Żal story





Żal to bardzo destruktywne uczucie które wrosło się w nasze życie w tak wielki sposób, że praktycznie nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Żal za grzechy, gorzkie żale, żałuj tego, żal mi tego… czy w końcu kwintesencja – użalanie się nad sobą samym, bo do tego to prowadzi i to wszystko jest naszym „normalnym” życiem. Jednak od normy to jest to biegunowo odległe. Żal zatruwa życie, wypiera je z radości. Sprawia, że dekoncentrujemy się i skupiając się na przeszłości płaczemy w teraźniejszości nad naszą przyszłością. Samobójstwo. Zamiast działać konstruktywnie my pozwalamy aby góry negatywnej energii przytłaczały nas i zabijały naszego Ducha. A wszystko to w imię społecznych norm…

Żal to zabójca radości. Żal jest wynaturzonym smutkiem. Smutek pojawia się naturalnie i jest naszym bezpiecznikiem, wskaźnikiem, że coś, jakaś strata nas dopadła lub poprzednia identyfikacja przestała działać – rozczarowaliśmy się. Smutek jest dobry, żal już niekoniecznie. Nie wyrażony, nie przerobiony na bieżąco smutek przeradza się w żal. Nasze społeczeństwo GLORYFIKUJE to uczucie. Głównie religia się do tego przyczyniła wpychając w poczucie winy i jego pochodną – żal w każdej możliwej sytuacji. A żal zabija…

Żal prowadzi do samo użalania się… już po chwili smutek przestaje być smutkiem a staje się żalem… żałujemy nie tyle obiekt który nas zasmucił ale użalamy się nad sobą. To jest główna cecha żalu… żal jest tworem ego, żałujemy samych siebie, swej straty, tego, że czegoś lub kogoś już nie będziemy mieli i …„gorzkie żale przybywajcie…” żal to domena ego, smutek jest bardziej społeczny, bardziej ludzki…

Użalamy się nad sobą a to jest tylko i wyłącznie forma dumy, wciąż naszego ego, które chce być w centrum, chce aby mu pomóc, aby ktoś z zewnątrz się nim zainteresował i mu służył. Służył swą energią, swa uwagą ale to chodzi tylko i wyłącznie o zaspokojenie ego.

Nauczyliśmy się tych zachowań w dzieciństwie. Gdy na nasz płacz, na nasze skaleczenia, rany, urazy dorośli się użalali… oj,oj,oj jaki Ty biedny… o jak mi Cię żal…. Masz tu cukierka na pociechę… i się rozwiewało…. Aha, pomyślała młoda psychika, więc najpierw muszę zrobić coś co wywoła u innych uczucie żalu… muszę sobie coś zrobić, jakoś się skrzywdzić i wtedy przyjdą do mnie i mnie będą pocieszać… będę w porządku bo PRZECIEŻ ONI TEŻ SIĘ CIESZĄ JAK MOGĄ MNIE POCIESZAĆ. Transakcje wiązana… ja robię coś co mnie krzywdzi, daje im powód do tego by się nademną użalali… wtedy Oni mogą mi pomóc… do tego przecież jeszcze sam się mogę poużalać nad sobą… no rewelacja!! Same „plusy”… w ten sposób walimy się po głowie, patrzymy czy równo puchnie i czy jest audiencja, która może nas pocieszyć ale jeśli jej nie ma to nawet i lepiej bo sami przed sobą rozegramy taki teatrzyk, że klękajcie narody…. Dam sobie tyle powodów by się załować, że łzy będą mi aż po plecach leciały… jestem mistrzem w samooszukiwaniu się. Gram to co chcę i jestem w tym znakomity.

Samoużalanie się to forma usprawiedliwiania się. To umywanie rąk. To złożenie broni w obliczu nadciągającego wroga i powiedzenie, że nic ode mnie nie zależy. To trochę jakbyśmy najpierw rozwścieczyli gniazdo os a później nie uciekając i dając się pożądlić, użalali się na przewrotnego Boga i świat paskudny, że stworzył takie coś… szli do telewizji. Robili program o wściekłości os i o naszej wielkiej biedzie ale tak naprawdę… to tylko nasza gra mająca na celu wyłudzenie od kogoś i od siebie samego energii. Gra na uczuciach, jechanie na żalu, strachy, poczuciu winy… Żałuj za grzechy… jasne…

Dziś, uwolnił się ode mnie program odnośnie żalu. Wyszło takie wielkie pole, że mnie sparaliżowało. Na wysokości nerki, gdzież by indziej… cieszę się, że sobie poszedł bo w raz z nim zaczyna docierać do mnie inna świadomość i teraz widzę jak wiele moich zachowań jest generowanych przez motto „gorzkie żale przybywajcie” – jak to Czesio śpiewa 😉 chodzi o to, że nasz program życia opieramy na tańcu żalu, grzechu, winy które sprawiają, że my, naród narzekaczy wciąż i wciąż robimy rzeczy, które nas doprowadzają do naszego upragnionego efektu – poczucia winy, żalu, wtedy czujemy się fer i w porządku wobec innych bo jesteśmy nieszczęśliwi. Inni mogą nam przyjść z pomocą… pięknie się użalamy nad samymi sobą…. Jest „dobrze”.

Żal to rak naszego życia, naszego społeczeństwa. Toczy je a my nawet o tym nie wiemy. Słowo żal przewija się w naszych codziennych rozmowach, w naszych powiedzonkach, dowcipach. Wiele rzeczy kręci się wokół żalu i pokrewnego poczucia winy. Ale to tylko i wyłącznie gra i parawan, sposób zdobywania energii. Nie gódźmy się na to. Możemy wybrać coś innego i powinniśmy to zrobić. Żal – 0 punktów. Smutek 1 pt, wdzięczność, akceptacja i świadomość – bezcenne 😉

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments