Obfitość. To mnie jara 🙂 Obfitość wszelakiego rodzaju, począwszy od tej finansowej, materialnej, aż po duchową, kosmiczną. Obfitość jest naszym prawdziwym ja. 🙂 Patrząc na to jak żyję i co robię, w jakim stanie się znajduję i z jakimi problemami się borykam to pisanie takich rzeczy to jawna kpina 😉 ale i tak wiem, że to jest prawdą. Że nasze życie zmierza do tego byśmy żyli obfitością Wszechświata, Boga. Byśmy byli kanałami Boskiej obfitości, doskonałości. Coraz bardziej czuję te wibracje Nieba, coraz szczerzej i radośniej się uśmiecham i jestem coraz bardziej spokojny i pewny tego, że… jest BOSKO 🙂
W głowie się nie mieści, że się w głowie nie mieści, że się takie rzeczy dzieją jak się dzieją ;):):) Czyli masło maślane w polewie maślanej z maślanymi pierożkami 😉 ale to i tak nie chodzi o to masło tylko o te emocje, które za tym wszystkim idą. Bo w życiu nie chodzi TYLKO o fakty, ale równie piękne jak nie piękniejsze są emocje, które idą za faktami, za ideami i to dzięki nim przeżywamy kolejne uniesienia, kolejne wzloty i upadki.
Teraz, jak zaczynamy to wszystko ogarnaić i porządkować, to juz zaczyna się robić spokojniej i zaczynamy świadomie wybierać jakich emocji chcemy doświadczać, jakiego rodzaju doświadczenia dadzą nam takie a nie inne emocje. Proste.
Szczerze mówiąc znudziło mi się już doświadczanie braku, niemocy i związanego z nimi strachu. Teraz mam wielką ochotę na uniesienia, na radość, siłę, pewność siebie i wielką twórczą pracę, kreatywność i entuzjazm – czyli miłość. Obfitość wszechświata niech się stanie i moim doświadczeniem, przecież jestem jedno z Nim. Jestem Jego przedłużeniem, jestem Jego Aniołem, Jego Człowiekiem, stworzonym z doskonałego i pięknego, harmonijnego Wszechświata dlaczego mam być inny? To jest niezgodne z nim, to jest wbrew niemu, to jest wbrew mi. To jest nieprawdziwe!
Dziś jest mój zielony dzień według kalendarza Majów. Dziś patrzę na swój rok, którzy przyżyłem i …. jest ok. Tylko ok. Mogło być wspaniale, mogło być Bosko a jest… hej! Nie będę tego oceniał na 3+ czy na 5- bo ocena zabija ducha…. był DOSKONAŁY. To, że nie potrafiłem wyciągnąć tyle ile by moje ego chciało to nie oznacza, że coś było nie tak. To był rok wytężonej nauki i ciężkiej pracy, przede wszystkim nad sobą. To był rok samopoznania i wielkiego postępu. Przecież rok temu… było zupełnie inaczej. Było zdecydowanie mniej świetliście, mniej klarownie i bardziej nieświadomie. Teraz jest inaczej. Teraz jest… hyyym hyyym 😉 :):) Rozpisuje się na tym blogu i piszę sobie tak jakby nikt tego nie czytał… a przecież… czytasz to Ty. Czytają to inni… później sam jak czytam to mi głupio… 😉 dlatego pewnie nie czytam 😉 w każdym razie ten blog robi wspaniałą robotę, bo sprawia, że zapisuje to co się w głowie, w sercu dzieje, a to jest ważne. Zapiski tego co gra w głowie i duszy są bardzo ważne. Pozwalają wyartykułować więcej, lepiej się poznać. To wspaniałe narzędzie samorozwoju. Cieszę się z mojego bloga i wdzięczny jestem za to, że jest. Choć czasem czuję się przez niego dopingowany, by coś napisać… ale to też nie jest złe. To też sprawia, że wiele dobrego się dzieje…. Niestety, jest we mnie jeszcze tyle tych nieświadomych programów, które sprawiają, że wciąż mi się coś nie chce, przed czymś uciekam, coś skrywam. Teraz zacznie mi się nowy rok, rok Prawdy, rok odbić, rok białego biegunowego zwierciadła…. oooo będzie się działo! :):)
A wracając do tematu, czyli do obfitości, to zamierzam ją urzeczywistnić. Stanę na głowie aby to zrobić i zrobię i będzie się działo tak aby wszystkim pokazać, że każdy tak może, że to nasza prawdziwa natura, że to nasze prawdziwe ja i że po to żyjemy. Przecież jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo SAMEGO BOGA. Wielka Miłość, Mądrość, Moc, Siłą, Radość i Światło. Kocham………………… 🙂