__Mamy co chcemy

Mamy co chcemy, świadomie lub najczęściej nieświadomie wybieramy całe nasze życie i to co się w nim dzieje, to czego nie mozęmy i to co możemy. Brak wizji i celu, wygodnictwo. lenistwo i brak świadomości zabija i tak nieżywych, śpiących ludzi. Jesteśmy społeczeństwem egoistów, manipulatorów którzy o miłości słyszeli tylko w wierszach i jedyne co znają w życiu to sposoby kontroli, ugrywania swoich celów. Brak szacunku dla życia i dla drugiego człowieka, brak poszanowania siebie samych i co za tym idzie naszych braci i siostry wyzzuwa nas z człowieczeństwa i wysysa soki życiowe. Jestem przeciw!! VETO!!

To zdumiewające jak mój strach o przyszłość i wygodnictwo krępuje mi ręce i podcina skrzydła. Robi to na moje życzenie, moje życzenie z głębi serca. Świat zawsze oddaje nam to czego NAPRAWDĘ chcemy. Czyli jeżeli teraz właśnie przeżywasz jakieś straszne problemy to pogratulować i podziękować możesz sobie za nie, bo tylko Ty jesteś za nie odpowiedzialny, odpowiedzialna. Za każdą dobrą i złą rzecz jesteśmy odpowiedzialni. Tutaj w tym momencie wartościowanie i rozróżnianie na dobry i zły mija się celem i jest po prostu niestosowne. Wszystko jest dla nas doskonałe i niebędne dla naszego rozwoju. Jeżeli coś przeżywamy to widać to nam jest niezbędne do tego aby lepiej żyć. Nawet jeśli Twoje życie pędzi równią pochyłą w dół to i tak to w końcu doprowadzi do tego, że się ockniesz i zawrócisz.

Strach i lenistwo sprawia, ze człowiek się wiąże w na przykład niemoc finansową o której się to tak rozpisuję… to tylko mój strach i wygodnictwo, lenistwo i BRAK WIZJI siebie samego sprawia, że moje życie jest takie a nie inne. Jak mam wygrywać skoro ja nie chcę wygrywać? Bóg nie da mi nigdy tego czego ja naprawdę nie będę chciał. On Kocha swoje dzieci i daje im zawsze to czego NAPRAWDĘ CHCĄ.

Twoja chęć użalania się nad sobą i zrobienia komuś na złość, w większośći przypadków komuś z najbliższego otoczenia z dzieciństwa, sprawia, że Twoje życie jest pożałowania godne. Będziesz działać tak aby wszyscy widzieli jak się męczysz, abyś mogła sama nad sobą rozlewać łzy i załamywać ręce… o jaka ja jestem biedna sierotka…  nikt mnie nie kocha, nikt mi nie chce pomóc… a tak naprawdę to TY NIE CHCESZ pomocy, bo Twoje życie jest nastawione na to by być ofiarą, by cierpieć i się męczyć i użalać nad sobą. Jak by Ci ktoś pomógł to przecież całe życie musiałoby się zmienić. Musiałabyś od nowa wyznaczyć cele, nauczyć się żyć, szukać nowych sposobów zdobywania kontroli, energii, manipulacji. Po co? Przecież masz już stary sprawdzony sposób. Samodestrukcyjne użalanie się. Rewelacja. I tak całe życie Ci przebiegnie na takim  teatrzyku, bo zawsze się znajdzie ktoś, kto okazując zainteresowanie Twoim życiem przekaże Ci tego czego tak pragniesz – energii. To dlatego wszelki impuls do każdej zmiany musi wyjść od Ciebie. To Ty wysyłając w świat sygnał, ze chcesz zmian uruchomisz mechanizmy kosmiczne które sprawią, ze te zmiany się będą działy i naglę w Twoim otoczeniu zjawi się pocieszyciel. I to nie jest tak, że spadł z Nieba nieproszony. Nie, to Ty się otworzyłać na niego i on się pojawił. Zawsze tak to działa. Intencja poprzedza wynik, zdarzenie w Twoim życiu. Złe intencje, złe wyniki i na odwrót. Ty decydujesz. 

