Cienie są jak dryf kotwa dla statku. Jak zaciągnięty ręczny hamulec dla jadącego samochodu. Działają na nasze życie jak naciąganie gumy przy strzale z procy. Zwolnienie naciągu to znaczy uwolnienie się od jakiegoś cienia, wywołuje piękny efekty rozkwitu osobowości, samorozpoznanie i urzeczywistnienie. Zazwyczaj cieni jest całe mnóstwo i rzadko się zdarza całkowite i jednoczesne uwolnienie od wszystkich cieni i katapultacja na wolność, ale zdarza się. Najczęściej mamy do czynienia z uwalnianiem od pojedynczych cieni, co też daje ogromna frajdę i ulgę. Kochajmy cienie, bo one też są światłem.
Cienie to ujemne właściwości naszych możliwości. To skrywane w podświadomości zadry, które rzucają cień na nasze życie. Cienie tworzymy sami lub funduję nam je społeczeństwo (bardzo dużo) rodzina (jeszcze wiecej) i my sami (w zależności od wcześniejszego wyboru, niektórzy mają mało inni więcej). Choć trudne są "w obejściu" są naszymi wielkimi darami i szczęściem. To dzięki nim jesteśmy tacy jacy jesteśmy. To one sprawiają, że czegoś nie zrobiliśmy lub jacyś nie byliśmy. Ponieważ wszystko jest jak należy więc i one są dobre. Cały wic polega na tym, aby rozpoznać o co chodzi. Wtedy uwolni się wielka Moc. Życie z cieniem jest jak naciąganie gumy w procy… jak dryf kotwa w statku… kiedyś się od tego uwolnisz, kiedyś wystrzelisz. Pracuj z cieniem.
To cienie blokują gardło, tłamszą nasze możliwości, zaniżają samoocenę i blokują nasz rozwój. Paskudztwa! Na pierwszy rzut oka… Wkurzające paskudztwa, które nie pozwalają żyć pełną piersią. Niby tak, ale… Cienie to wielkie błogosławieństwa, to nasz zainwestowany kapitał, który jak przyjdzie czas spłaty i wykupu przyniesie duże zyski. Takie mi się porównanie finansowe nasunęło, ale mniej więcej tak to można porównać. Cienie są jak kotwice, które nam nie pozwalają wypłynąć na szerokie wody i dzięki temu musimy się nauczyć dobrze nawigować na miejscu. Być może chronią nas przed zbyt wczesnym wypłynięciem i na pewno nie są złe. To są takie kamienie, które nie pozwalają nam podskakiwać, ale później jak się już z nich człowiek uwolni to skacze pod nieba. Wmawiam sobie? Chyba nie. To jest to, co pozwala mi się cieszyć z życia. To jest to, co napawa nadzieją i daje radość. Wiem, że kiedyś uwolnię się od własnych cieni. Od strachu o przyszłość, od tego, że mnie ktoś wyśmieje, że nie otrzymam dostatecznie dużo miłości od innych, że nie dam rady finansowo, intelektualnie, że nie podołam swoim narzuconym nie wiadomo, przez kogo i jak celom i rolom.
Cienie działają też jak ochrona i ogranicznik możliwości. Masz założony cień, który sprawia, że nie pójdziesz tam gdzie nie masz iść, bo nie służy to Twemu rozwojowi, nie masz przeżyć tej lekcji. Cień sprawia, że zrealizujesz to, do czego się zobowiązałeś przed urodzeniem. To Twój cień sprawi, że będziesz głąbem w szkole, dzięki czemu nie pójdziesz na studia tylko skończysz byle, co i będziesz „normalny”. To Twój cień sprawi, że jesteś nieśmiały(a) i dzięki temu rozwijasz się wewnętrznie. Jesteś introwertykiem. Odkrywasz swoją prawdziwą naturę lub stajesz się wariatem J różnie to bywa. Generalnie, nie ma takiego szamba, z którego by Bóg nas nie wyciągnął i którego by nie dał rady użyć na swoją chwałę, ku dobru ogółu. To jest wspaniałe i pocieszające i pamiętaj o tym następnym razem, gdy dorwie Cię jakiś cień i będzie targał Tobą. Wiedz, że on niesie ze sobą jakieś skarby, coś pięknego czai się za nim. Wiecie, co jest dobrego w paleniu papierosów? To, że można je rzucić i poczuć się wspaniale. To podobnie jest z cieniami. Zrzucasz je, spojrzysz na nie i je zrozumiesz a one wtedy przestaną działać. Przypomniała mi się scena z Matrixa, z pierwszej części oczywiście, gdy Neo zaczął rozumieć, o co chodzi i gdy spojrzał na kule, które do Niego wystrzelono…. To samo się dzieje z cieniami, które Cię atakują… Wystarczy na nie odpowiednio spojrzeć i opadną jak tamte wystrzelone pociski. W życiu liczy się tylko świadomość. Im bliżej Boga, Prawdy, uniwersum, tym lepiej, tym mniej kul Cię może dopaść. Do tego właśnie są cienie, abyś rozbudził swoją świadomość. Wszystko jest światłem, tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać inaczej. My, tutaj, na Ziemi, mam przejrzeć na oczy i odkryć tę Prawdę.
Wszystko ma swoją jasną i ciemną stronę. Obie są korzystne, choć dla nas zdecydowanie bardziej są te jasne przyjemne. Zdecydowanie bardziej wolę się śmiać radośnie i szczerze niż płakać, ale… Płacząc uwalniasz jakiś swój cień. To cień płaczę. Te emocje żalu, gniewu, zazdrości, pychy, bezsilności to reakcje na jakieś nieprzerobione cienie w Twojej psychice. Płaczesz, one wypływają na wierzch. Właśnie teraz jest dobry moment, aby się od nich uwolnić, aby nad nimi popracować, aby je zrozumieć. Zrób to teraz.
Ktoś kiedyś zauważył, że ludzie więcej przywiązują uwagi do odkrycia znaczenia naszych snów niż do odkrycia znaczenia tego, co im się przytrafia za dnia… To jakiś niestety czarny żart… Ale tak jest. Nie zadajemy sobie pytania, dlaczego mi się coś takiego przytrafiło? Dlaczego tak zareagowałem? Dlaczego się zdenerwowałem? Dlaczego mnie to spotyka? To znów zaczyna zahaczać o filtry i schematy naszej podświadomości J ale w tym artykule chcę mówić o cieniach.
Cienie to nasze skarby J To nasz kapitał i potężne koło zamachowe. To wiele nagromadzonej przez te cienie energii kinetycznej, którą gdy się uwolni po zneutralizowaniu jakiegoś cienia zacznie działać jak wodospad, jak rzeka, która długo wstrzymywana rozwala tamę i płynie potężnym strumieniem. Wylejesz się jak wody Nilu, użyźniając okolicę. Pracuj z cieniem, to Twoje skarby.
Kochaj swoje cienie J One też są światłem. Tylko, że inaczej. Bóg w nas działa i przez nas działa i wszystko, co Cię spotyka to Jego kuksańce mające na celu naprowadzenie Ciebie na właściwy tor. Cienie są tego jednym z potężniejszych narzędzi. Ale i tak nie mogę się doczekać, kiedy się wreszcie od nich uwolnię!! JJ A ile będzie przy tym radości!! Hooohooohohohooooo JJJ czego Wam i sobie gorąco życzę!
Kris.