Jemy wszystko, wszystkich, wszędzie i zawsze. I wydalamy też. Cięgle i wszędzie, wszystkim 😊 ale tym razem skupimy się na jedzeniu. Jemy oczami, uszami, dotykiem, uczuciami, myślami no i oczywiście głównym organem służącym nam do odżywiania się, czyli ustami i całym przewodem pokarmowym. Oczywiście mówię o jedzeniu energii i z założeniem, że również i pokarm fizyczny jest energią, tylko, że wibrującą w stałym kształcie, w określonej strukturze i wymiarze tworząc materię którą spożywamy pod postacią marchewki, pomidora, kiełbachy z cebulką lub kiszonego ogóra 😊 Jemy pokarm fizyczny i on nam mniej lub bardziej służy, w zależności od wielu czynników. Ale jemy też pokarm emocjonalny i mentalny, w zależności od rozbudzenia świadomości, również duchowy. Bez żadnego z nich nie przetrwamy. Oczywiście, najbardziej jaskrawym przykładem jest pokarm fizyczny, bez którego ciało fizyczne umiera ale dla prawidłowego rozwoju potrzebujemy wszystkich rodzajów pokarmów. Energii, która nas otacza, którą sami jesteśmy.
Odżywiamy się energetycznie wszystkim na co patrzymy, czego słuchamy, na czym skupiamy się swoją myślą, uwagą. Każde nasza interakcja z kimś lub czymś jest wymianą energii, która zakłada, że jakaś energia w nas wchodzi – odżywiamy się nią niejako i ona nas współtworzy, a jakaś z nas odchodzi, wydalamy ją niejako – przy czym nie koniecznie jest tak jak w przypadku energii fizycznej, ta subtelna, pomimo tego, że ją przekazaliśmy może u nas pozostać, a nawet, może jej być więcej. Niestety bardzo mało wiemy, mało się koncentrujemy na energiach subtelnych, a to one „robią robotę” 😉. W każdym razie, wymiana energii trwa zawsze i wszędzie. Nieważne czy tylko oglądasz telewizję czy rozmawiasz z sąsiadem, kochasz się czy kłócisz z parnerką/em – wymiana trwa i konsumujecie się nawzajem, odżywiacie się sobą… lub się obgryzacie 😉
Bywa, że rozmowa jest niemiła, kłócisz się z kimś, ktoś na Ciebie wrzeszczy lub Ty wrzeszczysz, wtedy taka wymiana ma charakter rabunkowy, któraś strona bardziej korzysta, zjada tę drugą. W praktyce taka rozmowa kończy się „zwycięstwem” jednej ze stron. Jest najedzona i pełna energii, a ta druga może być osłabiona i przybita. Została obgryziona i wyssana z energii. Musi ją w sobie teraz odtworzyć, zregenerować się. I albo to zrobi sama, albo kogoś innego obgryzie, obrabuje. Tutaj jest ten mechanizm wyżywania się na innych, gdy samemu się dostało jakiś wycisk energetyczny. Natomiast, w takiej sytuacji nie ma wygranych, bo jeśli jest rabowanie energii, to oznacza, że obie strony są niedojrzałe, uczą się jeszcze życia w świecie energii i obie strony będą musiały zmienić spojrzenie na siebie i świat, aby wyjść z takiego kręgu wzajemnego rabowania energii.
„Ciekawostką dropsa” jest to, że na wyższym poziomie naszej egzystencji obie strony dobrowolnie się umówiły na taką interakcję, bo dla każdej ze stron jest to ciekawe doświadczenie. Trochę w myśl zasady „nieważne gwałcił, czy był gwałcony, brał udział w gwałcie” 😉 może to trochę hardcorowy przykład ale na Ziemi się takie cyrki dzieją, że trzeba już na to spoglądać i od tej strony, aby nie tkwić ciągle w oparach jakiejś poprawności i po prostu – niewiedzy i nieświadomości. Wszystko jest doświadczeniem i dla doświadczeń tutaj żyjemy – Ziemia jest przepięknym, rozległym polem doświadczeń.
