Smutek bije po oczach i uszach gdy się wejdzie do kościoła. Wszyscy są śmiertelnie poważni, zamyśleni, wyglądają na umęczonych, zalęknionych… słuchają słów o męce Pańskiej, o Jego śmierci, drodze krzyżowej, wielkim poświęceniu jakie On dla nas zrobił… Ulubiona emocja kościoła to chyba żal i smutek… są tego pełni… w jednym z ważniejszych momentów ksiądz a za nim cała rzesza wiernych bije się w pierś i mówi: Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie ale powiedz tylko słowo… a w innym momencie: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina… te słowa wyrwane z kontekstu Biblii są wstawione w obrząd mszy aby tylko bardziej ugiąć karki wiernym. Aby jeszcze bardziej ich wbić w poczucie winy, w żal za grzechy, w poczucie małości, mierności, nieporadności… szokujące jest to, że ludzie wciąż w to wchodzą, wiadomo, że jak się wyssało coś z mlekiem matki to ciężko się od tego uwolnić ale i tak jest coraz lepiej i na mszach coraz mniej młodych ludzi widać… po prostu taki obrządek wywołuje naturalną reakcję świadomości. Nie chce się uczestniczyć w takim masowym akcie samobiczowania, samoponiżania i … otumaniania…
I po co to wszystko? Ano po to aby masy były bardziej potulne i wystraszone. Wtedy łatwiej nimi manipulować. Mają większe drżenie przed Bogiem a więc i więcej na tacę będą dawać aby się wykupić od “grzechu”. Rewelacyjne, wprawdzie trącące już myszką, bo średniowieczne narzędzie wciąż działa….
Czy sądzisz że Jezus by chciał aby na Jego śmierci, na Jego życiu, na tym co zrobił robiono takie smutne widowisko? Czy sądzisz, że takie ucieleśnienie Miłości jakim Był chciało by abyś teraz ze smutkiem bił się w pierś i mówił: moja wina, moja bardzo wielka wina? Czy sądzisz, że Jezus Chrystus, chodzący po wodzie, zmieniający wodę w wino, chodzący na imprezy chciałby aby się takie smutactwo odbywało na Jego cześć? Nie sądzę. To wszystko to tylko jest kwintesencja tego co na wymyślał kler na przestrzeni tych 2000 lat.
Trzeba im oddać, że nawymyślali niesamowicie. Osiągnęli to co chcieli. Czyli maszynkę do bezproblemowego rządzenia, ściągania podatków i to dobrowolnie! I do tego jeszcze to wszystko w Imie Boga… na prawdę… szacuneczek! Oczywiście, że większość tego co się działa i dzieje jest i tak dobre. Bo w sumie lepszy rydz niż nic… lepszy kulawy system – jak choćby demokracja niż wcale czyli anarchia. Teraz dzięki temu, że tak to się wszystko działo, dzięki temu że kler zrobił to co zrobił nastąpi szybsze i pełniejsze przebudzenie w Prawdzie. Ludzie otworzą oczy i zobaczą co się dzieje. Zobaczą, że byli przez parę ładnych lat powiedzmy, że …. niedoinformowani co spotka się pewnie z wielkim zdzwieniem. Paru zryczy jak lew, a inni znów się roześmieją gromko. Nie ważne. Ważne jest to, że teraz odzyskujemy naszą Prawdę.
I nie ma Ona nic wspólnego ze smutkiem, litością i trwogą. Właśnie jest biegunowo różna od tego. Mówi o naszej czystości, miłości, o naszym dziedzictwie i o naszych nieograniczonych możliwościach, co właśnie było głównym powodem takiego właśnie zakłamania. Ale teraz odzyskujemy naszą prawdę. Teraz zaczynamy żyć. Teraz, gdy nowa Epoka, Nowa Rzeczywistość już tuż tuż, te struktury strachu pękają i walą się, odsłaniając swe niedorzeczności. Teraz zaczynamy odzyskiwać samych siebie… zaczynamy żyć w Prawdzie… Jak Jezus.