Ludzie różne konstrukcje psychiczne mają. Jedni na słowo "trzeba" wstają i robą a inni dostają wyspki alergicznej… 😉 Jeżeli o mnie chodzi, to jestem zwolennikiem teroi, że do Boga jest droga prosta, lekka i łatwa i staram się ze wszystkich sił aby tak się stało ale nie zawsze tak to wygląda. Na tej Drodze pojawiają się próby, rozwidlenia, co chwilę coś się dzieje i trzeba mieć wyostrzone zmysły i dobre naprowadzanie aby nie zbłądzić. Ta droga nie jest najłatwiejsza, a przynajmniej jeszcze nie teraz, bo myślę, że przyjdzie czas, że będzie to tak łatwe i dostępne jak teraz nauka czytania. Póki co, jednak, Ci, co starają się "wyciosać" drogę własną drogę i nią pójść muszą się trochę pomęczyć.
Kiedyś nie medytowałem. Nie wizualzowałem. Nie robiłem ćwiczeń oddechowych. Nie ćwiczyłem. Jako 100% leń nie robiłem nic co mi zalcano. Pamiętam jak się uśmiałem jak przeczytałem w książce Leszka Żądło o wielu drastycznych jak dla mnie wymogach aby iść tą drogą ale szczytem jak dla mnie było na przykład płukanie nosa, czyli wciąganie wody nosem i wypuszczanie jej ustami… jakoś tak…. no nie… mówię, co za hard core!! Przecież to odstrasza! Ale widać tak miało być i było dobre. Teraz jednak wiem po sobie, że… "nie matura a chęć szczera zrobią z Ciebie oficera" jak to mówili w wojsku PRL 🙂 Chodzi właśnie o Twoją chęć, o to jak bardzo chcesz, pragniesz tego właśnie by stać się świadomym. Właśnie. Chodzi o świadomość.
To baczne obserwowanie się i samoświadomość połączona z wielką chęcią i determinacją w końcu Cię uwolnią i uświęcą, ustawią na właściwe tory. To fakt, że będziesz uważny w samoobserwacji sprawi, że dojdziesz do tego, że zaczniesz rozpoznawać co Cie blokuje i zaczniesz się od tego uwalniać. To fakt, że wiesz, masz świadomość swych ograniczeń pomoże Ci się od nich uwalniać. To świadomość tego jak jest i co jest. Kim Ty jesteś i po co jesteś da Ci niezbędną siłę i moc ku temu by wnosić się coraz wyżej. Wtedy sam zaczniesz ćwiczyć i praktykować, bo uwolnisz się od tego co Cię przed tym blokowało i zaczniesz z radością to robić.
Wydaje mi się, że ćwiczenia "na siłę" czasem mogą zaszkodzić. Człowiek ćwiczy i ćwiczy, robi to wbrew sobie, bo zamiast sobie poleżeć to ma w harmonogramie medytację i ją robi ale robi to myśląc o czymś innym, źle. Później się wkurza, że tyle medytuje a efektów nie widać i się zniechęca. To jest oczywiście przejaskrawione ale często się chyba tak dzieje w drodze rozwoju duchowego, na duchowej ścieżce. Ludzie narzucają sobie reżim ćwiczeń, pracy i spodziewają się, że będą mieli z tego efekty a one nie zawsze się pojawiają.
Przede wszystkim według mnie trzeba się ćwiczyć w uważność, samoświadomości, obserwacji tego co się dzieje, jak się dzieje i po co się dzieje. To Ci da niezbędną siłę i świadomość do tego, by zacząć budować swoją psychikę. Budować, nie jest do końca dobrym słowem, bo raczej chodzi o jej rozbieranie, demontaż. Zazwyczaj mamy tyle błędnych i ograniczających nas przekonań, że całe życie nam schodzi aby się od nich uwolnić i zacząć żyć Prawdą.
Jak ogarniesz siebie świadomie, to zdecydujesz jaki chcesz być, dlaczego taki chcesz być i przejdziesz do bycia takim. Ponieważ nie będzie żadnych nieświadomych programów, które by Ci mogły w tym przeszkodzić więc po prostu się to wydarzy. Będziesz.
Dlaczego to piszę? Tekst Katarzynki (normalnie, rewelacja, że się zjawiłaś!) trochę mnie oświecił, bo zdałem sobie sprawę, że nie robiłem długo tych rzeczy o których Kasia mówi, wielu wciąż nie robię a jednak… czuję rozszerzoną świadomość. To właśnie dlatego, że weszło we mnie ogrom wiedzy, co zaowocowało rozsrzerzeniem postrzegania, lepszą percepcją, uważnością. Dzięki tej wiedzy, wiedziałem na co zwracać uwagę, czego się wystrzegać, co robić. Widziałem czego się spodziewać i to jest bardzo ważne. Wiedza rozszerza choryzony. Za nią podąża świadomość, świadomość sprawia, że łatwiej jest Ci się poruszać w obrębie własnej psychiki co sprawia, że masz większe pole manewru, możesz sprzątać swoje podwórko, robi się porządek. Wtedy do akcji wkraczają ćwiczenia, diety, porządek, harmonogram, dyscyplina i jest to naturalne, nie wymuszone, radosne doświadczenie. Dlatego nie zawsze dobrze jest się zmuszać, bo jeżeli będziesz za często to robił to się zniechęcisz a to będzie wielka strata. Czasem idź wolniej ale za to pewniej i radośniej. Bo i tak twierdzę, że droga do Domu, do Ojca naszego jest radosna i szczęśliwa 🙂
Pozdrawiam Was na Waszej 🙂
Kris