Ech ta nieświadomość… niby wszyscy ją ochoczo przyjęli na swe barki ale jak już się jest tym śpiącym, oddzielonym od swego Źródła rycerzem to gniecie i przeszkadza… chciało by się już do Domu. Chciało by się obudzić, rozejrzeć, rozprostować kości… spojrzeć na wszystko w taki sposób, żeby już nic nie raniło.. żeby uwolnić się od tego tańca winy i przebaczenia, żeby znów zacząć się śmiać pełną piersią i oddychać swobodnie… a tu co… ego gniecie i za gardło ściska i nie da się tak szybko.. pewnie by się człowiek z tego powodu powściekał ale… to chyba nie tędy droga… przecież jeżeli się bardzo chce z tąd uciec to znaczy, że nie rozumie się życia i nie wie się po co się tu jest… dopiero jak zrozumiesz, przytulisz, zaakceptujesz i pokochasz to czym jesteś, gdzie jesteś i jaki jesteś to dopiero wtedy życie się zmieni a właściwie.. to już się nie będzie musiało zmieniać… Ty zmienisz sposób w jaki na nie patrzysz.. spojrzysz z miłością na świat i samego siebie i On Ci odda to samo… nic już nie będzie szare, smutne i straszne… jakie tu kurna proste! 😉 | |
Niestety, nieświadomość sprawia, że wciąż popełniamy błędy, wciąż robimy coś nie tak i zazwyczaj, wciąż idziemy nie we własnych butach… to jest chyba największa zmora. To, że jesteśmy nieświadomi jest konieczne na tym etapie Wielkiej Gry. Inaczej nic by nie znaczyła, cały wic tej gry polega na tym by odzyskać świadomość, by przejrzeć na oczy i spojrzeć na wszystko tak aby światło świadomości rozprzestrzeniło się na nasze doświadczalne życie.
Naszym celem jest też odkrycie – uświadomienie sobie tego Kim na prawdę jesteśmy. Czym jesteśmy, czym jest Kosmos, świat w którym żyjemy, nasza Ziemia ukochana. Dowiedzieć się – choć wiedzieć nie jest dobrym określeniem, bo wiedza bez mądrości wpycha w pychę… ale raczej właśnie poczuć jaką rolę mamy do odegrania, w naszej rodzinie, w naszej pracy, w naszej społeczności… jaką rolę mamy do odegrania dla samych siebie a to wszystko jest właśnie skryte pod maską nieświadomości… a jesteśmy tak nieświadomi…. że oooohoooohhhhhhoooooooooooooohhhhhhhhhhhoooooo i jeszcze bardziej 😉 no, może bez tego ostatniego “o” 😉 to już lekka przesada 😉 w każdym razie wielu z nas jest zaangażowanych w granie nieświadome swej roli życiowej, jakiejś tam z którą się utożsamiają, w którą na ten czas święcie wierzą. Te role się zmieniają i w ciągu jednego życia zazwyczaj jest ich kilka… jedną z nich jest właśnie oderganie rodzinnego odpromiennika złej energii, która przez wielowcieleniowe i wielopokoleniowe historie bardzo obciążają nasze postrzeganie… gdy to się odczaruje, wybaczy, zaakceptuje i USZANUJE, wtedy życie zaczyna przedstawiać inną wartość…
Życzę Ci wszystkiego świadomego. Niech Ci ona zawsze towarzyszy, na każdym kroku niech Ci dodaje wglądu, przestrzeni, powietrza… świadomość jest jak balsam na wszelkie zło. Jak cudowna maść na rany, osłona przed złem świata…. które po prostu znika gdy zapalisz lampę świadomości. Ty jesteś Tą Lampą… Świecisz światłem Boga… Jesteś z Nim Jedno. Piękne porównanie na koniec wyszło… 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Kris