Hejtowanie, czyli nienawidzenie mówiąc wprost weszło do naszego życia w całej okazałości. Wszyscy mówią o hejtowaniu: ten tego, ta tą, ci tamtych, a oni ich i tak w koło Macieju – przelewa się cały czas młyn mniejszej lub większej nienawiści – dla niepoznaki i lepszego, bardziej modnego brzemienia nazwanego hejtem. To lepiej brzmi i jest bardziej sexy – jestem hejterem, zhejtowałem kogoś lub ktoś mnie zhejtował (właśnie zauważyłem, że słowo “zhejtowałem” nie zostało nawet podkreślone przez autokorektę jako błąd – nieznane słowo. Do tego stopnia ta nienawiść weszła do naszej codziennej kultury) – ale nie mówię “znienawidziłem”, to by było zbyt ostre, rozmiękczamy to modnym słówkiem “hejt”…. a przecież nienawiść, to życzenie śmierci… Ale hejt już tak ustandaryzowanym środkiem komunikacji, że po prostu, wszyscy tego używają i to jest oczywiste. Kiedyś popełniłem tekst “anatomia hejtu”, rozbierałem to zjawisko na czynniki pierwsze ale tak z grubsza. Hejtujesz, nienawidzisz czyli projektujesz ze skrzywdzonej, nierozumianej, odrzuconej części siebie komunikat, że: a) coś tam Ci się nie podoba, czegoś nie rozumiesz, nie obejmujesz swoim postrzeganiem, b) uważasz się za lepszego, manifestujesz swoją wyższość, pogardę, chęć zniszczenia czegoś, aby się lepiej poczuć, c) manifestujesz swoją niedojrzałość duchową, swój brak poczucia szczęścia, zadowolenia z życia, brak więzi ze stworzeniem, którego jesteś integralną częścią – czyli, hejtując odrzucasz jakąś część siebie. Bo “amerykańcy uczeni” udowodnili, że nasza podświadomość na głębszych poziomach nie odróżnia kogoś od siebie, dla niej wszystkie Twoje interakcje z otoczeniem są interakcjami z samą sobą. Mówią inaczej, nienawidząc, hejtując kogoś, coś na zewnątrz hejtujesz, nienawidzisz siebie samego, samą – taaaadaaaam! 😀
I tutaj dochodzimy do drugiej części tego zjawiska czyli do lovciowania – inaczej kochania, które jest przeciwieństwem, czyli można powiedzieć drugim końcem tego samego kija, który ma nas uczyć świadomości społecznej, planetarnej itd. Lovciowanie 🙂 czyli kochanie, to szczere szukanie dobrego we wszystkim i we wszystkich. To postrzeganie sercem, kochającym, współczującym, błogosławiącym sercem. To akceptowanie (ale nie durne, bezmyślne, byle by tylko zaakcptować), to szukanie wspólnych dobrych cech, to wspieranie, jeśli trzeba nawet pomoc – jeśli widzimy, że ta pomoc będzie rzeczywiście pomocą, a niepotrzebnym wyręczeniem – jeśli pomożesz męczącemu się motylowi wyjść z kokonu, to uczynisz z niego kalekę, nielota… pomagać też trzeba umieć, aby nie pomagać sobie pomagajac innym. (temat na osobny wpis). W każdym razie, lovciowanie to wspieranie, krzepienie, szukanie dobrego i szczere wysyłanie tego, co najlepsze w nas. Każda taka myśl, każda taka emocja będzie realnym wsparciem dla danej osoby, sytuacji, rzeczy i, zgodnie z tym co wyżej napisane, też i będzie tym samym dla nas, bo działa ten sam mechanizm – dla podświadomości robimy to wszystko samym sobie i to wróci do Ciebie wcześniej czy później.
Teraz tak – nie bójmy się kochać 🙂 Kochanie ma jakaś niepotrzebną mitologię podpiętą pod to. Obciążenie, że miłość to ból, rozłąką, tragedie… pękające serce i rozstania….. Spokojnie. Kochaniem jest wszystko co dobre. Każdym mój uśmiech, każda moja dobra myśl, ciepłe słowo, spojrzenie jest formą kochania. Kocham, w jakimś sensie tych z którymi codziennie rozmawiam, u których robię zakupy, z którymi się spotykam. Kocham tych, których mijam na ulicy, widzę w tramwaju. Kocham ludzi i wszystko, co widzę wokół, bo to jest… normalne 🙂 My, ludzie, zwierzęta, rośliny, wszystko i wszyscy jak tu jesteśmy w tym ziemskim przejawie jesteśmy istotami wysokiej, duchowej energii, która tylko, dla pewnych celów, o których tutaj nie sposób opowiedzieć zaniżyła swe wibracje do strachu i nieświadomości, po to, aby doświadczać różnych złych, ciężkich, trudnych rzeczy ale tak naprawdę… wszyscy jesteśmy, pochodzimy z wysokich… nazwijmy to częstotliwości, które są, mówiąc krótko wibracjami miłości. Więc lovciowanie, kochanie jest naszą naturą.. jest czymś, co powinno nam przychodzić lekko, łatwo i przyjemnie. My, tym jesteśmy. I miarą naszej sytuacji planetarnej świadomości jest fakt, że większość z nas słyszała o hejcie, wie, styka się z tym lub sama to uprawia ale tej drugiej strony, kochającej, serdecznej, dobrotliwej, szczerej nie zauważa… sporo mamy do zmiany w życiu 🙂
Więc, lovciujmy co i kogo się da! Nie wstydźmy się uśmiechnąć do kogoś oczami, pozdrowić uśmiechem, dobrym słowem. Miłość ma różne oblicza. Może być, jak najbardziej bardzo głęboka i intymna, łącząca dwoje ludzi na bardzo głębokich poziomach ale może być też lekka, codzienna serdeczność, radość, koleżeńskie kochanie nie mające na celu niczego oprócz tego, aby komuś było dobrze, aby się dobrze czuł, uśmiechnął, aby dostrzegać w nim wyjątkowe rzeczy, aby go budować, patrzeć jak kwitnie, jak się uśmiecha… I nie trzeba od razu tworzyć jakiś planów, agend, niczego sobie obiecywać. Dajesz bezwarunkowo, lekko, to i lekko, bezwarunkowo bierzesz. Energia krąży swobodnie dając wszystkim chętnym szczere złoto 🙂
Lovciuj, bo tym będziemy tworzyli nowy lepszy świat. Hejtując będziemy tworzyć wojny, ból i cierpienie. Jakie to qrna proste 😉