Dlatego nie jest łatwo samemu się wyciągnąc z błota. Jeżeli wokół Ciebie jest samo błoto to nie masz jak się podeprzeć, nie masz punktu odniesienia i grzeźniesz coraz bardziej w błoto. Trzeba nam wszystkim dbać jeden o drugiego. Trzeba nam się starać o nas na wzajem. Szczęście na ziemi będzie dopiero wtedy jak ostatni człowiek się naje i uśmiechnie. Jak każdy będzie żywo zainteresowany szczęściem drugiego. Po prostu rozpoznajac w nim kawałek siebie. Tę samą doskonałość 

I robimy co możemy z naszym teatrzykiem i przedstawienie "biedny ja" i brniemy coraz głębiej, bo przecież się już powiedziało a…. więc trzeba b…. skoro zrobiliśmy już jeden błąd więc… jeden w tę drugi w tę… co za różnica? Przecież to się zgadza z wzorcem Twojego życia. Przecież jesteś przegraną i nie zasługujesz na miłość. Więc… cieszysz się z tego… czasem popłaczesz, czasem bardziej boli ale jest dobrze.. jakoś jest a przecież… może być inaczej?

A może to obraza na Boga? Może to wielki foch na Niego, że pozwolił aby nas coś takiego złego spotkało? Może to o to chodzi? To ja Mu pokażę…. dowalę sobie tak, że się posmarkam… zrobię mamie na złość i odmrożę sobie uszy… ta złość narasta i narasta, kłębi się i zaczyna przyduszać.. wtedy robi się coś spektakularnego. Zazwyczaj coś co my nazywamy wielkim nieszczęściem; śmierć, rozstanie, bankrustwo a to tylko ta cała masa tej energi zrobiła kumulację i teraz odbierasz tę nagrodę. To Twoja wygrana, pracowicnie zbierana i ciułana a Ty co? Załamujesz ręce i krzyczysz: dlaczego ja?? Za jakie grzechy?… Najpierw robisz wszystko aby Ci się to przydarzyło a później jeszcze odgrywasz teatrzyk dramatyczny, że niby niewiniątko i niby nie wie o co chodzi… NIKT NIEWINNY NIE CIERPI. Jeżeli pociąg ma się wykoleić a jedzie w nim niewinny człowiek to on wysiądzie zanim się to stanie. Dobro zawsze dba o swich ludzi i nic złego im się nie dzieje…  Może teraz posypią się gromy, że jak to? Że to tyle dzieci biednych umiera i męczy się… one są na pewno nie winne a cierpią. W tym życiu może i są nie winne ale w poprzednim… po za tym każde takie doświadczenie cierpienia uszlachetnia i jest bolesne ale potrzebne i budujące, my nie wiemy co wybrała ich dusz dla samorozwoju, może później wyrosną z nich dzięki temu jakieś wspaniałe osobistości?

Złość. Rozczarowanie. Dezoriętacja, Smutek. Słabość, niemoc… to moi obecni doradcy… teraz są i tupią, płaczą, boją trząsą się i co mam z nimi zrobić? Przytulić….? Kopnąć w d? To częśći mnie, to ja ich stworzyłem, oni są na moje życzenie i jako nagroda za moje błędy, za moje nieświadome wybory. Jest taki zapis w prawie, że nie karze się za czyny popełnione w akcie niepoczytalności umysłowej. Mam dla Was nowinę. WSZYSTKO CO ROBIMY TO AKT NIEPOCZYTALNOSCI UMYSłOWEJ! Wszyscy śpimy i mamy tęgiego jobla.  Ale jesteśmy odpowiedzialni za to co robimy, bo śpiący strażnicy moralności karzą i egezekwują wszystkie nasze powinności i zobowiązania a wiecie dlaczego? Bo są zazdrośni i przerażeni tym, że ktoś mógłby żyć normalnie i będąc sobą miał wszystko i wszystkich głęboko w szacunku i poważaniu ale zupełnie na dystans i bez zobowiązań. Każde zobowiązanie to samowolne pęto na szyję i sznureczek za który jesteśmy pociągani. Żeby było zabawniej to sami sobie to wiążemy i dajemy innym w ręce w zamian biorąc ich. Istny cyrk i pewnie bym sie pośmiał ale humor coś nie tęgi… ale w sumie.. lepiej się pośmiać bo by człowiek ogłupiał więc… łeheheheheheee wywalam na to…. język! ;):):) 

Pozdrawiam Wszystkich Gorąco! 🙂 

 

 

 

ps. miałem to napisać w komentarzu ale nie działa! Znów nie działa… sorry za to utrudnienie

 Tak, racja, pisałem o sobie, przecież zawszę piszę o sobie, to co widzę w kimś widzę tak naprawdę w sobie i to jest tak ze wszystkim i z każdym. Więc nie ma się tu co rozczulać na sobą ani nad nikim, po prostu tak jest i już i cieszmy się z tego i świętujmy tę okazję jaką nam dają nasi Bracia i Siostry którzy żyją obok nas. Oni są dla nas a my dla Nich. Szacunek. Respekt! 🙂 Jak to Ali G mawia 😉
Pozdrawiam wszystkich Bardzo ciepło, zwłaszcza Góralskie Inspiracje 🙂

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments