Przerąbane ma teraz młodzież… jeszcze bardziej niż wcześniej i patrząc na ten świat, który jest teraz dokoła… to rzeczywiście można powiedzieć, cytując klasyka “świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia”… bez wartości, bez ideałów, bez jakiegokolwiek głębszego sensu…. z rozsypką dotychczasowych wartości, nic tylko ćpać, imprezować, dogadzać sobie, bo przecież czy jest jakiś inny sens życia? Niestety, ale to co jest lansowane jako sens to…. właściwie to nie wiadomo co to jest. Wcześniej przynajmniej walczyło się z komuną, a dziś? Z komercją? Wszechobecną komercją? Z manipulacją? Z koncernami medialnymi, polityką? Uf, jest z kim, ale nie wiadomo jak. To rodzi bezsilność, to rodzi frustrację, to rodzi brak sił i chęci do życia, czyli rodzi skłonności autodestrukcyjne i tu już wkraczają narkotyki wszelkiego rodzaju. A z nich, prym ostatnio wiodą słynne dopalacze, które teraz “robią karierę”, dostępne normalnie przez internet. “Kurier przyniesie staranie zapakowaną paczkę” – zażywasz pigułkę i choć przez chwilę jest szczęśliwie.
Problem narkotyków jest potężny i dotyka nie tylko tego co “ćpią” dzieciaki na ulicach. Tak naprawdę to ćpamy wszyscy. Tylko różne rzeczy. Ćpanie kawy to już chyba dotyka większości dorosłych ludzi w tak zwanych rozwiniętych krajach. Większość z nas jedzie na kofeinie lub na mocnych herbatach – to to samo tylko w innym opakowaniu. Też pestycyd, który roślina wytwarza aby bronić się przed robalami. Ludzie to piją. W małych dawkach pobudza, bo daje zastrzyk adrenaliny, ale dzięki temu włącza w nas syndrom walki i ucieczki. Wyostrza pracę mózgu ale zatrzymuje inne, np. regenerujące procesy życia. A kawę, herbatę pijamy latami od rana do nocy… ten wonny i aromatyczny “stres w płynie” przyprawia nas o nerwice i wyjaławia organizm. Luz. Na razie pisze się jeszcze peany pochwalne na temat kawy ale skończą jak papierosy.
Ćpamy wszystko co poprawia nam nastrój. To wszystko uzależnia bo wszystko co sprawia, że zmienia się nasz koktajl hormonów w głowie uzależnia nas od tego. Czyli w kolejce są słodycze, imprezy, seks, dobra muzyka, gry, wszystko co sprawia, że chcemy tego więcej i więcej bo dzięki temu czujemy się lepiej. To wszystko uzależnia, bo uciekamy w coś co robi nam dobrze. Jak widzisz nie trzeba brać dopalaczy czy innych narkotyków by być ćpunem. Narkotyki chemiczne powodują jedynie zwiększone wydzielanie hormonów szczęścia i to od tego się uzależniasz. Ale takie zwiększone wydzielanie hormonów da Ci wszystko co wymieniłem wyżej i pewnie masa innych rzeczy, które wiesz że robią Ci dobrze, np. smartfon, czaty, fejsy i inne, ekranowe rozrywki. Wszystko co pojawia się na ekraniku i poprawia Ci humor powoli omotuje Twoją świadomość, wikła w uzależnienie. Skoro otrzymałeś lekko i za darmo dobrą informację, która pobudziła Twój mózg do produkcji dopaminy, hormonu szczęścia, dlaczego miałbyś sobie tego odmawiać? Szukasz dalej w ekraniku, tracisz umiejętność okrywania tego z siebie samego…
Do tego dochodzi jeszcze ogromna agresja i frustracja, która unosząc się w powietrzu, w eterze, który współtworzymy naszymi myślami i emocjami działa na nas tak, że popycha nas w działania narkotyczne, czyli w robienie sobie dobrze. Niepokój i bezsens, jałowość, czy trudność życia unosząca się w powietrzu sprzyja temu, aby szybko “coś sobie zarzucić”, łyknąć jakąś pigułę i choć przez chwilę poczuć się dobrze.
