Wewnętrzny sabotaż

Eureka? Chyba tak, powinienem się cieszyć. Zdałem sobie sprawę, że sam sobie sabotuje swoje własne życie. Dlaczego się nie cieszę? Nie wiem, może dlatego, że wciąż mimo wszystko jestem w tym cieniu? O czym mówa? Mowa tu o sposobie wykonywania rzeczy, sprawiania swoich obowiązków, działanie, rozmawianie, a nawet myślenie, generalnie, całe życie. Chodzi o to, że robiąc coś, robię to powiedzmy na 60%, a reszta sprawia, że robię to niechętnie, z wysiłkiem, bez serca, zaangażowania. Ot, robię aby zrobić i mieć to z głowy. Nie szanuję tego co robię, co się ze mną dzieję. Nie akceptuję tego i robię to z przymusu. Robię coś ale robię to z jednej strony chcąc a z drugiej nie chcąc. Sam się blokuję.

Do czego mnie doprowadzi ten blog? Odkrywam coraz więcej swoich mechanizmów działania i wypisuję je tu z kilku powodów. Pisząc go też działam w tym schemacie. Czyli działa na mnie chęć zrobienia czegoś dobrego, napisania czegoś, stworzenia i oczyszczenia a z drugiej strony działa na mnie niechęć i strach, które objawiają się lenistwem, brakiem energii, ospałością. Nie chcę pisać tego bloga, bo… właśnie, dlaczego? Bo piszę go już i piszę i dalej nic. Nic, czyli oczekuję jakiejś wymiernej korzyści. Nie jestem nastawiony na radość robienia, tworzenia dla samej radości tworzenia tylko, coś chcę osiągnąć. A tego nie ma, stąd zniechęcenie… Przecież piszę i piszę i dalej w tym samym miejscu jestem…. myślę sobie jakoś podświadomie i to sprawia, że tracę serce do niego… ale… czy to było serce? Może to nie było serce, prawdziwa miłość, bo przecież ona nie oczekuję na żadne poklaski, uznania, profity tylko powodowała mną chęć zysku? Jakiegoś materialnego, wymiernego fantu. I wszystko jasne. Nie ma fantu, świadomość się nudzi, męczy… acha, z tej strony nie otrzymam tego co chciałem, co moje ego chciało więc trzeba poszukać jakiegoś innego sposobu zdobywania energii.

W tym systemie nie może być dobrze. Przecież działają tu różne bodźce, pobudki. Choć tych dobrych jest znacznie więcej a tych złych było tylko trochę ale były i to one chyba sprawiały, że ta strona i ten Drogowskaz wciąż nie jest tym czym mógłby być. Teraz sobie uświadomiłem swoich wewnętrznych sabotażystów. Myślę, że będzie teraz lepiej. Znacznie lepiej.

Sorry, Szanowny(a) Czytelniku(a), że tak skaczę z wątku na wątek ale jeszcze jedna sprawa mi się teraz rzuciła w….  świadomość. To jak do mnie dotarł ten temat. Nie chciałem pisać o moim blogu, nie chciałem pisać o stronie. To, że zacząłem ten wątek to “przypadek” ale dzięki temu, że skupiłem na tym swą myśl, potoczyło się. Temat mi się bardzo wyklarował. Jestem mile i to bardzo zaskoczony. Bóg, Duch, który działa w nas, przez nas, który chce świadomie się w nas odrodzić i zamanifestować pięknie mi to wszystko okazał. Ja Nim jestem. Ty też. Każdy. Wszyscy i Wszystko. Szacunek.

Wewnętrzny sabotażysta, to wszystko co sprawia, że robisz coś na pół gwizdka. Co sprawia, że robisz coś wbrew sobie, nie chętnie, bez wiary, wizji i radości. Jeżeli jesteś w pełni zintegrowany z tym co robisz, z tym co Twoja Dusza chce robić to pojawia się entuzjazm i zapał! Pojawia się magia, kratywność i Bóg zaczyna okazywać swe prawdziwe oblicze.

Mniej ważne jest to, co robisz niż to, jak robisz.  Możesz przejawić doskonałość w każdej czynności, we wszystkim, w każdym momencie. Bóg jest z Tobą zawsze i wszędzie. Zawsze działa w Tobie i Ty jesteś Nim. Jeżeli się całkowicie ześrodkujesz na tej prawdzie, jeżeli będziesz obecny w Tu i Teraz – będziesz w Raju. Ty masz być – BYĆ. Prawdziwy, obecny i świadomy. Nic więcej nic mniej.

To niby proste, życie jest przecież proste. Życie jest bardzo proste, lekkie łatwe i przyjemne, tylko, że życie jest jak łapanie pyłku latającego w powietrzu…. jeżeli już wiemy, że trzeba go złapać, to rzucamy się na niego jak wilki na ofiarę a pyłka się w ten sposób nie łapie. Trzeba to zrobić delikatnie, otworzyć dłoń, wyciszyć się i poczekać aż spłynie na rękę. Spokój, cierpliwość. Miłość. 

Wewnętrzny sabotażysta. Nie spodziewałem się dziś tego tekstu. Wiele mi wyjaśnił. Teraz widzę i mam świadomość. Jeżeli czegoś nie robię całym sobą, to szukam powodu dlaczego tak nie robię, może się okazać, że ten powód jest głupi, że to tylko moja duma, lenistwo i nonszalancja, ignorancja mi to przesłania. A tym czasem, Bóg pragnie cały czas abyśmy się obudzili w Nim, abyśmy zaczeli Żyć. Żyć prawdziwie, z przytupem, z rozmachem, prawdziwie w Bogu, w jego Łasce, Sile, MIŁOŚCI. Przecież…. jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo…. jak długo pozwolimy naszemu dumnemu Ego się od Niego odcinać? Ja już nie chcę… Wybieram Życie. 

 

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments