Przebuduj swoją Tożsamość

 

Wszystko co nas dotyka. Każdy nasz problem i każdy nasz sukces zaczyna się i kończy w tym jak siebie postrzegamy. Jeżeli będę miał tożsamość przegranego to tak będzie mi się w życiu działo. Będę przegrywał i będę cały czas doświadczał sytuacji aby się jeszcze bardziej utwierdzić, że mam rację. POTRZEBA POTWIERDZENIA jest przeogromną mocą. Ona jest większa od tego, że jest nam niedobrze, niewygodnie, wręcz tragicznie… nie ważne. Ważne że mam rację i nikt mi nie będzie mówił, że coś tam skoro ja wiem, że tak jest a nie inaczej… i tylko po tym możemy wiedzieć jak bardzo wielką mocą dysponujemy.
   

Nasza tożsamość przegranego sprawia, że nie pomyślimy w życiu o zwycięstwie. Nie przyjdzie do nas nigdy myśl aby wygrywać bo to przecież…”nie dla psa kiełbasa”…. i ponieważ myślimy o sobie źle – znaczy w kategorii przegrańca więc NIGDY, POD ŻADNYM POZOREM NIE POZWOLIMY SOBIE NA ZWYCIĘSTWO! Nigdy! Będę podświadomie wszystko tak układał aby tylko utwierdzić sobie i innych że jednak mam rację.. jestem przegrańcem…  ale co innego się dzieje przy innej tożsamości.

Człowiek z tożsamością zwycięscy, przedsiębiorcy ma zupełnie inny zestaw myśli. Zupełnie innymi kategoriami się kieruje. Inny świat i inne słońce u niego świeci. ON, TAK SAMO JAK POPRZEDNIK ROBI WSZYSTKO ABY SIĘ UTWIERDZIĆ W TYM W CO WIERZY NA SWÓJ TEMAT. Niczym się tu nie różnią. W obu przypadkach używają swej wielkiej mocy aby udowodnić sobie przede wszystkim, że mają rację i w obu przypadkach im się udaje.

Tożsamość zwycięscy jest zupełnie inna niż przegranego. Jest ekspansywna, otwarta, dynamiczna, skierowana na zdobywanie, na rozwój, na dawanie, na radosne współtworzenie, współistnienie. Jest to tożsamość wnosząca do wspólnego życia. Za to odwrotnie jest z tożsamością przegranego. On raczej chce zabrać… przecież w jego oczach wszystko i wszyscy są przegrani, uwikłani, świat jest bezsensu i nawet Ci co myślą, że jest im dobrze się mylą i to i tak do niczego dobrego nie doprowadzi… “wszystko ch… ” cytując Elektryczne Gitary…

To TYLKO I WYŁĄCZNIE nasza tożsamość decyduje o naszym życiu. To jak postrzegamy świat. Jak postrzegamy siebie w nim. Jaką rolę dla siebie w nim widzimy…. przegrańca czy zwycięscy?

Dlatego koniecznym jest przebudowanie tożsamości. Jeżeli bardziej rozpoznajesz się jako przegrany to zacznij życzliwiej na siebie patrzyć. Zacznij oceniać się pobłażliwie. Zacznij dawać sobie dobre oceny… ZACZNIJ SIĘ KOCHAĆ I AKCEPTOWAĆ…. bo to tu jest korzeń wszystkiego… brakuje nam akceptacji i miłości własnej. Nie otrzymaliśmy tego od któregoś z Rodziców w dzieciństwie i stwierdziliśmy na podstawie tego, że skoro on/ona nam tego nie dała więc na pewno nie zasługujemy na miłość i sami jej sobie odmawiamy…. ponieważ bardzo, ale to bardzo potrzebujemy akcpetacji od tego rodzica który nas odrzucił. Nie dał tej miłości więc utożsamiamy się z jego poglądem… On/Ona nas nie kochała więc i my nie możemy nas kochać i jeżeli też nie będziemy tak jak On/Ona nas niekochać to może wtedy zasłużymy na uznanie w Jego/Jej oczach….?? To bez sensu ale pamiętajmy, że takie myśli rodzą się u dzieci we wczesnym dzieciństwie… to w tym okresie zawiązują się decyzje ważące na całym życiu…..

I w nas powstaje właśnie taka tożsamość, która mówi coś takiego “On/Ona mnie nie kocha choć jestem Jego synem/ Jej córką…. widać jestem zły/zła, nie zasługuję na miłość…. nic ze mnie nie będzie… jestem do niczego… skoro nawet własna Mama/Ojciec nie chce mnie pokochać…. kim ja jestem? Co ze mnie za potwór? Co ze mnie za straszny wytwór skoro własny Ojciec nie chce mnie kochać? Własna Matka odmawia mi miłości?? Kim ja jestem? Czy ja jestem? Co to za świat…

Wtedy w dzieciakach powstaje rozłam…. jedna część wciąż się rozwija a ta mała dziewczynka/ mały chłopiec która/który od własnej Matki/od własnego Ojca nie otrzymali sygnału, że ich kochają, bezwarunkowo, ponad wszystko, dlatego, że są ich dziećmi, wtedy taka mała istotka się blokuje i nie rozwija się. Rośnie ciało. Rośnie psychika. Następuje rozwój wszystkiego ale… gdzieś tak wciąż jest ta mała część osobowości, zraniona przez rodzica tej samej płci, która nie rozwija się….