Wracając do odżywiania. Konsumujemy się wciąż i zawsze. Zakochani karmią się pięknymi, odżywiającymi kęsami, które sprawiają, że stają się oni coraz lepszymi, coraz wyżej wibrującymi istotami. Ci którzy się nienawidzą, niszczą się nawzajem osłabiając swoje systemy energetyczne, swoje aury i generalnie, Życie. Jeśli trwają w ciągłej nienawiści mogą zostać przejęte przez istoty astralne, które dopiero wtedy z nich zrobią karmik i jednocześnie wabik na inne osoby, którymi będzie można się też odżywiać.
Generalnie jest tak, że żyjemy w świecie energii, w której jest masa istot energetycznych żyjących obok nas, w nas i równolegle do nas ale my, zahipnotyzowani tylko materią i tym co oczy widzą nie zwracamy na nic uwagi. Liczy się tylko ten kotlet, który mamy na talerzu, a to, że zanim on się na nim zjawił to wokół niego powstała masa różnej energii, począwszy od umęczonego zwierzęcia (choć to nie zawsze reguła), poprzez liczącego tylko na zarobek, materialnie nastawione hurtownika, aż po sfrustrowanego sprzedawcę – każdy z nich nasycił Twojego kotleta swoją energią i Ty to jesz i tym się stajesz… I uwierz, to nie są jedyni interesariusze zgormadzeni wokół Twojego kotleta! Gdy Ty sobie mniej lub bardziej spokojnie konsumujesz, sam też jesteś… hyyym… powiedzmy, że w jakiś sposób konsumowany. Życie jest wielowymiarowe i bardzo zamieszkałe 😊
Jesteś tym co jesz. Ten powszechnie znany truizm trzeba by zdecydowanie bardziej rozszerzyć. Jesteś nie tylko tym co jesz ale i tym jak jesz, z jaką intencją, od kogo, z jaką świadomością, jak patrzysz na to co jesz. Jesteś też tym z kim jesz i gdzie jesz. Razem z jedzeniem zjadasz swój i nie tylko swój nastrój, swoje i nie tylko swoje nastawienie, intencje, bo WSZYSTKO JEST ENERGIĄ i wszystko krąży wokół nas i nas współtworzy. Wszystko, zawsze, wszędzie. Jesteśmy nieodłącznymi elementami wielkiego oceanu energii, w którym wszyscy żyjemy i wszyscy wszystkim się nawzajem odżywiamy 😊 I to jest piękne 😊
A, miało być o fizycznym jedzeniu. Nie jestem w tym specjalistą, raczej entuzjastą – lubię smaczne jedzonko! 😊 Wszelkiej kuchni, każdego rodzaju, byle by się już nie ruszało 😉 Im bardziej jest żywe, czyli mniej przetworzone, czyli bliższe swego naturalnego habitatu tym lepiej. Jest takie powiedzenie „Bóg stworzył jedzenie i diabeł kucharza”. Nie zgodzę się z tym absolutnie, gdyż kucharzenie to wspaniała sztuka, a jedzenie to niesamowita przyjemność, a tej, no, może nie tak, że nigdy za dużo, co to, to nie ale na pewno powinniśmy cieszyć się życiem i wszelkimi jego smakami, także lub zwłaszcza kulinarnymi. Więc, jedzmy! 😊 Główne zasady już powiedziałem. Trzeba jeść świadomie, powoli, z radością, wdzięcznością, swego rodzaju namaszczeniem 😊 Ważne aby szanować czy to spożywaną roślinę czy zwierzę. Podziękować tym, którzy przyczynili się do tego, że jest to na naszym talerzu… Dzięki takiemu podejściu neutralizujemy masy szkodliwych energii i ciężkich intencji. Niewiele to kosztuje ale nawyk wdzięczności za spożywany pokarm jest bardzo prozdrowotny…. I prospołeczny. Jedzenie bezmyślne, bezrefleksyjne szkodzi i nam i wszystkim wkoło… Dlatego delektujmy się nawet najprostszym jedzeniem. Właśnie kromka z masłem i drzemikiem może być i wspaniałą ucztą, a bigos… w górskim schronisku… po wyjściu na czworaka pod górę… wprost niebiańską rozkoszą! 😊
