Oprócz błękitnego nieba…

Wiesz dlaczego obecnie jest tak, a nie inaczej na Ziemi? Mówię o polityce i mediach zwłaszcza i sytuacji gospodarczej. Myślę, że jest to w jakimś stopniu specjalnie kreowane przez tych, którzy są jeszcze ponad globalne korporacje, bo człowiek nieszczęśliwy jest lepszym konsumentem. Szczęśliwy, wiadomo, „nic do szczęścia mu nie trzeba” a nieszczęśliwy? Zaraz będzie się chciał czymś pocieszać. A to nowy telewizor, a to nowy telefon czy nieśmiertelne ciuchy, którymi zapchane są szafy, a które są kupowane tylko po to, by poprawić sobie nastrój. Generalnie kupujemy, konsumujemy, bo tak nas nauczono – wyhodowano społeczeństwo konsumentów, a teraz, żeby dokręcać wyniki jeszcze są kreowane problemy, abyśmy się pocieszali – „a kupię to, raz się żyje”, „może będzie wojna, może coś pierdyknie…” itd. Ale jest w tym też i jeszcze jedno dno.

Oglądasz wiadomości, zapewne wiesz co się teraz dzieje na bliskim wschodzie, widomo wojny unosi się nad tym regionem i ogólnie, nad „światem” czyli Ziemią (nazywanie Ziemi światem jest jak nazywanie stawu hodowlanego oceanem 😉 i to jeszcze nie jest odpowiednie bo ocean ziemski jest skończony, a świat, kosmos nie ale ok…) Wojna jest odmieniana przez wszystkie przypadki i generalnie jest strach, czuć w powietrzu że energie są coraz cięższe i niestety, ale komuś jest to na rękę. Tego typu wibracje są dobre dla kogoś, bo energia nigdy się nie marnuje i zawsze ktoś na niej korzysta. Widać są tutaj zaangażowane istoty, które lubią taką energię ale ok, idziemy dalej.

Wiesz że naród Chiński był jednym z najzdrowszych narodów świata? Raz, że mieli swoją medycynę i mądrość ludową, a dwa, że nie najlepiej im się żyło, a jak wiadomo „głodzone szczury dłużej żyją” jak to mawiała jedna, znajoma lekarka. Sytuacja zmieniła się gdy do Chin dotarł przemysł cukierniczy z zachodu. Wszystkie te czekoladki, cukiereczki, kawki, lody i inne znane nam dobrze słodkie pierdoły doskonale rozhuśtały zdrowie Chińczyków, na tyle by musiał zaraz wejść potężny przemysł farmaceutyczny no i już mają „normalnie” czyli tak jak wszędzie. Jedni trują cukrem, drudzy „leczą”. Najlepiej się dzieje tym co sprzedają cukier czy to w formie wymyślnego jedzenia czy też słodzoną wodę z kwasem. Oczywiście, świetnie się też wiedzie wszystkim producentom wszelkich medykamentów, którzy jak widzimy w polskich reklamach są w stanie znaleźć lek na każde schodzenie. Co jeszcze nie jest takim problemem jak to, że potrafią wypromować to schorzenie na cały kraj kodując ludzi reklamą, wmawiając im, że są chorzy i dając im na to medykament. Tutaj też się pojawia ten mechanizm – chory, nieszczęśliwy, trzeba mu coś kupić. Więc zarabia nie tylko apteka…

Do tego dochodzi stres. Im mniej mieliśmy rzeczy i dóbr osobistych, tym mniej się stresowaliśmy. Im więcej masz, tym za więcej rzeczy czujesz się odpowiedzialny i tym bardziej obawiasz się, że wiele rzeczy możesz stracić, a przecież myślisz, że one określają Twoją tożsamość, więc trzęsiesz i stresujesz się, żeby czasem czegoś nie stracić. Ulubiony sport ekstremalny to teraz kredyt hipoteczny na 30 i więcej lat w który wpadasz i jesteś już sprzedany bankowi do czasu aż to spłacisz. Ciekawe jest to, że teraz coraz częściej nie ksiądz udziela ślubu tylko bank i – uwaga, kontrowersja – uważam, że tak jest lepiej J nie mówię o tym, że  lepsze jest to że zamiast księdza jest bank tylko o tym, że okres takiego małżeństwa jest terminowy. Tak, uważam, że małżeństwa powinny być zawierane na okresy np. 10 lat i co 10 lat odnawiane. Byłaby wtedy ich zupełnie inna jakość a tak, sama świadomość tego, że tak będzie zawsze albo że ktoś jest od kogoś zależny czy skazany na zawsze rodzi wiele patologii ale to tylko taki „offtopic”. W każdym razie stresy nas powoli zabijają, bo przeciążają nasze systemy, które nie są w stanie się zregenerować. Mówię o ciele i psychice. Nie ma opcji aby odpocząć po całym, stresującym dniu pracy w domu, w którym jest też sporo problemów, a to z partnerską a to z dziećmi, czy domem (rachunki, kredyty, remonty itd.).

