… fajna przygoda… przecież chodzi o to, aby być w życiu szczęśliwym i by się realizować, ale ta realizacja różnymi drogami chodzi… dla jednego będzie to kariera coacha a dla drugiego bycie ojcem i dokładne przeżywanie każdego dnia, cieszenie się chwilą i radość smakowana każdego poranka… 🙂 To może być właśnie codzienność i to może też być codzienność małżeńska, rodzinna… To wszystko w sumie od Ciebie zależy i tak na prawdę o Ciebie chodzi… Dzieciak, jak by nie było zmusi do tego aby nad nim zapanować, okazać siłę, by być ojcem, przykładem… I…. Może to właśnie tego się boisz? Masz problem z podjęciem decyzji a raczej z przyjęciem odpowiedzialności za podjęcie decyzji… Bo decyzję tak czy owak Ty podejmujesz… Tylko odpowiedzialność jest rozproszona…
Próbujesz wtedy wszystkich obarczać w, koło ale sam doskonale wiesz, że to i tak Twoja “wina/zasługa”… Heeeej …jesteś niesamowitym człowiekiem, otwarty, wygadany i jednocześnie unikający za wszelką cenę odpowiedzialności… Dlaczego? Przecież odpowiedzialność jest fajna! Fakt, czasem powiesz, „kurczę, to przeze mnie się to rozwaliło”, ale też i będziesz mówił, „kurczę, to dzięki mnie to wszystko powstało i jestem z tego powodu cholernie dumny.” Przecież przyszedłeś tutaj, na świat, na ziemię by decydować, by tworzyć, by być twórcą, Aniołem Michałem swego życia, artystą, który sam się tworzy, który sam kreuje swoje dzieło – siebie samego. Jeśli rozpraszasz odpowiedzialność Twoje dzieło, które i tak jest Twoje i tylko Twoje, bo nikt nie odpowie za nie, będzie na końcu rozmyte i rozchwiane, niekompletne, bo przecież nikt nie wie jak Ty na prawdę chcesz żyć i jakie ma to dzieło Twego życia być… Czyli Ty sam… Odpowiedzialność to nasze najważniejsze dłuto, którym rzeźbimy nasz los… to podstawa… właściwie to jest to młotek 😉 nim uderzamy w dłuto kreatywności, radości, spokoju, przedsiębiorczości… Ty, jeśli je rozpraszasz to tak jakbyś walił wełnianym młotkiem 😉 niewielki jest z tego efekt 🙂
Odpowiedzialność mówi “tak, to ja, akceptuję się całkowicie i doceniam wszystkie swoje produkty życiowe. Wszystko to jest moje, przeze mnie i dla mnie stworzone. Jestem Panem swego losu. Kowalem. Kuję żelazo mego losu młotkiem odpowiedzialności, na kowadle dnia codziennego. W kuźni kosmicznej siły.”
Napisałem to kilka dni temu, ale nie miałem okazji tego przeczytać na spokojnie, aby to opublikować. Uważam, że „coś” w tym jest… trochę się czuję jak bym pisał do siebie… 😉 i tu mi się śmiać chce, bo lustro życia przyciąga mi ludzi takich jak Ty, którzy są w niektórych rzeczach podobni do mnie i mówi “zobacz, taki byś był, gdyby…”…. Dlaczego Ci to piszę? Chcę Ci na własnym przykładzie zademonstrować jak działa świat, jak podobieństwa się przyciągają i jak spotykają się ludzie, którzy mają, jeden dla drugiego jakąś wiadomość, jakąś informację od świata. Informację, po której losy obu tych ludzi się zmienią. Zmienią się albo mocno albo delikatnie, ale zmienią się i tak samo się dzieje tutaj, miedzy nami i tak samo się dzieje u Ciebie w domu… i to wciąż chodzi o naszą odpowiedzialność i gotowość – odwagę do tego by pójść z życiem pod rękę, zatańczyć z nim tango a nie uciekać w jakieś niemoce, niezdarności… Braki odpowiedzialności… Przed tym nigdy nie uciekniemy… Zawsze i wszędzie tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to, co nam się dzieje…
Nawet, jeśli dzieje nam się krzywda, bo ktoś nam robi złą robotę to i tak jest to nasza zasługa, bo tego kogoś przyciągnęliśmy i on nam odgrywa jakąś rolę, która nam jest w tej chwili obu stronom potrzebna. Dlatego uciekanie od odpowiedzialności mija się z celem… Mija się z sensem naszego życia, bo i tak nie uciekniemy… Nie ma na to mocnych. Jeśli coś Ci się pojawia w życiu to znaczy, że jest to dla Ciebie i masz COŚ z tym zrobić, obejść, wykorzystać, wykluczyć, przerobić, ale nie uciekać… Trzeba nam – ludziom wykorzystywać nasze kreatywne siły i moce, aby działać, aby brać na barki, aby tworzyć, aby zdobywać, aby poświęcać, dawać i oddawać i też, aby czasem wiedzieć, kiedy odpuścić… Kiedy się poddać i pójść inną drogą. Do tego trzeba tylko jednej rzeczy – nas, całych w tu i teraz zaangażowanych w proces zwany życiem na 100%.
I tego i Tobie i sobie na 100% życzę!
Kris
ps. tak właściwie to miało to iść do fragmentów ale..