Niesamowite! Od momentu gdy pod wpływem dobrej inspiracji podjąłem decyzję aby pisać i to codziennie i to może nawet dwa razy dziennie nastąpiła we mnie rewolucja. Tak jakby otworzył się inny wymiar. Nie mogłem spać – pierwszy wpis puściłem o 2.00 i to po „bojach” z komputerem. Sen był płytki i wiedziałem co mi się śni. Nie miałem świadomego snu, że mogłem sterować nim i robić co chcę ale wiedziałem, że się śnię i że się uczę… śniły mi się takie rzeczy jakby mnie trenowano, szkolono. Coś pięknego. Dziś, od rana świadomość, ego mi szaleje co to się nie będzie działo i jak to nie będę pisał – miły stan gdy CHCĘ SIĘ DZIAŁAĆ, ŻYĆ, COŚ ROBIĆ. Dlatego stwierdzam – jesteśmy po to by działać a nie by siedzieć w kapciach przed telewizorem. Dopiero gdy działamy, gdy tworzymy coś, co jest namacalne, wymierne, najlepiej dobre nie tylko dla nas ale i dla większej całości to dopiero wtedy zaczynamy prawdziwie żyć. Dostajemy Powera. Chyba wszystkie wielkie biografie o tym mówią.
Wpadł mi do głowy dzięki książce pewien cytat (dużo jest podobnie dobrych i lepszych w tej książce – Świat znów podsunął mi coś w odpowiednim czasie i miejscu – dziękuję) „myśl jak człowiek działający – działaj jak człowiek myślący”, nie pamiętam kto to napisał ale ważne jest przecież przesłanie a nie kto pisze – chodzi o fakt istotności życia tutaj, w tym ziemskim wymiarze – tutaj rządzi materia i czas i tutaj coś się dzieje w czasie – z naciskiem na „dzieje się”. Mało kto osiągnął taki poziom aby myślami, siłą swojej energetyki wpływać na tę umowną rzeczywistość, której wszyscy doświadczamy. Dawniej, jeśli ktoś taki był to określano go Bogiem, dziś określa się go magikiem, jednak będzie to coś dla każdego z nas normalnego – zarządzanie rzeczywistością. Jednak dopóki nie dojrzejemy do takiej świadomości to musimy działać i CIESZYĆ SIĘ tym, że taką mamy możliwość bo tam skąd przyszliśmy wszystko dzieje się od razu i PO TO TU PRZYSZLIŚMY aby właśnie doświadczać przeciwności, trudności, pracy, działania rozciągniętego w czasie to jest błogosławieństwem życia tu i teraz na Ziemi J
Więc zabrałem się znów za pisanie. Nie było mnie tak w pełni przy tym od czerwca 2005 kiedy to wszedłem w związek. Nikogo tu absolutnie o nic nie oskarżam! Po prostu wybrałem taką drogę myśląc, że to dla mnie ale po latach okazało się, że jednak nie do końca mi do odpowiada… „szału nie było” 😉 że tak delikatnie to określę. Uzyskanie pełnej samodzielności potrwało dość długi czas i teraz, mieszkając już całkowicie samodzielnie mogę wrócić do pisania i… coś czuję, że będzie się działo! J
Jak wspomniałem przestawiło mi się w głowie i czuję się teraz świetnie – zobaczymy jak to będzie dalej wyglądało, bo pracy mam mnóstwo przed sobą, Zarobić muszę. Artelis rozkręcić, Drogowskaz ożywić, inne moje projekty, które zaniedbałem a one wciąż wołają do mnie i teraz myślę, że jest już czas na nie. Nie ma odwrotu! A często spalone mosty to najlepsza motywacja – jedyny kierunek to do przodu! Wiem po sobie, że jak mam coś dużego do zrobienia to się mobilizuję i robię, jak są jakieś małe rzeczy to mi się nie chce… a jeszcze jak nie moje to już zupełnie. Myślę, że teraz już coraz więcej rzeczy będzie jako „moje” i chciane.
Z pozdrowieniem
Kris