej jest rezygnować, poddawać się. Uczysz się też bycia obecnym, odbierania odczuć i to jest dobre ale to, że się tego uczepiasz i chcesz aby trwało wiecznie jest niekorzystne. Taka postawa prowadzi do niewolnictwa przyjemności. Szukasz za wszelką cenę gdzie by tu sobie dobrze zrobić. To jak z narkotykiem. Uzależniasz się jak od wszystkiego co Ci dobrze robi. Im coś bardziej Ci miłe tym szybciej się uzależniasz i tym bardziej bezkrytycznie na to patrzysz, tym mniej się zastanawiasz…. | ![]() |
Cierpienie za to jest zupełnie inne. Jeżeli je opanujemy oczywiście – czyli zrozumiemy jego przyczyny i cel. Jeżeli w nim odnajdziemy spokój i rozsądek, racjonalne myślenie, to okażę się dla nas trampoliną do nowych poziomów świadomości – samego siebie. Za każdym takim „oswojonym” cierpieniem idzie wielka przyjemność. Tylko, że ta przyjemność nie jest zmysłowa…. te 5 naszych zmysłów jeżeli już to w niewielkim stopniu biorą w niej udział. To po prostu radość duchowa, satysfakcja, wdzięczność i miłość. To nowe poziomy świadomości, jedności, wręcz ekstazy duchowej (w nich też trzeba być świadomym. Test w teście.). To są osłody każdego kroku duchowego do wykonania którego trzeba czasem się nieźle natrudzić. Nie rzadko cofnąć aby wziąć rozbieg czyli po prostu…. pocierpieć.
Cierpimy, jeżeli nasz status do którego się przyzwyczailiśmy się zniża. Kiedyś, przy takiej ilości energii którą mam gdy mam „doła” latał bym ze szczęścia a teraz… rozpacz… – przejaskrawiam tu trochę ale przykład jest dobry. Wszystko dzieje się w jakiś granicach które sami ustalamy. My decydujemy co jest dla nas cierpieniem, a co nie. W tym jest wielka Wolność.
Chodzi znów o świadomość. To klucz do wszystkiego. Napisałem ten tekst, bo przeczytałem przed chwilą wpis pochwalny na temat przyjemności, szukania jej wszędzie i we wszystkim i za wszelką cenę. To miraż. Pogoń za wiatrem. Nie chodzi o przyjemność czy o cierpienie tylko o świadomość jaka nam towarzyszy przy ich przeżywaniu. Wszystko ma nas nauczyć nas samych. Prawdy o nas.
z Miłością