“Bo gdy się milczy, milczy, milczy to apetyt rośnie wilczy… na poezję, co być może drzemie w nas”, tak śpiewa Janusz Kofta – pięknie to ujął. Chodzi o to, że aby zakwitł Twój piękny, kreatywny ogród twórczości własnej czy unikalnych umiejętności trzeba ciszy i spokoju, a niestety teraz, w tych przeładowanych informacjami i bodźcami czasach nie jest to łatwe zadanie. Ciężko, a co najmniej niełatwo jest nam coś z siebie dać, coś stworzyć, dać upust swej twórczej naturze, bo jesteśmy tak zagłuszani wszystkim wokół, że ciężko myśleć samodzielnie, a co dopiero mówić o jakiś twórczych czy artystycznych NIEKOMERCYJNYCH działalnościach (czyli takich które nie są nastawione na zysk, nie ważne czy finansowy czy społeczny). Dlaczego? Jesteśmy istotami energetycznymi, samoświadomymi, które non-stop wymieniają energię, emocje, myśli – informacje z całym światem. Jeśli jesteśmy przeciążeni bodźcami płynącymi z zewnątrz, to tylko na nie reagujemy oddając to, co na bieżąco stworzymy, a z powodu natłoku płynących informacji nie jesteśmy w stanie sięgnąć po nasze głębsze warstwy kreatywności, siły czy mądrości, bo do tego trzeba trochę spokoju i wczucia się, najlepiej ciszy i milczenia aby mogło się w nas rozbudzić coś więcej niż tylko ciągłe reagowanie na bodźce z zewnątrz.
Słyszałeś o smogu elektronicznym, radiowym? Jesteśmy ciągle poddawani promieniowaniu tych wszystkich nadajników radiowych, komórkowych, telewizyjnych, satelitarnych, GPSowych, naszych domowych routerów, komórek i pewnie jeszcze wielu o których nie wiemy bo są to tajne wojskowe systemy, które na nas wpływają. My w tym wszystkim żyjemy. Jak się domyślasz elektrosmog jest coraz większy i życie tutaj jest coraz mniej zdrowe, a wręcz coraz bardziej szkodliwe, teraz jeszcze będzie sieć 5G więc jeszcze mocniej będzie atmosfera zagęszczona od rozmaitych sztucznych wibracji bo każda fala elektromagnetyczna emitowana przez jakieś urządzenie elektryczne to wibracja… a my przecież też jesteśmy wibracjami, składamy się z masy wibrujących elementów które tworzą nasze ciała i umysły. To wszystko ze sobą rezonuje i… maszyny wygrywają… ale nie o tym chcę pisać. Chodzi o to, że tak jak jest elektrosmog generowany przez maszyny tak samo jest mentalny smog generowany przez umysły ludzkie. Kto i jak go generuje? Każdy i ciągle – myśląc i odczuwając emocje – czyli żyjąc. I ten smog też ma na nas bardzo duży wpływ. Można powiedzieć, że to nasz kolektywny umysł który rządzi wszystkimi…
Pomyśl o tych wszystkich zespołach marketingowców, speców od reklamy, którzy siedzą i kombinują jak tu zrobić, żeby produkt się sprzedał. Generują przy tym masy energii, która bezpośrednio wpływa na klientów. Nie muszą nic robić fizycznie a już wpływają samym swoim myśleniem. Do tego dokładają później fizyczną reklamę, która trafia na już przygotowany mentalnie grunt, trafia do Twojego umysłu, świadomości i o ile nie zderzy się z wcześniejszymi anty przekonaniami to stwierdzisz “o, fajne, chcę to mieć”. O wiele szybciej podejmiesz decyzję aby coś kupić, bo jesteś już wstępnie potraktowany tym całym mentalnym prądem, który wygenerowali twórcy reklamy. To nie jest ani dobre ani niedobre, po prostu tak jest …ale niestety lub stety żyjemy w takim świecie, gdzie większość z nas nie zdaje sobie sprawy czym jest, po co jest i gdzie jest. Jesteśmy ogłuszeni “rozrywką”, zmartwieni problemami i ogłupieni “edukacją” i “kulturą”. Bardziej zainteresowani obsługą nowego telefonu czy telewizora niż własnej energetyki, umysłu, serca…
Inny przykład z tego jak działa smog mentalny. Przykład z teraz, na czasie. Jest sezon zachorowań, przeziębień, żniwa dla przemysłu farmaceutycznego. Jest masa reklam cudownych specyfików, które mają Ci zapewnić szybkie ozdrowienie. Pomyśl jak działają tego typu reklamy na ludzi? Jak dla mnie reklamy leków powinny być zakazane tak jak alkoholu wysokoprocentowego lub przed ich emisją powinno wyświetlać się ostrzeżenie “Uważaj! Możesz się zasugerować i zachorować! Reklama i telewizja ma silny wpływ hipnotyczny. Oglądając i koncentrując się na danej dolegliwości zapraszasz ją do swego życia”. Tak to działa. Jeśli nasłuchasz się o dolegliwościach to jest duże prawdopodobieństwo, że ściągniesz na siebie którąś chorobę na której się szczególnie koncentrowałeś. Tym bardziej, że dla przemysłu farmaceutycznego jesteś klientem, naroślą na portfelu, która ma chorować, a więc płacić. “Służba zdrowia” to tak naprawdę służba chorobom i aptekom. Dopóki będziemy płacić lekarzom za leczenie chorób będzie ich coraz więcej, bo oni muszą zarabiać. Trzeba im płacić za zdrowie pacjentów. Jeśli Ci są chorzy to Ci nie dodają kasy… sytuacja zmieni się diametralnie.
