Co jakiś czas, najlepiej codziennie, najlepiej NON STOP warto zwracać uwagę na to jaki ma się obraz samego siebie… bo to on odpowiada za to jak wygląda nasze życie. A to jak wygląda nasze życie mówi nam jaki mamy obraz samego siebie i jest tu obojętne czy świadomie tego chcemy czy nie… czy to pochwalamy czy nie… tak jest. Sprawy i stany rzeczy po prostu są i nie mają one nic wspólnego z tym co my określamy mianem „dobry/zły” „Korzystny/niekorzystny” po prostu mamy to co chcemy, co wybraliśmy, na co się decydujemy świadomie lub podświadomie zawierając umowy z rzeczywistością…. Decydujemy się na coś odnośnie naszego postrzegania rzeczywistości…. jeżeli postrzegamy rzeczywistość jako złą, siebie jako jej ofiarę to nigdy nie wyjdziemy z tego kręgu, bo nasza rzeczywistość będzie wciąż nas jeszcze bardziej utwierdzać w tym jak jest i jacy jesteśmy… to jest zaklęty krąg w którym ewoluujemy… to jest piekło z którego musimy wyjść….
Po to jest to wszystko aby właśnie dostrzec, samemu lub najczęściej z pomocą innych bezsens i wieczną szamotaninę takiego życia i ZECHCIEĆ czegoś innego… uwierzyć że może być i powinno być inaczej… wtedy zaczynamy wołać Boga…. wtedy zaczynamy desperacko wołać Boga i właśnie po to jest to wszystko… po to i dlatego jest nam źle, jesteśmy słabi i bez sił, bez wiary i nadziei … tylko wtedy jesteśmy otwarci na pomoc i skłonni by zacząć szukać… i tu się właśnie zaczyna rozwój….
Niestety, na ten naturalny stan rzeczy położyły rękę przeróżne systemy religijne, które powiedziały (nie wszystkie), żeś grzesznik i że tak jest normalnie…. (aby zapewnić sobie rządy i nowych wiernych)… że tu, teraz, żyjąc na Ziemi masz się męczyć, czuć winny i mieć obraz siebie jako niegodnego grzesznika, bo tak jest….. a to mija się z prawdą…. jednak musiało być tak powiedziane aby teraz, w obliczu nowej prawdy nastało wielkie przebudzenie…. to tak jakby orzeł uświadomił sobie, że jest orłem, a nie kurą jak mu do tej pory wmawiano… teraz zerwie się do lotu i będzie przeżywał ekstazę wolności i radość z wielkiego przebudzenia…. tego by nie było gdyby nie te „kuracze losy”…..
Wracając do obrazu samego siebie warto i to bardzo warto definiować go co dzień od nowa…. patrzeć jakim się jest – mówi o nim cała Twoja rzeczywistość, którą na co dzień w każdej chwili postrzegasz. Wybierasz to, co uważasz, że warto by było przeżyć, zamanifestować jako Twoje namacalne doświadczenie…. Zabawa robi się o wiele bardziej ciekawa i łatwa jeśli uzmysłowisz sobie, że jesteś orłem…. o ile odrzucisz ograniczający obraz siebie…. nie ważne czy to wiary w to, że jesteś nędznym grzesznikiem czy to obraz siebie jako ofiary systemu, rodziców, męża, żony, polityki czy sąsiada…. w tej chwili na Ziemi żyje pewnie z 6 miliardów ofiar i katów… jedni krzywdzą innych i siebie nawzajem i to jest i powód do zadumy i zarazem powód do tego by zakasać rękawy i wziąć się do życia i świadomego kształtowania, modelowania przede wszystkim siebie – bo to konieczny pierwszy etap wszelkich zmian, a później i całego naszego otoczenia… nie da się być zdrowym samemu…. wszak, wszyscy Jedno jesteśmy….
A Ty? Jaki masz obraz samego siebie? Samej siebie? Czyją jesteś ofiarą? Komu oddałeś swój los? Rodzinie? Politykom? Kim usprawiedliwiasz to jaki jesteś? Bogiem? To ulubiona wymówka ludzi w pewnych kręgach… „jakiego mnie Boże stworzyłeś takiego mnie masz…” Bóg nigdy nie chce Twej niedoli… tego byś myślał o sobie, że jesteś słaby, zły, grzeszny, nikczemny… tego chcą inni ludzie, którym pasuje to abyś tak myślał o sobie bo wtedy będziesz robił to co oni Ci każą… ale już skończył się czas gdy taka wiara, takie ich zachowanie było tolerowane i…. potrzebne…. Teraz zerwiemy się do lotu… Tak właściwie, to… Ziemia, to planeta Orłów…. a przecież my, Polacy mamy orła w godle….
Zechciej zobaczyć się w lepszym świetle… zechciej przyjąć do swojej świadomości myśl, że jesteś odpowiedzialny za swoje życie bo to Ty decydujesz co działa w Twoim świecie a co nie… Ty decydujesz komu się kłaniasz i przed kim uciekasz… Ty…. Jeśli stwierdziłeś, że nie masz na nic wpływu bo wszystko Bóg za Ciebie załatwia, robi, decyduje, to oddałeś swe życie, powiedziałeś, że umywasz ręce i „niech się dzieje wola nieba”… jest dobrze jeśli wierzysz w to, że jesteś dobry i że Bóg to sama miłość, wtedy, na takim nieświadomym autopilocie będziesz jechać przez kolejne życia, też w nieskończoność…. jeżeli jednak wierzysz w to, że Bóg może karać za grzechy, zsyłać do piekła i nienawidzić to masz gorzej… bo będziesz żył w strachu i bezsilności…
Natomiast, jeśli stwierdzisz, że nie jesteś grzesznikiem, jesteś człowiekiem, poszukiwaczem prawdy o samym sobie… żyjesz w cudowny, ciekawym świecie który odzwierciedla Twoje przekonanie o nim i o samym sobie, to życie stanie się ciekawą przygodą… Zaczniesz świadomie decydować co byś chciał przeżyć, jaki chciałbyś być, co chciałbyś zamanifestować w tym ziemskim kolektywie… i wtedy…. i wtedy Bóg, Świat, System, całe stworzenie, które jest w wyższych niż nasz wymiarach, widząc takiego świadomego podróżnika, widząc taką rozbudzoną świadomość pobiegnie do Ciebie niosąc Ci dary, błogosławiąc i inspirując by dawać jeszcze więcej i być jeszcze lepszym…. by wciąż i wciąż stawać się coraz lepszą wersją samego siebie… by wciąż definiować swój obraz samego siebie… świata w jakim się żyje…. mamy wielką moc…. oddałeś ją komuś czy też ODWAŻYSZ się ją wziąć i odpowiedzialnie używać w zgodzie z całą resztą świata? Po to żyjemy…..