Nielekka sprawa rozbudzić się na Ziemi. Czas i okoliczności nas zmuszają ale nie widzę rozbudzonych. Są tacy, sporo nawet takich, którzy myślą, że są rozbudzeni, oświeceni ale jak dla mnie, to większość z nich bawi się w światach astralnych myśląc o sobie, że są nie wiadomo kim – co pewnie jest lustrem dla mnie 😉 ale tak naprawdę rozbudzonego, świadomego życia, tak zwanej Prawdy przez duże “P” to nie widzę… bo to bardzo trudne jest. Dostrzec ponad tym wszechpotężnym programowaniem, które nas tak potężnie zahipnotyzowało inną rzeczywistość. Jasne, gdyby było łatwo, to nie było by takiej frajdy być tutaj i doświadczać tego wszystkiego. OK., jesteśmy twardziele, że tutaj jesteśmy i że tego wszystkiego chcemy… ale kurna… ufff 🙂 pot po tyłku się leje i dalej nic 🙂
Przechodzę teraz ciągle jakiś proces, ciągle mną rzuca i jakkolwiek widzę coraz jaśniej, to nie mogę tego przekuć na jakieś stabilne, jasne przekazywanie – stałą wibrację, stałą percepcję tego co jest… ale… to jest jak poród. Raz zaczęty, musi zakończyć się rozwiązaniem, więc nie ma co… w końcu się urodzę, w końcu wszyscy się urodzimy. Przecież już dłużej tak jak jest być nie może, bo trzeszczy wszystko… więc… jak możesz, to odwracaj uwagę od tego co tam, kiedyś i wtedy i zobacz co jest tu, teraz i kto/co doświadcza tego co tu i teraz jest 🙂 To “Brama, której żaden człowiek zamknąć nie może” 🙂
ps. mam wiele wpisów, które będę dokończał – bardzo często jest tak, że piszę i przestaję w połowie lub po jakimś czasie… teraz trzeba by podokończać te wpisy. Pisząc, afirmuję siebie i swój świat. Więc…