Jeszcze jeden przykład smogu mentalnego – eksperymenty naukowe i wojskowe. Już dawno są opracowywane psychocybernetyczne metody wpływania na rzeczywistość i na społeczeństwa. Mówi się nawet o metodach “mind-kontroli” – czyli wpływanie na umysły przy których reklamy to niewinne zabawy…. ale… odbiegłem od tematu, choć potrzebny był ten opis naszej rzeczywistości.
Co z tą ciszą zatem? Chodzi o to, że jesteśmy bardzo ale to bardzo mocno poddawani programowaniu mentalnemu. Z jednej strony jesteśmy fizycznie uszkadzani przez elektrosmog, który, nie ma możliwości, aby nam nie szkodził – niech sobie mówią “eksperci” co chcą, każde sztuczne promieniowanie jest szkodliwe dla nas. Oczywiście widocznie szkodzi i zabija jak zawsze natężenie, w małych dawkach będzie efekt gotowanej żaby. Ale to dochodzi do tego jeszcze “zgiełk mentalny”. Więc nie dość że elektrosmog to jeszcze smog mentalny – czyli np. agresywne myśli tych wszystkich speców od reklamy ale też przecież masy innych ludzi, organizacji, religii, filozofii, kościołów, frustratów, desperatów, samobójców, morderców, romantyków, utopistów, ideologów i innych rozmaitych psychopatów… JA TEŻ TERAZ WPŁYWAM NA ŚWIAT I TAK SAMO TY CZYTAJĄC I REAGUJĄC NA TO CO CZYTASZ – wszystkie te umysły produkują jakieś mentalne programy, którymi chcą ściągnąć Ciebie do siebie lub chcą w jakiś sposób na Ciebie wpłynąć. Kwestia intencji, wewnętrznych pokładów agresji lub dobrych uczuć. To jest przeogromna masa energii w której żyjemy i którą współtworzymy, bo przecież też mamy jakieś plany co do naszej rzeczywistości, też chcemy coś osiągnąć, coś zrobić, czy też się wściekamy, w jakiś sposób widzimy ludzi i samą tą percepcją wpływamy na nich. Czy ten wpływ jest widoczny? Zależy jak kto widzi. Jeśli masz wyćwiczone oczy w postrzeganiu ponadzmysłowym, to to widzisz. Jeśli nie, to widzisz efekty, np. skłonności zakupowe, polityczne (przecież to co rozmaite tefałeny i podobne pralnie mózgów robią z ludźmi to naprawdę…) a my w tym wszystkim coraz bardziej toniemy i musimy znaleźć sposób aby sobie z tym radzić, bo zwariujemy albo staniemy się mentalnym zombie, które reaguje zgodnie z tym co ktoś mu zaprojektuje pod lub całkiem świadomie ale będzie miał już tak wyprany mózg że bezrefleksyjnie “wyjdzie na barykady” umierać za coś w co wierzy, bo tak mu wmówiono.
