..pozostał klimat, kilka wrażeń, znaki czasu, który nie istnieje..
..dworzec kolejowy – a oprócz dzielnej załogi trzy osoby – starsza Pani, jakiś mężczyzna za plecami i ja. Uwielbiam podróże, kocham przemieszczać się z miejsca na miejsce, lubię jeździć pociągami, ale to ja. Pani patrzyła na rozkłady i zdawała się zagubiona, a ja już nie tak na siłę starająca się pomagać, więc popatrzyłam na rozkład jazdy i podeszłam do kasy, poprosiłam wiedząc czego chcę.. Pani podeszła, posłuchała i spytała o której ten pociąg w jej kierunku i z którego peronu.. powiedziałam i podeszłam do automatu po podwyższenie ciśnienia 😉 expresso! miało być małe słodkie białe, a wyszło małe słodkie czarne 😉 zbiegi okoliczności ?.. Już dawno odszedł gdzieś mężczyzna zza mnie proszący o bilet, a Pani stała i czekała blisko, tak jak by się bała, że może jej się zgubić informacja..
Pijąc pyszną kawę szłam na peron, a Pani za mną.. wyrzuciłam kubek do kosza.. Pani spytała, czy wiem, skąd pociąg odjeżdża.. no to ja, że tak i poszłam dalej, ale za kilka kroków targana wspomnieniem bielszej swej strony spytałam, czy może pomóc coś nieść, ale Pani podziękowała mówiąc, że ma lekko.. no tak, storczyk nie waży, a torebka nie zbyt pełna.. weszłyśmy do jednego przedziału. Umieściłam się na wszelki wypadek na siedzeniach obok.. i od tej pory skazałam się na.. monolog.. Dzień wcześniej, będąc u siostry mamci powiedziałam jej, że ludzie traktują mnie jak księdza w konfesjonale i się na mnie sami otwierają, iiii masz-ci-los tzn mówisz i masz 😉 Pani, sięgając nerwowo nóżkami podłoża, raz jedną, raz drugą nóżką w zadziwiająco błyskawicznym tempie, wyrzucać zaczęła z siebie wszelki negatywizm, jak ten taaaaam wulkan. A ja słuchałam i prawie nie dowierzałam, że to się dzieje. Pani zaczęła obrzucać błotkiem kobietę, która zaprosiła ją do siebie na poczęstunek, a na stole przechadzał się jej kotek.. Pani, cóż – oburzona, że jak tak można – spać ze zwierzętami, pozwalać im na wylegiwanie się na fotelach.. a ja się coraz pełniejszym uśmiechem do swoich przekonań niedawnych uśmiechałam.. i do swojej niedawnej nie-miłości i do odbiegania od siebie we własnych myślach – byle się wybielić.. nie wytrzymałam, powiedziałam, że to wszystko kwestia nastawienia, a kiedy spytała, czy bym jadła, powiedziałam że mnie takie coś, jak kłaczek kotka na ciasteczku nie rusza 🙂 i poooojechałam – powiedziałam o wielu zwierzętach w moim domu do tej pory, o tym, że wszystko w tym świecie jest kwestią postrzegania i nastawienia.. i z uśmiechem zanurzyłam się najpierw w cudowne myśli o kimś najbliższym, w modlitwę.. później w literki, składające się na przesłanie, zawarte w książce, którą akurat nie-przypadkowo czytam.. W tak zwanym międzyczasie zanurzałam wzrok w piękno zieloności lasów, w sarnę wplecioną w tą zieloność i czułam dosłowne szczęście.. i zerkałam na Panią z ciekawością, na Panią z dobrym nastawieniem – a co w Tobie Pani, obok tego jeszcze drzemie?
Pani powoli się rozpuszczała 🙂 odchodziły negatywne doznania.. powiedziała kilka ciepłych słów o swojej córce-nauczycielce .. później kilka negatywych o dzisiejszej młodzieży.. później kilka pozytywnych, że nie wszyscy są źli.. i tak mieszało się w niej dostrzegane wokół zło i dobro, tak zwane. Przed Inem powiedziała z przekonaniem, że ja chyba pracuję w sądownictwie, albo w medycynie.. a kiedy wprowadziłam ją w prawdę o moim zawodzie, wydawała się zawiedziona.. cóż.. kiedy nam się coś wydaje, a prawda okazuje się banalna, to trzeba chyba umieć zobaczyć jeszcze coś ponad nią..
Po przesiadce dołączyłam do koleżanki, a Pani.. a Pani usiadła obok.. rozmawiałyśmy o zwykłych sprawach codzienności, a Pani słuchała.. kiedy podnosiła się z miejsca, żeby rozprostwać kości – storczyk się przewracał.. może już się przyzwyczaił do Pani i jej bliskiej obecności.. niepotrzebnie chyba – taki piękny storczyk! – każdy by go podniósł.. każdy z odrobiną dobrej woli..
Pani wysiadła w Mogilnie – gdzieś tam na początku podróży naszej mówiła, że tam jest jej najpiękniejszy rodzinny dom.. nie to, co przebrzydły Ciechocinek, w którym mieszka, a gdzie wszystko jest nie takie.. cóż.. ja tam rozumię tą Panią teraz już tak! albo – teraz znów tak! 🙂 dobrze jest proszę Pani wrócić do domu!! Przed wysiąściem 😉 Pani podeszła i podziękowała za miłą wspólną podróż.. A przecież ja nic nie zrobiłam, ja tylko coś tam przebąknęłam (i cały czas się do Cię uśmiechałam w sobie, bo to był Twój dzień – tak wybrałam, albo tak wybraliśmy:)) .. i życzyła mi wszystkiego najlepszego 🙂 i wzajemnie proszę Pani – szerokiej drogi do siebie, proszę Pani :)) w Pani jest ta iskierka, tylko jeszcze śpi, ale to nic – postaram się o Pani pamiętać 🙂
c.d.n tzn droga powrotna może jutro nastąpi
Spokojnej nocy proszę Pana i proszę Pani, z Bogiem w sercu miłych snów