…Bo choć lekkie życie jest czymś naturalnym dla nas, to żyjemy w tak nienaturalny sposób i tak negatywnie patrzymy na siebie, że po prostu się nie da lekko żyć. Dlaczego? Bo mamy masę przekonań typu: świat jest zły, niebezpieczny, wrogi, trzeba walczyć, nie zasługuję na szczęście, nie jestem warty tego by być szczęśliwy, by mieć pieniądze, spokój, miłość i szacunek najbliższych. Z takimi przekonaniami nie da się lekko żyć i stąd bierze się ta „nielekkość” bytu. Co zatem zrobić?
Trzeba sobie zrobić pranie mózgu, bo niestety, ale w większości to mamy w nich masę ściągających nas w dół negatywnych programów i energii. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że lekkie życie, życie szczęśliwego, silnego człowieka jest naszą naturą, naszym prawdziwym stanem życia, a bieda, walka, nieszczęścia, choroby i niepowodzenia, to coś nienaturalnego, coś co tylko wskazuje, że nie jesteśmy jeszcze w pełni zintegrowani z naszą naturalną ścieżką życia. Czyli lekkie życie, szczęście, radość, obfitość, odważne i twórcze życie, to jest nasz prawdziwy, naturalny stan, a wszystko co takie nie jest, jest zaburzeniem i wskazuje na fakt, że jesteśmy chorzy i że mamy negatywne – (nie nasze, bo sami byśmy sobie przecież takiego g. do głowy nie nakładli) oprogramowanie w głowie. Takie rozpoznanie naszego życia sprawia, że łatwiej się dochodzi do lekkości bytu, bo łatwiej się wraca do czegoś, co jest naszą naturą, niż buduje coś na nowo. Chodzi o to, aby “pozbyć się nieszczęścia” – czyli przekuć je w coś dobrego i żyć prawdziwie, czyli szczęśliwie.
Jeśli już to sobie uzmysłowimy, zaakceptujemy lub choćby otworzymy się na taką myśl, że tak jest rzeczywiście, wszystko co sprawia, że tak nie jest, potraktujemy jako przeszkody, zawalidrogi lub coś nienaturalnego, NIE NASZEGO i będziemy wtedy łatwiej mogli to uwolnić, odpiąć i pożegnać z naszego pola doświadczeń.
Zobacz to tak. Świat wibruje. Wszystko wibruje. Wszystko jest drganiem. Wszystko jest wibrującą z jakąś częstotliwością energią. Im coś szybciej wibruje, tym jest zdrowsze, lepsze, szczęśliwsze, weselsze. Im wolniej, tym gorzej, bo pojawia się lęk, apatia, agresja, smutek i w efekcie choroby i śmierć, bo przecież wszystko ma się rozwijać i rosnąć a nie ginąć. Dlatego jeśli jesteś wesoły i szczęśliwy, to żyjesz coraz lepiej a jeśli jesteś smutny, to ten smutek Cię coraz bardziej dobija. Czyli naturalnym stanem życia jest spokój, radość, szczęście bo one sprawiają, że życie rośnie i rozwija się. Smutek też jest potrzebny (jak wszystko w życiu), ale do tego, aby stymulować do dobrego, a nie nim żyć. Zobacz dalej.
Masz zły nastrój, dołek emocjonalny. Popatrz na niego. Zauważ go. Jest on wskaźnikiem, że wypadłeś z naturalnego nurtu życia, że w Twojej energetyce, w aurze, w podświadomości są informacje (pod różnymi postaciami), które ściągają Cię w dół. To niczym chmury na niebie zasłaniające słońce. Naszą naturą jest piękny, słoneczny dzień, ale gdy zjawiają się chmury negatywnych emocji, skrywają słońce i wszystko robi się pochmurne, nieprzyjazne, nieżyciowe. Mamy ochotę się gdzieś schować, uciec itp.
Pierwsze co robisz, to obserwujesz te chmury. Zauważasz, że się zachmurzyło. Czasem się do tego nie chcemy przyznać, czasem są małe chmurki, które gdzieś tam przemijają i jakoś się nimi bardzo nie przejmujemy, ale one zazwyczaj zwiastują większe zachmurzenie, więc warto się zajmować nawet najmniejszymi chmurkami.