Więc, “gdy się milczy, milczy, milczy, to apetyt rośnie wilczy, na poezję, co być może drzemie w nas“. Nie tylko poezja w nas drzemie ale też i podstawowe nasze twórcze soki, umiejętności, które powinniśmy rozwijać a nie poddawać się ogłupiającej rozrywce, spędzać czas byle by zaznać chwili ukojenia, chwili spokoju od tego przeciążonego, oszalałego świata. Więc… milczmy jeśli możemy 🙂 Rezerwuj sobie czas dla siebie i słuchaj samego, samą siebie. Odtwórz swoje wewnętrzne oczy i patrz co się w Tobie dzieje. Na początku może być różnie. Przez wiele lat się zagłuszałeś zgiełkiem z zewnątrz czy gapieniem się w ekrany, więc jak się zaczniesz przestawiać na odbiór wewnętrzny, to na początku będzie dziwnie, może też głośno gdy te wszystkie tłumione emocje zaczną dochodzić do głosu, może czasem nawet i strasznie ale bez tego, bez takiej zmiany percepcji, kierunku Twojego życia dobrze nie będzie, bo stanie się ono nie do zniesienia. Obecne czasy wymuszają na nas taką zmianę i po to jest ten zgiełk na zewnątrz aby właśnie się przestawiać, kto nie da rady, będzie wariował..
Song o ciszy – Czerwony Tulipan (dla mnie lepsze wykonanie ale nie zezwalają na wyświetlanie po za YT, musisz wejść w link) – posłuchaj tego tytułowego kawałka. Kiedyś robiono lepszą muzykę… znaczy nie wiem, może teraz też się robi dobrą ale pod tym komercyjnym zgiełkiem nie słychać jej, jeśli znasz, podeślij tytuły w komentarzu (na Drogowskaz.pl).
Z poezją i twórczością też jest ciekawie… przez dłuższy czas siedziałem zamknięty i onieśmielony tym co widziałem na zewnątrz. Przecież ludzie mają już takie osiągnięcia, już tyle jest wiedzy, tyle się już wydarzyło, takie są fajne, rozświetlone głowy, talenty, że z czym ja tu wyskakuję? Co ja chcę tu przekazać nowego? Z czym do ludzi? To jest minus tych wszystkich obecnych talent “szołów” – oglądasz czasem naprawdę genialne występy, patrzysz na ludzi którzy pięknie błyszczą swym darem i automatycznie, podświadomie porównujesz to do siebie, do swoich umiejętności. I choć miałeś ochotę też pośpiewać czy coś stworzyć, to gdy zobaczyłeś że ktoś robi to co Ty chciałeś o wiele lepiej to opadają Ci skrzydła i już nie masz ochoty na nic… cóż się będę wychylał ze swoim śpiewem, tańcem czy rysunkiem skoro tutaj widzę, że są naprawdę giganci… “Na kolana chamy! Śpiewa Lucjan Pavarotti!” – jak to Kazik śpiewa w swojej piosence. Ale powiem Ci tak: “Piepsz” to! Olej to! Ten talent, ten nawet niepozorny odruch Twego twórczego ducha jest DLA CIEBIE nie dla innych. To Ty masz dla siebie, sobie dać upust swej artystycznej kreacji. I nie ważne jaka ona jest. Ty masz ją z siebie wykrzesać i dać. Nie patrz na to czy to się spodoba, czy to się broń Boże sprzeda, czy coś w tym stylu. Kreatywność, to co z siebie dajesz, to jest Twój dar dla świata i też i Twoja droga wyjścia z więzienia w którym się znajdujesz. Samoskazany na więzienie z wyrokiem “nic nie jestem warty”. Mentalny bzdet wyniesiony z dzieciństwa, wzmocniony przez edukację i masmedia. Naszą naturą jest kreatywność i tworzenie, działanie. Jeśli tego nie robimy, nie żyjemy tak naprawdę… kreować, tworzyć można wiele rzeczy, nie muszą to być obrazy czy muzyka, możesz piec, wyszywać, pisać, rysować, prowadzić dobry dom czy składać samochody czy uprawiać pole, nieważne co, po prostu twórz coś, rób coś nie dla zarobku, nie dla jakiegoś interesu tylko dla samego robienia, tylko taka intencja Cię wyzwoli. Choć zacząć można i z niską 😉
Jasne. Nie zawsze się da. Wiem to doskonale, bo sam byłem przywalony niesamowicie ostatnimi czasami ale… gdy się milczy, milczy, milczy… w końcu przyjdzie czas i zaczniesz inaczej myśleć, zmienisz zwrotnice i kierunek przepływu energii. Przestaniesz reagować na świat z zewnątrz i zaczniesz tworzyć na podstawie tego co masz wewnątrz. Tego Ci z całego serca życzę!
KK
ps. Jak myślisz, skąd tyle wypadków na polskich drogach? MASY wkurwionych i agresywnych kierowców jeździ po drogach.. energia którą generują swoimi umysłami musi gdzieś się materializować… dlatego na drogach się zmieni dopiero wtedy jak nam się w głowach zmieni… współtworzymy świat non-stop i mamy na niego realny wpływ.