Uważajmy też co jemy z telewizora. Te dojarko-programatory bardzo często są nafaszerowane szkodliwymi treściami, którymi odżywiając się niszczymy sobie zdrowie, spokój ducha i generalnie, życie. Uważam, że większość obecnego, światowego zamętu jest spowodowana tym, że ludzie bez refleksji pochłaniają telewizyjną papkę, która staje się nimi i ich ogłupia, frustruje i antagonizuje, bo wszak trwa wojna informacyjna i jak to Pan Michalczewski ujął, trwa „duraczenie narodu” – niestety, bardzo skutecznie to się dzieje. Dlatego oglądanie, nasiąkanie treściami wiadomości lub tak zwanej „kultury”, która już dawno straciła swój cel jakim było inspirowanie do piękna i wzniosłych myśli, a stała się tylko sposobem na szokowanie i wyciąganie kasy od popranych fundacji zafiksowanych ideą antykultury (co, ok, też jest potrzebne… ale… dużo mamy do zmiany w naszym myśleniu) Czego obrazem może być na przykład wystawa obrazująca kobiecą menstruację, którą w którymś skandynawskim metrze wywieszono. O kulturze można więcej by napisać ale teraz jest o odżywianiu. W każdym razie, jeśli najesz się takiej „kultury”, to… no dobra, pójdźmy chwilę w ten wątek. Jeśli najesz się takiej kultury, to zaczniesz tworzyć dzieła, które będą musiały przebić jakoś takie plakaciki z menstruacją – np. Więc wymyślisz coś bardziej szokującego. A po Tobie, przyjdzie ktoś, kto będzie chciał jeszcze bardziej zaszokować, ale łatwo nie będzie. Ludzie wpadną w znieczulicę, więc trzeba będzie wymyślić cos naprawdę popapranego… i tym sposobem cywilizacja stanie się miejscem goniących za coraz większym szokiem ogłupiałych popaprańców…. Aż się chce żyć w takim świecie nie? 😉
Podsumowując. Odżywianie jest procesem wielowymiarowym i ciągłym. Cały czas wymieniamy energię ze światem odżywiając się nią lub są nią szkodząc. Wszystko czemuś służy, a to coś, to Twoja świadomość i coraz więcej doświadczeń życiowych, które, jeśli będą uważnie przeżywane wyprowadzą Cię do szczęśliwych doświadczeń. Jeśli będziesz po prostu żarł co jest i wydalał bądź co – bo za swoje odchody też trzeba brać odpowiedzialność – zwłaszcza te energetyczne, to będziesz się degenerował i życie będzie coraz trudniejsze. Uważnie przyglądaj się co jesz, co z tym robisz, jak to na Ciebie działa, np. wszelkiego rodzaju wiadomości, jak grają na Tobie i co z tym robisz. Czy dajesz się zapienić i wyprowadzić na ulicę lub chociaż powściekasz się i powrzeszczysz, powyklinasz bezsilnie czy też przyjmiesz informacje i JĄ PRZEWARTOŚCIUJESZ, zmienisz energię, która do Ciebie przyszła i ze złej zrobisz dobrą lub chociaż neutralną…. Bo wszyscy tutaj jesteśmy swego rodzaju nerkami energetycznymi… możemy oczyszczać energie – zwłaszcza emocje które szaleją na Ziemi, w telewizjach, filmach, sztuce itd. I przetwarzać w energię harmonii, wyższej świadomości… czym Ty jesteś w tym? Wzmacniaczem chaosu czy uspokajaczem, twórcą dobrej energii? Znów wracamy do jedzenia – co wydalasz? Dobry nawóz czy…? 😊
Życzę wszystkiego świadomego! 😊 I powodzenia na Twej Drodze.
KK.