Diabeł tkwi w szczegółach…, co to za średniowieczne i dziwne powiedzonko. Zakłada ono, że całość jest ok, ale jak się bliżej patrzy, to się pojawiają problemy. Już pomijam tu aspekt religijny, który już zupełnie jest z nie tej epoki, ale samo stwierdzenie, że tak właśnie działają rzeczy jest bardzo krzywdzące, bo samym takim założeniem sprawiasz, ze tak jest. To tak samo jak te durne prawa Murpchego.
Prawa M – to jak dla mnie „jeden, wielki kasztan”, bo sprawiają, że w podświadomość wbija się mnóstwo negatywnych programów. Jeszcze są powtarzane na wesoło i ludzie się cieszą, że mieli rację… „no tak, jeśli mogło się nie udać, to musiało się nie udać, przecież tak mówi prawo Merpchego”… pfuj! Obrzydlistwo!
Tutaj, z tym „diabeł tkwi w szczegółach” jest podobnie – zakładasz, nawet nie wierząc w diabła, ale ponieważ ten archetyp jest wbity głęboko w naszą podświadomość, więc działa negatywnie, bo wiesz, że diabeł to nic dobrego, więc sprawy, po przyjrzeniu im się będą się źle miały, „no, bo diabeł…” bleee
To nie chodzi o to, że w szczegółach coś złego się ukrywa tylko, że nie zwraca się na nie uwagi. Po pierwsze, to powiedzonko nie zostało ukute przez techników, którzy dłubali przy jakiś skomplikowanych projektach tylko przez zwykłych ludzi, którzy słuchając opowieści nie zgadzali się z nimi lub zwyczajnie ich nie rozumieli. Po za tym jak zwykle źle zrozumiano przesłanie tego powiedzonka… podobnie jak ze zjadaniem potraw do końca ze swego talerza… potraktowano to dosłownie, a tu chodzi nie o nasze fizyczne jedzenie, jadło tylko o strawę duchową, które na talerzu dnia łyżką uważności zajadamy palcem zadowolenia… a tutaj z tym diabłem chodzi o to, że nie zwracamy uwagi na niuanse życia.
Przechodzę do właściwej części tego wpisu 😉 to powiedzonko ma nam zasygnalizować, że musimy zwracać baczną uwagę na szczegóły. Nie, dlatego, że w nich jest diabeł, ale dlatego, że z nich rodzą się wielkie rzeczy. To od małego ziarenka piasku może się zacząć lawina… to nasze te malutkie nawyki kształtują nasz charakter i jeśli nie będziemy zwracać na nie uwagi to nigdy się nie zmienimy… Pierwsze impulsy, które płyną do nas ze świata są odbiciem nas samych.. Są bardzo delikatne.. To subtelne informacje, które powinniśmy wyglądać i rozmyślać nad nimi.. To dzięki nim szybko zacznie zmieniać się nasze życie… one są tak małe, ze są pomijane przy codziennym biegu życia… i to właśnie tutaj tkwi diabeł;) (oczywiście, jak nie zwracasz na nie uwagi to przyjdzie listonosz z innymi wiadomościami.. Chorobą, wypadkiem, zwolnieniem z pracy…, śmiercią, rozwodem….)
Więc nie bójmy się szczegółów! Bawmy się nimi, wyglądajmy je.. Smakujmy jak najlepsze kanapki. One są jak przyprawy do naszej codziennej strawy… nadają smaku, kunsztu, są jak sztuka kulinarna… kochajmy szczegóły…. Jedzmy je, smakujmy, rozkoszujmy się nimi i przeżuwajmy spokojnie… a po za tym… to Anioł tkwi w szczegółach!;)·
Pozdrawiam J