A ponieważ rodzic tej samej płci INICJUJE dziecko w dorosłe życie więc taka inicjacja NIGDY NIE NASTĘPUJE. Nie ma łączności między matką a córką. Między ojcem a synem. Rozwój, życie jest wybrakowane, niekompletne…. tożsamość jest poraniona, skrzywiona…. krzycząca, że wciąż jest coś nie tak. Wciąż brakuje nam MIŁOŚCI I AKCEPTACJI…

Co tu robić? Drogą może być wejście w te energie i ich zmiana. Czyli trzeba wejść, wczuć się w położenie tego małego chłopca/tej małej dziewczynki i zrozumieć i zaakceptować to co się wydarzyło i wybaczyć. Wybaczyć nie w sensie, że ja Ci wspaniałomyślnie wybaczam to co ty wrednoto mi zrobiłeś/zrobiłaś tylko w sensie, że teraz widzę, że to co dla mnie zrobiłeś/zrobiłaś było i jest doskonałe. Że to dzięki temu teraz jestem taki/taka jaki jestem i w pełni akceptuję to jako cześć mojej drogi życiowej. Że w pełni akceptuję i wdzięczny jestem za to co dzięki tej sytuacji się nauczyłem. Że poprzez to odrzucenie jakiego doświadczyłem w dzieciństwie od najbliższej mi osoby teraz jestem mocny i świadomy. Że przez to, Z POWODU TEGO I DZIĘKI TEMU AŻ TAK BARDZO ZACZĄŁEM SZUKAĆ PRAWDY. Że to co mi zafundował ten Rodzic to najwspanialszy dar i błogołswieństwo BO PCHNĄŁ MNIE NA ŚCIEŻKĘ POSZUKIWAŃ. Bo to dzięki temu, że nie otrzymałem tego co inni dostawali ja musiałem szukać PRAWDY i że to dzięki temu ją znalazłem… to dzięki temu, że właśnie tak się wydarzyło w moim dzieciństwie, że tak to zinterepretowałem teraz JESTEM.

Czy w świetle tego można sobie lub komukolwiek cokolwiek zarzucać? Nie. Nie da się ale aby nastąpiło pełne uzdrowienie i przebudowanie naszej tożsamości musimy w pełni uświadomić sobie to co się wydarzyło. To jak wielką pracę wykonaliśmy wspólnie z naszymi rodzicami aby dojść do tego momentu. To nic, że nie są ani oni ani my nie byliśmy do tej pory tego świadomi… to nic… teraz się budzimy i otwieramy oczy i teraz… teraz jest już zupełnie inna tożsamość.

Teraz widzę siebie i wszystkich zaangażowanych w moje życie ludzi jako wspaniałe i dzielne istoty, które doświadczają wszelkiego możliwego trudu i wyrzeczeń aby sprawa mogła przybrać taki a nie inny obrót. Teraz widzę, że moje wcześniejsze identyfikacje, interpretacje rzeczywistości były nie tyle, że błędne ale JEDYNIE SŁUSZNE, bo to dzięki nim mogłem osiągnąć to co teraz osiągam, więc… JAK TU SOBIE COŚ ZARZUCAĆ I NIE SZANOWAĆ SIĘ I NIE KOCHAĆ? Jak tu się nie akceptować skoro wszystko odbyło się zgodnie z planem? Teraz siedzę zdumiony i oczarowany tym co widzę….ten łańcuch u mojej nogi, który tak mi ciążył okazał się połączeniem ze skarbcem…. skrzynią złota, którą teraz mogę, kluczem świadomości otworzyć… teraz mogę nikogo nie oczerniając, nikogo nie oskarżając spojrzeć inaczej NA WSZYSTKO I WSZYSTKICH….. teraz już nie ma winnych…. nie ma żalu… nie ma strachu i niewiedzy… jest przestrzenniej… jest jaśniej… wieje lekki wietrzyk… tak… teraz trzeba przebudować tożsamość i teraz wiem, że mogę to zrobić, bo odpadła ta część, która mi wciąż kazała się umartwiać i nienawidzić skoro własny najbliższy nie dał mi akceptacji to jak mogłem zasługiwać na coś dobrego a tu okazało się. że to, że mi tego nie d

ał to najwspanialszy dar pod słońcem…. to najpiękniejsza wyprawka w dorosłe życie…. płakałem, że nie wystartowano mnie w dorosłe życie a tu okazało się, że wystartowano mnie…. W KOSMICZNE ŻYCIE…. teraz, gdy balsam świadomości miłością pokrył rany z dzieciństwa już nic nie będzie takie straszne i samotne… teraz rozumiem. Teraz czuję… jestem…..

Więc jaka ta moja nowa tożsamość? Szukający na ślepo utraconej akceptacji? Nie. Teraz odnalazłem cenną wyprawkę, która ukształtowała mnie i pchnęła na drogę poszukiwań. Odnalazłem dzięki niej BOGA OJCA/MATKĘ. Co może być cenniejszego? Odnalazłem samego siebie…. wszystko jest w Miłości i Miłością. Wszystko i Wszyscy. Manifestacjo Miłości.

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments