Wyjazd mi się szykuje pod koniec roku. Jaki koniec? Tak, od pewnego czasu mam dwa nowe a nawet trzy nowe roki w roku… klasyczny 1 stycznia i “majowy” 25 i 26 lipca. To wtedy zaczyna się nowa gra energii, nowy czas… coś czuję, że bedzie coraz… świetliściej… z tego co się teraz dzieje, to jacy ludzie się pojawiają… jakie synchronizacje… przyprawia o radość z jednej strony a z drugiej… o wyrzuty sumienia… bo… pracy tyle a jakoś tych efektów nie widać… Chodzi mi po głowie ostatnio aby zacząć czytać… po prostu… wiele myśli, artykułów pojawia się w mojej głowie a nie wychodzą dalej bo ciągle coś mnie goni i nie ma jak siąść i pisać… więc może nagrywać? Teoretycznie to mniej czasu ale… w praktyce jeszcze mi się nie udało a tekst.. proszę, piszę… to dlatego, że wciąż mam gardło zamknięte… tu widać wyraźnie, że gadać się jeszcze… chym.. nie odważam… 😉
Wyjazd będzie myślę ciekawy… to coś niecodziennego i myślę, że pomoże się określić i lepiej zerwidować, rozpoznać swoją tożsamość. W końcu o to chodzi. Tak trochę zaniedbałem to pisanie.. teoretycznie praca mnie przygarnęła do siebie ale czy to nie jakaś wymówka… liczę na to, że to rozbieg przed następnym skokiem… wszak… larwa też zawija się w kokon by się przepoczwarzyć… kocham te symboliki… oby i w tym temacie było tak samo.. będzie jak zdecyduję… to niby proste… ujmij pałeczkę swej mocy… uchwyć się swego dziedzictwa… swej prawdy…. po tylu wiekach oddzielenia… po takim czasie… z tak wielkimi ograniczeniami… gruba ta skorupka… ale ile będzie radości jak z niej się wylezie…
Namaste Towarzysze tej Drogi… robi się coraz jaśniej… oczy coraz bardziej otwarte…