Dziś jest dzień irytacji? Jakieś dziwne energie skierowały się na Ziemie i nas gnębią. Przynajmniej tak mi się zdaję. Widzę dziś dużo zirytowanych ludzi. Nie wiem, może to już ta przedświąteczna gorączka – przedświątecznym rozwolnieniem wdzięcznie zwana się włączyła? Nie wiem ale irytacja jest dokoła. Wiem, jeżeli widzę irytację to znaczy, że ją mam w głowie 😉 wiem, wiem… ale tak jak rozmawiam z ludźmi wokół to irytacja dopada nie tylko mnie. | |
Ta irytacja jest jak by przednią strażą czegoś co się za nią kryje. Czegoś znacznie grożniejszego bo frustracji… to może byc przyczyną tej irytacji. Frustracja bo nie wiadomo co będzie. Bo brak wiary i zaufania. Bo dobijające poczucie samotności i bezcelowości jakoś dziś wyjątkowo doskiewiera. I choćby nie wiem jak bardzo zawalić to pilnymi, codziennymi sprawami to i tak… jest tam gdzieś i sieje swoją trującą woń… gdzieś coś śmierdzi… to czujemy, podświadomie i się irytujemy. Niepokoimy i denerwujemy… strach nas lekki ogarnia… ponieważ na czymś lub na kimś trzeba odreagować… więc się dzieje.
Jasna wizja siebie samego. Nawet nie jutra, bo jak się widzi jasno siebie samego, siebie w świecie to nie ma żadnego zmartwienia o dzień jutrzejszy… sama ta wizja zapewnia niesamowity pokój, siłę i radość… i tak sobie myślę, że całe te irytacje, cała ta nerwowość, bezsen świata, gonitwa, marności, które się okazuja za każdym wielkim sensem do którego dążyliśmy, to wszystko to jest właśnie po to…. aby całkowiecie zaprzestać szukać tego co nie ważne na zewnątrz i zacząc szukać siebie samego. Aby ukochać się bezreszty, całkowie, bezgranicznie. Aby świadomie objąc całe swe istnienie. To właśnie po to są te irytacje. Po to jest ten walnięty obecny świat, w którym wszyscy gonią sami nie wiedzą za czym i dokąd… właśnie po to jest… pobiegamy, pobiegamy… zasapiemy się, zniechęcimy i w końcu obudzimy się i zaczniemy żyć. Przestaniemy biegać, bo to bezsensu. Zaczniemy po prostu Być.
Przecież wszystko co nas spotyka to kuksańce od dobrotliwego Świata… 🙂 jak tu się nie cieszyć? 😉
Pozdrawiam