Gdy zauważysz że się zachmurzyło postaraj się ale bez wysiłku zobaczyć, co to za chmury, bo może być tak, że niosą dla Ciebie jakieś informacje, jeśli tak jest, to przyjdą do Ciebie myśli, obrazy, odczucia i będziesz wiedział o co chodzi. Bądź uważny i cierpliwy. Nie oczekuj fanfar i gromów 😉 – raczej będzie cicha informacja. Bardzo często samo takie potraktowanie tych chmur sprawia, że się poprawia pogoda w Twoim umyśle, ale czasem jest też i tak, że te chmurki zapowiadają większy układ niżowy 😉 . Wciąż się nie przejmujesz, zapinasz sztormiak, rozkładasz parasol i obserwujesz dalej zapraszając jeśli to czujesz, te chmury do większej gadatliwości, bo być może powiedzą Ci o czymś bardzo ważnym. Może to jakiś stary program w Twojej podświadomości, który chce wyjść, wywołał tę pogodę, abyś w końcu zwrócił na niego uwagę i go uwolnił. A może być i tak, że te chmury są tylko po to, żeby Ci zepsuć nastrój, poćwiczyć Twoją uważność i umiejętność zarządzania pogodą. Wtedy trzeba to rozpoznać i… uśmiechnąć się do nich. W końcu to Twoi nauczyciele, a Ty dzięki nim zyskujesz nowe umiejętności i większą samoświadomość.
Za każdym razem, gdy w tej sposób traktujesz swoje nastroje, Ty stawiasz się w roli dyrygenta i zarządzającego tym co się dzieje. Jeśli jesteś w stanie spojrzeć ponad emocjami, wygrywasz. Jeśli się przyłapiesz na tym, że Cię porwały i tkwisz w środku burzy, nie przejmuj się, obserwuj, staraj się zaobserwować siebie w strugach deszczu, w tym co Ci te emocje i nastroje niosą… pamiętaj, że zawsze chodzi o Twoją samoświadomość. Jeśli uda Ci się ją włączać w czasie burzy emocjonalnej jesteś na wygranej pozycji. Burza minie, a nad Tobą zakwitnie piękna Tęcza. Zawsze najtrudniej jest właśnie zauważyć swoje prawdziwe emocje… a to pierwszy i najważniejszy krok.
Gdy chmury nie są zbyt gadatliwe, lub powiedziały już swoje ale dalej są i nie chcą iść, to podziękuj im i wróć do swej słonecznej natury. Nie skupiaj się na nich. Przypomnij sobie, że Twoim naturalnym stanem jest piękna pogoda, gdy Twój umysł niczym bezchmurne niebo jest bezgraniczny, niczym nieskrępowany i dający życie wszystkim i wszystkiemu. Twój umysł jest tak samo jak bezchmurne niebo – bezkresny, niebywale wolny i kreatywny – jest niczym scena na której dzieje się Twoje życie. A Ty możesz być niczym ptak latający po tym bezkresnym niebie. Jak orzeł.
Tutaj uśmiecha się do nas wieloznaczność naszej natury, tego kim, a raczej Czym jesteśmy. Możesz się zidentyfikować z orłem, z latającym motylem lub z chmurą jeśli pozwolisz aby taka emocja Cię długo trzymała. Ale możesz też się zidentyfikować z tym, który to wszystko obserwuje i zarządza… Bo tak naprawdę nie jesteś żadną z tych rzeczy, które pojawiają się na niebie Twojego umysłu. Możesz się z każdą z nich zidentyfikować i żyć nimi przez jakiś czas ale to tylko jakaś tam chwilowa identyfikacja i to zazwyczaj nieświadoma. Patrz kto patrzy. Patrz kto obserwuje. Obserwuj nawet obserwatora… tutaj zaczyna się magia życia. Jak rozpoznasz się jako Obserwatora, to już wtedy żadna pogoda nie będzie Ci straszna, a niebo…. Stanie się naprawdę bezgraniczne, a życie lekkie 🙂
Tego wszystkim nam życzę – wszystkiego świadomego
Krzysztof