Sprawia to, że jesteśmy ciągle przeciążeni, nasze przeciążone nadnercza wydzielają ogromne ilości kortyzolu, który powoli odcina zbędne do utrzymania organizmu w stanie zagrożenia funkcje życiowe, zostawiając te, które są potrzebne do przeżycia – regeneracja systemu schodzi na dalszy plan bo kiedy? W nocy? Fajnie by było, no chyba, że jest jakiś problem w pracy, który spać nie daje…. Chyba, że kortyzol uszami się wylewa… I tutaj pojawia się potrzeba „zrobienia sobie dobrze”.

Wewnętrzna marchewka i kijek

Więc aby nie oszaleć robimy sobie dobrze czym się da i jak się da. Aby tylko zagłuszyć te stresy, aby przerwać napływ tego cholernego stresu robimy co tylko można aby poczuć ulgę i spokój. Łapiemy więc pierwszą z brzegu marchewkę, która pozwoli choć na chwilę pobudzić w głowie nasz system nagrody i satysfakcji. Kupujemy sobie pierdoły, słodycze, ciuchy, gadżety, uciekamy w jakiekolwiek zachowania byle by odciąć się od stresujących bodźców. Oczywiście najwięcej zagłuszaczy znajdziemy w internecie, w jakimś ekranie, który wyssie z nas energię i zaprogramuje coś nowego. Im większy stres tym, wręcz kompulsywnie potrzebujemy go rozładować. Wyłączamy cokolwiek byle by się pośmiać, „odmóżdżyć się” przy czymkolwiek byle by odwrócić ten nastrój…. Ten napływ ciężkiej energii. Dlatego tak bardzo łatwo jest się uzależnić od ekranu… Tam zawsze się znajdzie coś, co nas pocieszy lub da nam jakiejś energii, a jeśli nam się nie będzie podobało, to wyłączymy i znajdziemy coś innego. Bardzo proste. Łatwe. Nieskomplikowane. Klik i mam jedzonko – jakąś energię. Fakt, że słabej jakości, że coraz głupsza ale jest… A w „realu” nie ma tak prostu. Nie ma pilota do rzeczywistości pozwalającego przewinąć problemy i włączyć dobre, komediowe klimaty, trzeba to rozwiązywać na bieżąco… „Brrrr, włączam ekran i mam spokój.” Metoda na strusia jakoś działa, daje chwilą ulgę ale w efekcie tylko potęguje problemy… Te narastają więc trzeba się czymś intensywniej pocieszać. Super jeśli ktoś ma nawyk wybiegać taki stres lub w jakiś inny sposób go wyrzucić z siebie wysiłkiem fizycznym ale większość ludzi zagłusza ten problem telewizja, internetem, uzależnieniami jak pornografia, hazard, alkohol, narkotyki… Dlaczego ludzie ćpają? Bo są nieszczęśliwi, znudzeni, nie wiedzą po co żyją i świat który widzą „na trzeźwo jest nie do przyjęcia” cytując klasyka. Nigdy nie wyeliminujemy narkomani i innych tego typu autodestruktywnych zachować jeśli ludzie nie będą cenić swego życia i świata który współtworzą a do tego jeszcze kawałek… 😉

Więc co z tym niebem? Jesteśmy teraz w takim okresie ewolucji na Ziemi, że toczy się finał wibracyjnej gry. Ludzie muszą zrozumieć i zacząć postrzegać świat poprzez wymiary i wibracje bo inaczej oszaleją lub się stoczą. Jeśli masz niskie wibracje to Twoje życie i ciało będzie się rozpadać a wraz z Tobą cała Twoja społeczność. Jeśli masz wysokie wibracje Twoje życie i ciało będzie szło do góry. Ty będziesz miał coraz lepszy nastrój, będziesz coraz bardziej twórczy  i szczęśliwy a wraz z Tobą całe Twoje otoczenie. Im więcej nas to zrozumie tym szybciej zacznie się dobrze dziać na Ziemi.

