W morzu kompleksów pływam, a jakże. Jak wszyscy, to wszyscy, babcia też… Tylko, że patrząc na te kompleksy, to zaczynam się z nich raz śmiać, a dwa to wściekać na nie. Jak to kurna chata? Przecież to są tylko i wyłącznie wcześniejsze wybory, oceny sytuacji niedojrzałego, nieświadomego umysłu. To wszystko to tylko i wyłącznie dziecinne doświadczenia, które fakt, że mnie ukształtowały i wdzięczny im za to jestem ale teraz juz się nijak mają do rzeczywistości a wciąż rządzą. Dość z tym!
Jestem pełen kompleksów. Jestem wręczy bogaty nimi. Gdyby była to waluta byłbym przebogaty 🙂 a tak… a tak to jestem najlepszy ale w tej kategorii mam tylko swoje gorzkie zwycięstwo za które nikt mi nagrody nie da tylko wyśmieje raczej a więc… więc dziękuję za takie marnowacze czasu i energi. Chcę już wydorośleć a nie motać się z takimi pierdołami.
Patrząc jak wszyscy działamy nieświadomie, jak próbujemy wydębiać od innych energię, jak staramy się pojechać na czyichś plechach to z jednej strony śmiać się chcę a z drugiej ręce opadają… to znaczy, że ja też taki jestem.. i tak. Im bardziej się sobie przyglądam tym bardziej to widzę. Jak by to nie jedna istotka powiedziała przewrażliwiony jestem na własnym punkcie. Ale zgadza sie, nieco jestem ale to dlatego, że szukam tego co mi w bucie siedzi i mnie uwiera. Jak mnie coś w bucie mierzi to nie będę się uśmiechał i starał się innym dobrze zrobić tylko siąde, zdejmę buta, wyrzucę tę uwierającą zarazę, założę buta i zacznę innym pomagać, kochać, śmiać się. Wtedy dopiero można być pomocnym i pożytecznym społecznie a nie jak się jest chorym, nieszczęśliwym. Duży może więcej.
Morze kompleksów czy morze inspiracji? A może by tak zmienic to morze? Przewartościować? Przecież czym jest kompleks? Kompleks jest moją reakcją na czyjąś opinię. Moją reakcją autodestrukcyjną, niszczącą. Ktoś mi zrobił coś nie miłego, ktoś mnie publicznie upokorzył, wyśmiał i od tego momentu jestem przeświadczony, że publiczne wystąpienia to zgroza, porażka, że zrobię z siebie pośmiewisko ale tak na prawdę to wcale tak nie musi być. To, że ktoś kiedyś mnie tak upokorzył, że poczułem się samotny i zdradzony nie oznacza, że świat mnie nienawidzi i chce zniszczyć. Nie! Wręcz przeciwnie! To oznacza, że świat właśnie chce mnie USZLACHETNIĆ, wzmocnić i zahartować. Jak dla mnie, teraz z tą wiedzą jest to znakomity znak, że Wszechświat dba o mnie i się mną opiekuje, że tym zdarzeniem chciał mnie uwrażliwić, pchnąć w jakimś kierunku. To, że na naszej Ziemi ukochanej, w tym czasie, ludzie uczą się właśnie przez takie bolesne doświadczenia jest znakiem naszych czasów. Nie powinniśmy do tego przywiązywać dużej wagi, a przynajmniej nie cały czas. Te zdarzenia były i są, tylko po to, abyśmy się wzmocnili, poznali, abyśmy zmienili tok życia, jego tory. To wszystko są kuksańce kochającego Świata dla nas. Są to cenne lekcje i wyjątkowo radośnie i z wdzięcznością powinniśmy na to patrzeć 🙂
Jasne. Przed oczami staje mi to zdarzenie, gdy na koloni właśnie stała mi się ta historia i… już kiedyś ją ogarnąłem śmiechem… tak, to było wtedy na warsztacie Radykalnego Wybaczania, gdy miałem wgląd i poszerzoną świadomość, wtedy pierwszy raz zobaczyłem ten teatr Miłości i doświadczyłem tego jako teatru ale wtedy jeszcze popatrzyłem na to jako na mimo wszystko bolesne doświadczenie… teraz jest inaczej… teraz widzę w tym tylko miłość. Nie widzę już tamtego bólu… znikł…. jest wdzięczność i jest Miłość… jest świadomość… wszystko jest piękne, czyste i doskonałe…. heeej mów co chcesz! Życie jest NIESAMOWITE!
A dziś? Teraz? Zasiadłem do pisania tego bo mnie Żonka moja “zainspirowała”. Wciąż grając w tym spektaklu odkrywamy kolejne role, które nieświadomie odgrywamy. Te role, to jakieś spadki z naszych dziecinnych lat, a są one już zupełnie nie adekwatne do obecnych POTRZEB I MOŻLIWOŚCI OBECNEGO ŻYCIA I ŚWIADOMOŚCI. Więc mam ochotę krzyczeć i mowić otwarcie co jest grane, co widzę. Patrząc na to wszystko z obecnego pułapu świadomości mam wrażenie, że z jednej strony będzie to bolesne i okrótne ale z drugiej strony wydaje się jedynie możliwe i normalne. Czy dam się złapać w karby społeczeństwa i jego norm, które nie szanują jednostki tylko cenią poprawność społeczną. Nie liczy się dla tego społeczeństwa dobro jedonstki bo jest ono przedkładane nad dobro ogółu. Może to i normalne ale z jednostek tworzy się społeczeństwo. Jeżeli KAŻDA jednostka nie będzie szanowana, nie będzie miała prawa do własnej ścieżki życia, do własnej drogi to co to za społeczeństwo? To jakaś farsa i groteska utrzymywana w strachu tylko po to aby Ci którzy są ponad nie mieli z tego korzyść. Chcę być wolny. Emocjonalnie, mentalnie, fizycznie. To jest mój krak.. To mnie jara. Wolność. Wolność jest w moim przeznaczeniu, jest jego drogą a tym czasem…. tak… mam trochę do zrobienia.
I to nie jest tak, że coś jest źle czy coś jest niewłaściwe. Wszystko jest dobre ale nie na każdym poziomie. Nasze postrzeganie świata jako dobrego i złego jest – chciałem napisać “złe” 😉 ale nie.. jest nieadekwatne do obecnych potrzeb. Mówiąc krótko jest przestażałe i więzi w cyklu karmicznej huśtawki nastrojów i zdarzeń. Wszystko jest dobre, z wszystkiego można zrobić świętość i wszystko po to jest. Jeżeli się coś tak cieżkiego pojawiło w naszym życiu to widać miało nas czegoś nauczyć. Wszystko jest światłem i informacją. Wszyscy jesteśmy Jedno. Z jednej materii pochodzimy. Świat to jeden wielki system Miłości. Nie mam zamieru inaczej na niego patrzeć.