Nowe czasy idą… no tak, przecież to wiem. Przecież piszę o tym już od dawna ale jak sobie człowiek coraz bardziej zaczyna to uświadamiać to wtedy też i inaczej się patrzy na otoczenie. To, że idzie Nowe wymaga dość radykalnej zmiany, nowego podejścia do życia, świata – SAMEGO SIEBIE. A tu jakiś grzebalizm się włączył, rozproszenie. Widać strach i niepewność wzięły i zaczęły rządzić. Czyli brakło zaufania. | |
Dopada mnie ostatnio ze wszech stron wizja Nowego. Ta wizja jakkolwiek piękna i obiecująca ma w sobie coś co jest nieco straszne, bo zakłada, że nasza przeludniona planeta stanie się zaludnioną planetą, a to oznacza zredukowanie liczby ludności…. hyyym, na baterie nie jesteśmy. Wyłączyć się nas nie da.. pewnie będzie dość trudny czas i obfitujący w ciężkie wydarzenia.
Co tu dużo mówić. Nasza cywilizacja, teraz, w tym czasie jest groteskowo rozdymana i nie naturalna. Jest trzymana ekonomią i brudną polityką w kupie ale u jej podstaw leży egoizm i strach i nie może być w związku z tym dobrze. Raczej to wszystko się rozwali.
Ludzie teraz są coraz bardziej sfiksowani. Albo poszli w materię albo od niej uciekają. Albo nie chcą słyszeć o żadnym czary mary albo łykają co tylko ma znaczek “duchowy” na sobie. Prowadzi to do wielkiego rozwarstwienia ale ani jedni ani drudzy nie zaznają szczęścia. Jak można mieć wielki dom, samochód i karierę, jeśli się nie wie kim się jest, nie na się świata i generalnie jest się samotnym i nieświadomym? Albo jak można uduchawiać się, snuć wielkie plany, uzdrawiać, widzieć aury i jednocześnie mieć problemy z opłaceniem rachunków, wyjazdem na wakacje czy z mieszkaniem? Wszędzie musi być równowaga i harmonia i tego nasze obecne czasy bezwzględnie wymagają.
Właśnie. Czego oczekuje od nas… życie? Do czego mamy dążyć? Spójrz na to co się dzieje w okół, ilu ludzi jest szczęśliwych… – ile znasz osób szczęśliwych? Takich, którzy widać, że mają pokój w głowie i sercu, którym się dobrze w miarę powodzi. Przy których wypoczywasz, przy których dobrze się czujesz, bo wiesz, że są autentyczni, prawdziwi… ilu takich znasz? Są jakieś jednostki, a przecież społeczeństwo się składa z jednostek… a jaka jest większość tych jednostek? Większość z nas to aktorzy i to grający w dramatach a nie komediach… Ale to też jest dobre, bo zmusza do zmian. Po to się to wszystko dzieje. A czego od nas oczekuje życie? Życie chce abyśmy się wzięli za nie. Abyśmy świadomie zaczęli żyć. Abyśmy przestali zwalać na coś lub kogoś to jacy i gdzie jesteśmy tylko abyśmy wzięli się do roboty nad samym sobą. Abyśmy byli autentyczni, prawdomówni, szczerzy, dobrzy…. Właśnie: dobrzy….
Wiem dlaczego jestem nieszczery… bo jestem niedobry. Bo wstydzę się tego jaki myślę, że jestem, więc to ukrywam. Wszak wmówiono mi że jestem grzesznikiem… niegodnym… nikczemnym… Być może to czego się wstydzę wcale nie jest złe ani prawdziwe ale ja zostałem tak zaprogramowany, więc to ukrywam, bo się tego wstydzę… Podświadomie wiem, że powinno być inaczej, że norma społeczna jest inna a ja mam ochotę ją…. Później ukrywam, że ukrywam, więc sytuacja się zapętla… mam coraz więcej rzeczy do ukrycia… to się staje moją naturą i przestaję to zauważać, że ukrywam…. przecież zawsze tak robiłem – to normalne…. i tak sobie rosnę.. nieszczery i wycofany, zahamowany.
A coś mi się wydaję, że dużo jest ludzi zahamowanych dokoła… jakoś tak mało kto jest przyjacielski i otwarty… znam parę osób ale to raczej rzadkość… większość ludzi jest…. ostrożna, czytaj wystraszona. To nie jest normalne. To nie jest zdrowe społeczeństwo i to bardzo dobrze, że jego czas się kończy. To już tuż tuż i będzie coś nowego. Coś normalnego. I nasza w tym robota aby wspomóc te zmiany i ten nadchodzący nowy czas naszą obecnością. Naszym otwartym umysłem. Naszym gotowym sercem. Życzliwością i autentyczną Obecnością.
To nie jest trudne. To prawdziwi my. To nasza natura. Więc… czego się obawiać? Zakasać rękawy i do roboty! Niech płonie klawiatura ;):)
Pozdrawiam 🙂