Zamiast pokazywać, co jest źle, pokaż, co może być lepiej zrobione niż jest teraz. Zamiast mówić „tutaj brakuje sensu i ładu i generalnie jest niefajnie”, można powiedzieć „więcej sensu, konkretu doda to i to, wprowadzi ład i harmonię”. Dokładnie ten sam efekt się osiągnie ale bez walki, bez uświadamiania ludziom ich błędów, ich braków, nieumiejętności… BEZ STAWIANIA SIĘ WYŻEJ od nich… bez zwracania uwagi na złe, bez zasilania tego co negatywne swoją energią…
Pracuję teraz nad opisem Artelis.pl. systemu z artykułami, w którym ludzie przesyłają do nas artykuły. Wiele z tych treści jest takich sobie. Wiele jest wręcz do niczego 😉 niestety, przez pewne niedopatrzenia i nieumiejętności nabraliśmy trochę tekstów słabych z których teraz będziemy się oczyszczać ale, o co mi chodzi? O to, że pisząc do ludzi, zwracając się do nich z uwagami na temat ich pracy – do której równie się przykładają trzeba tak to pisać, tak myśleć, widzieć aby każdy kto to przeczyta nie poczuł się dotknięty, aby nie miał jeszcze jednego miejsca z którego ktoś mu powiedział, że coś źle robi i musi poświęcić czas aby to poprawić i tak właściwie to jest baranem…;) chodzi o to, aby każdy, komu się zwraca uwagę aby poczuł się umocniony, dostrzeżony i doceniony. Da się! J
Obmyślając te teksty, zainspirowany współpracującymi Ludźmi pomyślałem jak często my używamy takiego myślenia i działania nie tylko w stosunku do kogoś, ale też i przede wszystkim do samych siebie. Zamiast sobie mówić, co można zrobić jeszcze lepiej, jeszcze fajniej, jeszcze bardziej upiększyć świat i siebie, to my batożymy się za to, co zrobiliśmy (lub nie zrobiliśmy) i co według nas jest w ogóle do niczego. Obdarzamy się przy tym rozmaitymi epitetami i niszczymy siebie….
Niestety… atakując w ten sposób siebie, atakujemy też świat, w którym żyjemy. A że świat nie lubi być atakowany, więc następuje przyspieszona autodestrukcja takiej właśnie komórki społecznej, jaką my jesteśmy. Inaczej mówiąc, za każdym razem, gdy się krytykujemy, gdy patrzymy na nasze dokonania nie w sposób zachęcający i motywujący tylko właśnie w sposób naganny i karzący to następuje rozkład naszego życia i dzieje się nam coraz gorzej. To bardzo ważne!
O co chodzi? To jakaś forma pozytywnego myślenia? Tak. Żyjemy we wszechświecie, który jest oparty o prawo przyciągania. To podstawowe prawo W TYM wszechświecie;) – właściwie uniwersum. Musimy pamiętać, że ZAWSZE ściągamy i wzmacniamy to o czym myślimy świadomie lub podświadomie. Ściągamy też energie, wibracje – jesteśmy przecież Istotami duchowymi wibrującymi na wiele sposobów, barw, dzięków i wymiarów i jeżeli (uff, ale wstęp;)) prowadzimy taki dialog z nami na zasadzie „koncentruję się na tym, co złe, aby to poprawić” to ściągam do siebie masę rzeczy, które trzeba będzie poprawić… mówiąc krótko – jesteśmy po pachy w rzeczach, których nie chcemy, bo gdzieś w nas jest taki program, taka soczewka, która mówi „zobacz, co jest złe i się od tego uwolnij” TO BUJDA, SKANDAL, GRANDA! Nie tędy droga… skoncentruj się na tym, co chcesz, aby było. Owszem, zauważ, co Cię gniecie, co Cię uwiera w bucie, ale wyjmij to i wyrzuć jak najszybciej a nie doktoryzuj się nad tym nie wiadomo ile. KONCENTRUJ SIĘ NA POZYTYWACH, na szansach, na możliwościach.
Jeśli Ci się coś dzieje, nawet „złego” to zobacz jak najszybciej, jakie dobre rzeczy niesie dana sytuacja. To podstawowa praktyka, gdy coś się dzieje, co Ci niszczy wibracje, obniża Twój nastrój, sprawia, że się zasmucasz… podstawowa sprawa to poszukiwanie i koncentracja na czymś pozytywnym, co dana sytuacja ma w sobie. Zawsze jest coś pozytywnego a gdy zaczynasz w ten sposób szukać WYCHODZISZ z roli ofiary i DAJESZ ZNAK ŚWIATU, ŻE JESTEŚ ŚWIADOMY…. To potęga…. To tutaj zaczyna rodzić się moc, to tutaj zaczyna rodzić się Twoje życie… Tutaj Twoje Wyższe Ja bierze się do roboty i zaczynasz żyć…. Więc…. Cokolwiek się stanie – uśmiech i do przodu! W tym musi być coś dobrego. „Jeśli dostałeś cytrynę od świata to zrób z niej lemoniadę”.
Oczywiście, ktoś powie: na tak, powiedz to gwałconym, głodującym itd.… ok., nie wszystko jest różowe od razu. Zazwyczaj ktoś, kto doznał cierpień w dzieciństwie jest później pięknym dorosłym… nie zawsze się da zobaczyć dobre od razu.. jeśli się nie da od razu zobaczyć, to znaczy, że jesteś jeszcze w środku procesu, jeszcze nie skończyło się „wgrywanie” programu cierpienia, który ma Cię uszlachetnić i w efekcie większy kawałek świata…, bo nikt z nas nie jest tu tylko dla siebie i każdy z nas jest jeden dla drugiego… wszyscy razem tworzymy tę układankę… boskie puzzle.