No dobra, a co z wojną, tymi wszystkimi złymi wiadomościami? Patrz na to co do Ciebie płynie jak Neo z Matrixa patrzył na lecące w niego kule z pistoletu… To są tylko informacje, które jeśli wpuścisz do swojego świata obniżą Ci wibracje, sprawią to wszystko co opisałem wyżej z niskimi wibracjami. Jeśli widzisz takie wiadomości patrz na nie inaczej. Na pewno nie powielaj ich ładunku emocjonalnego. To coś się dzieje ale to od Ciebie zależy interpretacja tego i reakcja emocjonalna na to. Jeśli spojrzysz na to ze spokojem, zastanowisz się co z tym możesz zrobić i przede wszystkim poślesz tam swoją dobrą, spokojną energię to zrobisz bardzo, bardzo dużo dla polepszenia sytuacji na Ziemi. Nie reaguj na rzeczy które widzisz stresem, nerwami, nie wylewaj łez, nie żałuj, NIE BÓJ SIĘ. Jasne, nie zawsze da się nie reagować. Coś Ciebie bezpośrednio dotyczy i musisz zareagować, musisz się obronić, musisz zapewnić sobie  bezpieczeństwo ale jak tylko to zrobisz, gdy się emocjonalnie i energetycznie uspokoisz wróć natychmiast do tej sytuacji i zneutralizuj wszystkie złe emocje, które stworzyłeś. Odwołaj, powiedz coś w stylu „cofam, rozpuszczam, odwołuję wszystkie negatywne słowa i emocje, które stworzyłem w związku z tą sytuacją. Wypełniam teraz tę sytuację energią Miłości i Światła (tu chodzi znów o wysokie wibracje. Miłość to wysoka żeńska energia a Światło to wysoka męska energia – w dużym uproszczeniu. Z tych energii jest wszystko utkane a naszą odpowiedzialnością jest stałe jej podnoszenie w naszym nisko wibrującym świecie.) To pozwoli zneutralizować daną sytuację. MASZ MOC I SIŁĘ aby to zrobić i masz też odpowiedzialność za to, bo to Ty stworzyłeś, wypuściłeś z siebie jakieś energie a one działają w świecie i mogą go niszczyć lub budować, w zależności od Twojego stanu emocjonalnego, intencji, rozwoju osobistego. „Masz tę moc” – cytując Elzę z bajki Kraina Lodu.

Podobnie jeśli oglądasz coś w telewizji czy czytasz w internecie o jakiś strasznych, ciężkich rzeczach. Nie sap nad tym i nie biadol, bo tylko pogarszasz sytuację. Wyślij tam swoje dobre myśli. Swoją dobrą energią wesprzyj wszystkich uczestników tego zdarzenia – TO TWOJA I KAŻDEGO Z NAS MOC, którą powinniśmy wykorzystywać do tego aby wszystkim wokół żyło się coraz lepiej… Biadolenie pogarsza tylko sytuację… widzisz coś, neutralizuj to energetycznie. Jesteśmy niczym nerki oczyszczające energie tego „świata”. Sami go tak urządziliśmy i sami mamy go oczyścić – a co się dzięki temu wszystkiemu nauczymy to nasze i wieczne.

Oprócz błękitnego nieba nic mi więcej nie potrzeba… J tak, kiedyś tak zaśpiewamy ale teraz zobacz tylko ten schemat, zobacz jak bardzo jesteśmy straszeni i… olej to. Nie daj się. Przejrzyj tę grę i weź odpowiedzialność za swoje decyzje, za swoje emocje. Za to jak się czujesz i jak reagujesz na to co się dzieje. Żyj swoją energią, swoją wibracją, słuchaj siebie, nie wnikaj za bardzo w ten zgiełk na zewnątrz bo on ma tylko ukraść Twoją uwagę, a więc i energię życiową. Nie daj się, bądź tego świadomy, świadoma. Uśmiechnij się do tego i wypełnij to Miłością i Światłem – czy jak nazwiesz wysokie wibracje, które rozpuszczą to co negatywne. Dlaczego tak? To fizyka, wysokie wibracje niwelują te niższe. Rozpuszczają i przenikają, niwelują je. Co ciekawe, w wyższych wibracjach niskie nie mogą zaistnieć. Czyli w środowisku wysokowibracyjnym nawet nie powstanie niska myśl bo nie będzie dla niej odpowiednich warunków. Kiedyś na Ziemi nie będzie możliwe pomyśleć o złych i ciężkich rzeczach które teraz się dzieją bo wibracje ogólne Ziemi i nasze będą tak wysokie że coś takiego jak wojna czy głód po prostu nie będzie mogło zaistnieć… kiedyś tak będzie i wierzę że szybko się do tego zbliżamy.

A póki co – majtki radości na masz świadomości! J Patrz wokół i zmieniaj wibracyjnie świat który widzisz. Posyłaj mu spojrzeniem dobrą energię. Jeśli widzisz ludzi których coś trapi wyślij im w myślach dobre, „ciepłe i puchate” myśli, dobrą energię, życz im dobrze! Pomijając fakt, że to co wysyłasz to wraca (to miły, uboczny efekt o którym nie myśl) to realnie podnosisz wibracje, poprawiasz energię innych ludzi, miejsc, zdarzeń. Ślijmy energię świadomie – bo robimy to zawsze, patrząc, mówiąc, robiąc cokolwiek – ale róbmy to teraz świadomie, obserwując siebie, swoje intencje, swoje uczucia, wiedząc ŻE NONSTOP, CIĄGLE I BEZUSTANNIE WSPÓŁTWORZYMY CAŁY NASZ ŚWIAT.

Więc… dalej z tym majtkami radości na maszcie świadomości 🙂 niech powieje wiatr miłości, „wprost do oceanu szczęścia” 😉

 

Z serdecznym pozdrowieniem na Twojej Drodze!

Krzysztof Kina

 

p.s. aż trzy utwory wklejam pod tym artykułem, jako muzyczne ilustracje. Miłego wszystkiego! 🙂

 

Mam tę Moc (jeśli nie obejrzałeś tej bajki gorąco polecam, tak jak i Matrixa)

No i ocean szczęścia 🙂

Image by Tim Hill from Pixabay

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments