Wiara, dla prawdziwego życia jest równie potrzebna jak oddychanie. Tak, aż tak. Mówię o prawdziwym życiu, twórczym, aktywnym. Jeśli nie ma wiary, to człowiek wewnętrznie umiera. Staje się zombie, automatem do płacenia rachunków i odgrywania społecznych ról tak natarczywie programowanych nam przez media i systemy edukacji. Wiara to proces zakładający budowanie rzeczywistości na podstawie idei, pomysłu, myśli, przeświadczenia i słuszności swoich myśli. Wierzysz, że to coś się stanie i to coś się staje. Mówię o takiej twórczej, aktywnej, żywej wierze, o tej religijnej, która jest teraz, w tych czasach kością niezgody zaraz powiem, teraz chodzi o to, abyś poczuł schemat działania człowieka jako istoty energetycznej żyjącej w ciele i świecie fizycznym. Fizyczność jest największym zagęszczeniem energii, można by powiedzieć taką pestką w owocu. Nasze myśli i wiara w nie, wiara, że one się zmaterializują, są jak miąższ i sprawiają, że tak się właśnie dzieje. Jeśli Twoja wiara jest odpowiednio silna, niezaburzona wewnętrznymi, nieświadomymi sprzecznymi programami, to może przenosić góry.
Świat w naszym wymiarze jest właśnie tak kreowany – idzie myśl, silna wiara, uczucie i dzieje się. Wiara to nie pobożne życzenia, marzenia czy jakieś tam luźne imaginacje. Wiara to proces tworzenia rzeczywistości wprost wynikający z Twojej silnej tożsamości energetycznej. Po prostu wierzysz w coś i jesteś przekonany, że to jest, bo stworzyłeś to swoją wiarą. To już jest. Kwestią tylko Twojej wytrwałości jest, czy się to stanie widoczne w tym wymiarze, w świecie doświadczalnym, fizycznym, widzialnym normalnie dla ludzi, czy pozostanie w strefie mentalnej. Wiara to moc tworzenia, która wynika i jest bezpośrednio powiązana z Twoją samoświadomością. To Ty dajesz sobie prawo do takiej wiary i to Ty nią się posługujesz. Wierzysz i cały świat wierzy wraz z Tobą. To moc kreacji, potęga. Dlatego wiara jest tak ważna w naszym, kreatywnym, prawdziwym życiu. A jak jest teraz?
Wiara została zdewaluowana, bo przede wszystkim kojarzy się z religią. Ta choć obecnie, dzięki zagrożeniu przeżywa renesans, to jednak jest w kryzysie. Niektórzy są religijnie wierzący, czasem są w stanie naprawdę bardzo dużo stworzyć swą wiarą ale większość, niestety, jest słaba wiarą i coraz bardziej wątpi szukając czegoś bardziej racjonalnego, czegoś w co łatwiej można uwierzyć. Swoją drogą, w wiarę religijną, w tych czasach, to bardzo dużo ludzi wątpi, bo jest ona skutecznie wyśmiewana i wyszydzana przez obecne środki masowego przekazu. Nie dość, że nie była zbyt mocna, nie dość, że niewłaściwie rozumiana, to jeszcze została wyśmiana, rozmontowana z systemu wierzeń człowieka. I dobrze i źle. Tak miało być. Jesteśmy w etapie przejściowym. Problem jest tylko taki, że człowiek bez wiary staje się zombie. Podatnym na sterowanie mięczakiem albo furiatem, zależne od tego, co sterującym jest akurat potrzebne.
Co dano nam w zamian – zamiast silnej wiary religijnej? Nic lub niewiele. Każą nam wierzyć w postęp technologiczny, w idee demokracji, w kapitalizm, materializm, marksizm, w jakieś wyświechtane, abstrakcyjne hasła które są niezrozumiałe dla większości ludzi. Bo czym jest dla ludzi wolność? Róbta co chceta? To samobójcza utopia. Wolność bez odpowiedzialności za owoce tej wolności jest rozkładem, destrukcją społeczną.
Albo mentalny „sekretowy onanizm” czyli wszelkiego rodzaju szkoły wizualizacji i wibrowania wdzięcznością za ten wymarzony dom, samochód, karierę, partnerkę itd…. To w sumie też religia, wiara – taka nowa, modna, egzotyczna, „seksi” ale znów niekompletna i powodująca że wiele osób traci wiarę w nowe pomyły. OK. Wszystkie puzzle są potrzebne. Wiedz tylko, że Prawo przyciągania działa cały czas, wciąż kreujesz swoje życie. To jest niezależne od Ciebie. Wciąż i wciąż. Problemem jest tylko to, że sam nie wiesz czego chcesz ani czym jesteś. W rezultacie przyciągasz to czego świadomie nie chcesz, ale podświadomie zawsze. Także ta wiara też traci wyznawców, „bo kurna, nie działa! Wibruję, wizualizuje a tu dalej kurna ta sama kicha albo i gorsza, bo nic innego przecież nie robię oprócz wibrowania wdzięcznością” 😉 A rachunki się same kurna nie chcą zapłacić… 😉
Do tego wszystkie, te narzucone bożki, cele do ewentualnego wierzenia nie mają nic z Sacrum, nie są nawet seksy – nic, puste, mozolne. Żerujące tylko na Twojej wewnętrznej pustce i stłumionej agresji, którą trzeba gdzieś ukierunkować. Wiara jest skutecznie zabijana, między innymi dlatego, że ktoś się obraził na Chrześcijaństwo… i znów dzięki temu będziemy mieli rozwój społeczny*.
Ludzie potrzebują Sacrum. Ludzie potrzebują czegoś wyższego od nich, czegoś doskonałego, czegoś, co daje azymut do podążania do tego. Ludzie wiedzą podświadomie, że życie jest czymś daleko większym niż to codzienne podrygiwanie, planowanie, wykonywanie zadań. Ale Sacrum, w obecnym społeczeństwie nie ma. Zabrano je. Zastąpiono konsumpcjonizmem, MTV, kultem zakupów, dobrobytem, karierą, społecznym sukcesem, sławą, technologia – zachłysnęliśmy się tym jak dzieci i przez to prawdziwe życie się zatrzymało. Ale czy ono było prawdziwe… to inna sprawa 😉 w każdy razie było bardziej oparte na wierze, wierze w coś wyższego, a to zawsze jest lepsze niż wiara w telewizor i polityków. Ale ok, jesteśmy w czasach przejściowych.
Dlatego np. nasza kultura i cywilizacja jest teraz wypierana przez silniejszą wiarą kulturę islamską – oni wierzą, mają cel, siłę, chcą wszędzie wprowadzić swoje, bo wierzą, że tylko tak będą w raju, tylko tak zyskają prawdziwe życie. Ta wiara daje im siłę, pozwala znosić różne rzeczy, bo wiedzą, że „tam będzie dobrze” – wierzą w to mocno. A po za tym, patrząc na naszą wersję cywilizacji, gdzie wszystko jest pomieszane, nie ma żadnych wartości, nie ma nic stałego, to dla nich jest to po prostu chore i chcą nas zniszczyć. Także, z jednej strony nie ma się co dziwić… ale leczyć dżumę cholerą…? 😉
Na szczęście ani jedna wiara ani druga czy trzecia, czy też wiara w pralkę, TV i polityków nie jest docelową wiarą, którą nasza cywilizacja może jedynie osiągnąć. To trochę jak zabawa klockami… ok, pobawiliśmy się, teraz już by trzeba je odstawić i zająć się prawdziwym życiem. Możemy o wiele więcej i wręcz musimy inaczej zacząć wierzyć, bo w tym jest jedyne wyjście z naszej dość obecnie napiętej sytuacji społecznej. Właśnie też i po to się to wszystko dzieje. Mamy się kopnąć w tyłek i obudzić z tego dziwnego snu. Dla coraz większej ilości ludzi staje się on już niestety koszmarem…
Wracając do wiary. Budujesz nią swoją rzeczywistość. Dzieje się tak zawsze. Nie ważne czy wierzysz, w to, że tak może być czy nie. Ty zawsze tworzysz swoją wiarą swoją rzeczywistość. Problemem jest tylko to, w co wierzysz i jaki świat przez to tworzysz. Niestety wielu tworzy świat ofiary, biedy, wojny, nieszczęścia, bo tak nam jest to programowane. Taka jest potrzeba abyśmy w to uwierzyli. Abyśmy sami się załatwili własną wiarą. Abyśmy stworzyli mentalne więzienia i sami się w nich umieścili. Dlatego jest taki zmasowany atak na nasze umysły i na naszą percepcje. Potrzebny, aby nami wstrząsną i aby się przebudzić.
Jeśli wierzysz że jesteś władny i silny, bo tak wierzysz, jeśli dajesz sobie prawo do takiej wiary, to tak jest. Jeśli w to nie wierzysz, nie masz przekonania do swojej wiary, do swojej mocy, do swojej sprawczości, to ok, ZGODNIE Z TWOJĄ WOLĄ TAK BĘDZIE, nie będziesz czuł swojej wiary i siły, ale tylko dlatego, że Ty tak zarządziłeś. Na mocy swej mocy zrezygnowałeś ze swej mocy. Ale dalej w Twojej mocy jest odwołanie tego i przywrócenie swojej mocy do świadomego władania. Tak, to jest do zrobienia. Jednemu pójdzie szybciej, drugiemu wolniej ale jest to do zrobienia i co więcej… każdy będzie musiał to zrobić. Czas niewolnictwa na Ziemi się skończył. Wgrywa się Nowe. Wygrywa się przez nasze umysły i serca.
Człowiek, tu i teraz na Ziemi jest zbiorem przekonań o sobie i o świecie. Jesteś taki jaki myślisz, że jesteś. Jesteś tak duży lub tak mały jak Twoje przekonania na swój temat. Jasne, wszystkiego nie obmyślasz, bo jesteśmy skutecznie programowani nieświadomością społeczną i odwodzeni od tego, od myślenia o sobie, więc nie myślimy o tym czym, gdzie, po co i jacy jesteśmy. Pozwalamy przez to innym myśleć i nas kształtować. Pozwalamy innym decydować jak my wierzymy w siebie, jak patrzymy na siebie.
To wszystko jest dość mocno zaplątane, bo programy na temat wierzenia zarządzane są innymi programami na ten temat, tylko, że na innym poziomie, wszystko się robi na pierwszy rzut oka dość zawiłe. Ale… można sobie wgrać różne wierzenia, możesz zaprogramować swój biologiczny komputer – czyli swój umysł w taki sposób, aby szybko odkrywał programy, które kształtują Twoją rzeczywistość i aby Ci pomagał szybko iść do przodu i budować swoje Prawdziwe Ja. Wiara jest niezwykle potrzebna, nie daj nigdy jej sobie odebrać. Tli się ona w każdym z nas, trzeba ją po prostu rozpalić. Ogień wiary zrobi wyłom w murze więzienia niemocy, który Cię otacza. Zaczerpniesz wtedy powietrza wielowymiarowej wolności.
Tego Sobie* i Tobie z całego serca życzę! J
*Sobie z dużej litery?!?! A fuj! Egoista! Egon level hard! Utarło się w naszym języku i kulturze, że o kimś piszemy z dużej litery, a o sobie z małej – dlaczego? Szanuję kogoś tak samo jak i siebie. Anglicy nie mają tego skrzywienia, walą z dużej „I” w środku zdania i my też tak róbmy! Takie poniżanie się w języku narodowym odbija się na salonach politycznych. Szanujmy się. Nie wywyższajmy ale i nie poniżajmy. Bez fałszywej skromności bo ona prowadzi do agresji. Jesteś potęgą, Jesteś niesamowitą, wielowymiarową Istotą tak samo jak i Ja i każdy Inny. Szacunek dla każdego trzeba zacząć od szacunku wobec samego siebie. Jeśli siebie nie szanujesz to i innych nie potrafisz. „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” bez powodu się to nie pojawiło.
**znów bo dzięki temu, że w średniowieczu zbuntowali się świeccy ludzie przeciw wszechwładnym łapom kleru, to powstały ruchy, stowarzyszenia, loże i inne cuda wianki, które wyzwoliły ludzi z pod tychże panowania. Sprawiły, że rozwijał się niezależny duch, intelekt dzięki czemu cywilizacja zachodu zrobiła ogromy postęp. Gdyby nie to, dziś siadalibyśmy na konie i ruszalibyśmy na wyprawę krzyżową bronić „jedynej słusznej”. Obecny atak przysporzy kolejnych korzyści, niestety… znów z bólem ale… póki co, wszystko co dobre w bólach się rodzi. Taka potrzeba czasu i naszej świadomości.