Oglądałem dziś program w którym właśnie pokazywali ludzi, którzy biorą, którzy byli w różnych stadiach tego zjawiska. Jedni wychodzili, żałowali, a inni mówili coś w stylu “no i co z tego, że mnie ledwo odratowali w szpitalu, i tak będę dalej to robił, pierdolę” – depresja, autoagresja. A tak właściwie to nie tylko autoagresja tylko normalna agresja, bo każdy taki naćpany człowiek od razu, z automatu trafia pod kontrolę egregora narkotycznego, czyli swego rodzaju istoty astralnej, która przejmuje nad nim kontrolę. Ta istota do pacyfistycznych raczej nie należy – to nie jest palenie zioła z przyjaciółmi w klubie rege (co też nie jest dobre ale na pewno nie tak szkodliwe), tylko ćpanie jakiegoś chemicznego wynalazku zrobionego tylko po to, aby zarobić, a branego często nie dlatego aby się zabawić ale aby zaszaleć, odreagować, bo jest to uważane za jedyny sposób na dobrą zabawę! Taka istota przejmując kontrolę zaprasza do takiego imprezowicza masę różnych innych istot astralnych, które w zależności od osobnika, który się naćpał robią mu mniejszą lub większą krzywdę. Każde naćpanie się to zaproszenie do siebie, do swojej aury, energii masy istot astralnych, które nie są pozytywne. Dlaczego? Bo w powietrzu unosi się masa agresji, walki, nienawiści. Zobacz co jest teraz lansowane w telewizji, zobacz jakie są filmy, jakie teraz robią bajki dla dzieci! Tam wszędzie jest przemoc, agresja, cwaniactwo. Ludzi jarają teraz horrory, kryminały, strzelaniny, przemoc, zwierzęcy seks, to wszystko siedzi w naszej podświadomości zbiorowej, która jest pełna bólu, agresji, strachu…. do tego dochodzą rzeźnie, gdzie masowo morduje się zwierzęta, które cierpiąc wysyłają do nas masy negatywnej energii… To, polityka, walka, przemoc, wojny… to wszystko siedzi w energii naszej cywilizacji ziemskiej…. w naszych podświadomościach, duszy zbiorowej…. jeśli wyłączasz się jakimś chemicznym narkotykiem, to zapraszasz do swego świata wszystkie te negatywne energie. Fajnie?
Najgorsze jest to, że coraz więcej młodych ludzi nie potrafi się bawić na trzeźwo. Nie raz widać grupę ludzi gdzieś na łonie natury, jest sobota wieczór. Siedzą w telefonach, jest zazwyczaj cicho, wymieniają jakieś komunikaty. Za pół godziny już jest wrzask, śpiew, dziwne zachowania – znaczy, że piguły już weszły. Zabawa się zaczęła. Wcześniej też w sumie tak było. Narkotyki, alkohol to towarzyszy nam od zawsze. Tylko że wcześniej mniej było agresji w powietrzu a więcej radości i umiejętności interpersonalnych. Ludzie więcej ze sobą rozmawiali, lepiej się ze sobą komunikowali. A teraz? Nie wiem…. kiedyś jak przechodziło się koło szkoły ponadpodstawowej to był szum, śmiechy, czuć było że tam jest życie… teraz jakby szkoła była zamknięta…. nie wiadomo co lepsze – czy wcześniejsze “… zapaliły papierosy. ludzi przepędziły” czy obecna “smart-cisza”.
Ćpania nie zlikwidujemy. Ćpanie nie jest problemem, bo to tylko objaw. Tak samo jak nie wyleczysz kataru wycierając nos. Problemem jest brak sensu życiowego, niska samoświadomość społeczna. Nikt nie będzie ćpał jeśli będzie naprawdę przeżywał swoją obecną chwilę, nie będzie potrzebował uciekać w żadne chemiczne wycieczki, bo będzie szczęśliwy tu i teraz, taki jaki jest. Wtedy narkotyki odpadną, bo nie będą po prostu pasować do czystych wibracji nowego społeczeństwa. Tak, musi być nowe, znaczy inaczej myślące, inaczej postrzegające społeczeństwo. Dopóki nie będzie, to będziemy walczyć z narkotykami i będziemy zbierać drgające, opętane różnym śmieciem astralnym ciała młodych ludzi z ulic i imprez. Ot, taki obraz naszych obecnych czasów. Może zróbmy coś z tym?