Dziś mnie dusi i to konkretnie. Mam zapchane gardło, obniżony nastrój i czuję się generalnie do niczego. Gardło, szyja i klatka piersiowa jest obolała tak jakbym dostał cios albo upadł. Gardło jest takie jakbym chciał przepchnąć przez nie coś dużego… na przykład jakbym chciał zejść pomarańczę nie gryząc jej… To wszystko reperkusje programu, który ze mnie wychodzi. Tak to sobie tłumaczę ale nie jestem przekonany do końca. Chodzi o zdolność wyrażania się. O odwagę w mówieniu, o ekspersję. Jeśli jej nie ma tu umieramy. To tak, jakby z naczynia z gorącą wodą para nie mogła ulatywać… rozsadzi. Człowiek jak nie ma możliwości wyłożenia tego co myśli, co czuje to się dusi i albo sprowadza na siebie chorobę albo coś z tym robi. Mam nadzieję, że jestem ten drugi.
Nie spodziewałem się, że aż tak mnie weźmie. Dziś jest otwarty galaktyczny portal na Czerwonym Wężu, który na dodatek jest w fali Wichru. To oznacza między innymi, że ciało będzie dawać nam znaki i pokazywać co jest do zrobienia i gdzie leży problem… moje krzyczy. Ryczy do mnie 🙂 I raczej nie mam wyjścia i muszę posłuchać.
Blokada ekspresji, nie wiem skąd się wzięła…. Na pewno z dzieciństwa… na pewno ktoś z moich bliskich mnie zbeształ, lub może jakaś zupełnie obca osoba mogła w odpowiednim momencie powiedzieć to co trzeba aby powstał blok na całe życie. Wszystko zależy od wrażliwości dzieciaka i po niejednym to spłynie a dla innego… tragedia. Jestem potulny, spokojny, uległy, delikatny… ale czy taki jestem z natury czy tak mnie wytresowano? Robię tu sobie sam sekcję psychiki i nie wiem dokąd się dokopię… Chodzi oczywiście o oczyszczenie, o zrobienie decydującego kroku, o poznanie prawdy – która nas wyzwoli. Chodzi o rozpoznanie programu, który wywołał we mnie takie a nie reakcje, które to tak a nie inaczej ukształtowały moje życie. Dzięki temu jestem tu i robię to i jest dobrze. Tak miało być. Inaczej nie mogło, ok ale teraz już chcę odzyskać moje życie, które wydaje mi się, że ktoś tym besztem bardzo skaleczył…. To nie był wróg, to był na pewno posłaniec Boży i dzięki Mu za to, ale… ja chcę już to zostawić. Prześwietlić, zrozumieć, pobłogosławić i puścić…. Zrobiło to swoje i teraz może odejść…
Kołek w gardle siedzi… to tak jakbym chciał połknąć dużą marchew bez gryzienia i mi stanęła w pół drogi… pfuj… to jakiś duży program wychodzi i w sumie mogę się cieszyć, bo po tym wszystkim na pewno będzie piękna tęcza ale… teraz boli i chciałbym bardzo to przyspieszyć.
Nasze kochane ciało ma niezłą robotę, bo musi wszystkie nasze karmiczne przygody na własnej skórze odczuć. My przez nasze ciało leczymy nasze poprzednie błędy czyli odstępstwa wobec prawdy, miłości i wszystkie nieharmonijne zachowania. Jest tego dużo. Czasami jest tego tak dużo, że nie dajemy rady i ciało umiera na jakiegoś raka… ale zazwyczaj ma dużo roboty z usuwaniem bieżącej produkcji. Jesteśmy bardzo nieharmonijni i produkujemy tego krocie… to wszystko musimy później odchorować….
Boli mnie to gardło i gniecie w klacie… jakby w prasie były… muszę pisać. Muszę tędy dokopać się do prawdy… coś było i jest we mnie co mnie bardzo zblokowało. Uraz, który mnie bardzo ugrzecznił… uspokoił… osadził na miejscu i tak właściwie to zabrał życie, radość, entuzjazm i twórczość… ooo coś czuję, że wzbiera złość we mnie… tak, przyszedł do głowy arkusz Radykalnego Wybaczania i może tędy droga…. Z tej szkoły wiem, że wszystko jest dobre i odpowiednie ale też wiem, że emocje, które wywołały w nas blokadę trzeba nazwać, zobaczyć i doświadczyć… trzeba je ponownie przeżyć dlatego tak ludzie krzyczą na procesach uwalniania od tego syfu… Ponownie trzeba przeżyć emocję i trzeba ją… pobłogosławić jako część naszego życia, jako bolesną ale niezbędną dla nas i bardzo cenną część naszego życia. Wręcz trzeba wyrazić za to wdzięczność i okazać sprawcy szacunek. On, zazwyczaj robił to nieświadomie i też sobie nawalił w karmę ale to nieważne, bo na poziomie duszy, gdzie wszystko jest miłością, nasze dusze zawarły układ w którym jedna miała być ofiarą a druga katem i obie miały się czegoś nauczyć. Między nimi panuje doskonała harmonia i miłość. To tylko my, tutaj się nienawidzimy i plujemy sobie w twarz. Zrozumieć to, to znaczy sprowadzić niebo na ziemie. Wtedy następuje całkowite przebaczenie… tak właściwie… to okazuje się, że nie ma co wybaczać, bo wszystko było i jest doskonałe i w imieniu Miłości.
Ekspresja mi dziś bokiem wyłazi J i już mnie to męczy. Muszę mówić. Mówić o prawdzie, o tym co i jak widzę i nie przejmować się. Dobrze, że mam Drogowskaz J dobrze, że mogę sobie tu pogadać, popisać. Dziś dostałem mikrofon (kolejny znak) i zacznę znów nagrywać swoje artykuły. Może tym razem będzie mi lepiej szło. Zobaczymy.
Projekty nowe się rodzą, dużo pracy się szykuje a ja… energii nie mam bo właśnie mnie coś powaliło na łopatki. Dobrze, że to przejściowe. Oby do wiosny! J