To co się wyłania jest oniemiające, wielkie i wspaniałe. To jest coś tak wielkiego, że aż niedowiary. Aż się tego boję… to jest coś niesamowitego. Prawda okazuje się czymś znacznie większym, świętszym i wspanialszym niż mogłem przypuszczać. Fakt, że nie spodziewałem się, że będzie To takie od coś tam…. ale żeby aż tak….:) Po za tym wydaje się to takie… NORMALNE. Nie nadęte i wyniosłe tylko takie normalne, kochane… LUDZKIE. Aż się serce wyrywa i raduje.
Ale wciąż jest jakieś ale i nie pozwala Tego ogarnąć. To jest wielkie ograniczenie, które nie pozwala się przeskoczyć ale to ograniczenie też świadczy o tym, że JESTEŚMY POTĘŻNI. Bo skoro potrafilismy powstrzymać Taką Potęgę… to znak, że jesteśmy potężni jak i Ona. To świadczy też o wielkiej miłości i pokorze tej Potęgi… Nie narzuca się i nie wywyższa. Ona doskonale wie jak jest i nie musi nic udowadniać, nikomu. Zresztą… przed kim? Sama przed Soba?
My jesteśmy nieodłączną jednością z tą Potęgą. Częścią by się chciało rzec a jednak jednością. Jesteśmy przez Nią stworzeni i w Niej i NIą żyjemy i oddychamy, jemy… śpimy. Właśnie, śpimy…. Im bardziej otwierają się oczy tym bardziej zdumiwający jest ten sen, który śnię i który wszyscy tu wokół śnią… niesamowite…. co za niesamowita sprawa. Otwieram coraz szerzej oczy w zachwycie i z radością wyglądam kolejnych chwil wiedząc już, że sam je tworzę… jestem potężnym kreatorem…. wszak stworzony przez Wielką Potęgę… na Jej obraz i podobieństwo. "a Bóg ujarzł, że są doskonali i się ucieszył"….