Ostatni czas to potok oczyszczających energii, które idą z Kosmosu. Podobno lecą w nas różnego rodzaju sople, słupy fioletowego światła, które nas oczyszczają, inicjują zmiany – zazwyczaj nie jest to miłe. Miło jest dopiero jak już przejdzie ale jak zaczyna się proces oczyszczania to zazwyczaj towarzyszy mu ból, dezorientacja, zniżka nastroju, czasem nawet choroba. Jako społeczeństwo jesteśmy zanieczyszczeni wieloma tysiącami lat prania mózgu przez różne systemy religijno-społeczne więc jest trochę tej pracy ale… Pocieszające jest to, że z każdym dniem jest jaśniej, czyściej i lżej.
Dziś na przykład miałem hardcorową noc. Nie pamiętam co mi się śniło ale było na tyle niedobrze, niebezpiecznie że musiałem uciekać ze snu do rzeczywistości – czyli z jednej do drugiej rzeczywistości. Oczywiście po chwili wracałem i kontynuowałem „sen” ale było ciężko i proces musiałem powtarzać kilka razy. Rano jednak (o 8;)) obudziłem się świeży, silniejszy i spokojny. Jest to oznaka, że proces się zakończył pomyślnie, że nie został rozgrzebany tylko jakiś jego etap się zakończył, coś zrozumiałem.
My nie musimy wszystkiego wiedzieć, wszystkiego pamiętać. Ponieważ jesteśmy wielowymiarowi i nasze Wyższe Ja coraz mocniej oddziałuje na nas, więc czasem te nocne przygody nie są zapamiętywane, po to by nas nie rozpraszać. Człowiek tu na Ziemi ma tendencję do tego by wszystko rozumieć i „szatkować” swoim umysłem, intelektem – a co, a dlaczego, a po co, a co z tego będę miał itd. I robi się natłok myśli, traci się czas. Dlatego nie wiemy wielu rzeczy i np. nie pamiętamy co nam się śniło. Życie dzieje się tu i teraz a nie tam, wcześniej lub później – dopóki nie będziemy na tyle świadomi by nie czepiać się takich przeżyć nie będą one dla nas świadomie dostępne. Dla naszej ochrony.
Kiedyś źle się czułem z tym, że ja nie widzę na przykład aury albo że uzdrawiania jakie wykonuje są takie sporadyczne – czasem wcale a czasem wręcz cudowne ale teraz wiem, że to dlatego, że nie mam iść taką drogą, gdyby tak było to byłbym stabilny na przykład w uzdrawianiu, założył bym gabinet i stałbym się „wioskowym czarownikiem” 😉 ale widać nie tędy droga więc ok, cieszę się że mam tak jak mam teraz. Droga się wyłania każdego dnia na nowo.
To też jest właśnie efekt oczyszczania, schodzenia oczyszczających energii. Człowiek zaczyna się godzić i natychmiast pojawia się efekt ulgi, zadowolenia, uśmiechu, wdzięczności. Akceptując siebie, życie, świat w jakim się żyje, dostrzegając, że jest on dla nas, dla naszego rozwoju najlepszy jaki mógł się wydarzyć mówimy Światu Tak, wyrażamy wdzięczność i zaczynamy z Nim współistnieć. Komórka ciała, która do tej pory buntowała się i narzekała, że coś jej nie pasuje, że chce być inną niż ją stworzono, nagle przestała, zajęła swe miejsce w szeregu i zaczęła współpracować. Dzięki temu Świat może jej pomagać, udoskonalać ją, dbać o nią. Rośnie ona, rośnie wszystko wokół niej.
Oczyszczanie się to przede wszystkim chęć aby się ono działo. To wyrażenie woli i aktu poddania się. Akceptacji tego co się dzieje i jak jest. To podstawowy krok. Wielu z nas zanim się do tego skłoni to musi być kopniętym, walniętym, potraktowanym jakimś prądem dla przebudzenia 😉 ale w końcu dojrzewamy i … poddajemy się akceptując rzeczywistość. W tym momencie dzieje się coś niesamowitego. Wychodzimy po za wyprany przez społeczeństwo i religie umysł i osiągamy szczęście. Jest krótkie ale ten błysk działa jak promień słońca w pochmurny dzień. Daje taką radość, taką nadzieję, taką siłę, rewitalizuje, że chce się żyć i iść dalej tą drogą.
I wiem, że będzie coraz intensywniej ale też i coraz ciekawiej. Coraz więcej światła będzie z nas wychodziło – będziemy coraz jaśniejsi, uduchowieni, ale to wymagać będzie coraz większej przytomności, elastyczności, umiejętności wchodzenia w stan medytacji, chęci dostrzegania świętości życia we wszystkim i wszystkich… słowem – akceptacji… ale i rozsądku, bo wiele komunikatów teraz będziemy słyszeli, wiele nowych tez, wiadomości, idei, wezwań, akcji i wszystko to po to abyśmy byli w stanie coraz lepiej wybierać to co dla nas i dla naszych najbliższych jest najlepsze.
Ps. Obok nas trawa życie kosmiczne, moje znajome które widzą więcej, postrzegają rozmaite byty energetyczne czy tak zwanych kosmitów (a my czym jesteśmy?;) ) ale nie robią z tego żadnego „halo”, ich umysł i serce nie zna strachu i taka rzeczywistość może już u nich istnieć. U większości ludzi jednak nie. Zaraz by się wystraszyli, poszli do lekarza i wylądowali w szpitalu… niestety, tak się u nas traktuje widzących inaczej niż reszta społeczeństwa. I tak dobrze, że nie palimy już na stosie 😉
Ps2. Nie wiem jak będzie z tym moim codziennym pisaniem, bo jak wcześniej pisałem dla radości, bo czułem, że coś mam do napisania to teraz siadam bo „mam napisać” i staje się to mniej przyjemne i też i przez to mniej dobre, nie ma tej jakości więc ok, będę pisał często ale nie aż tak często. Nie chcę aby się to stało moim przykrym obowiązkiem, bo nikomu to pożytku nie przyniesie.