Świat jest… ZAWSZE taki jak uważasz że jest

 

 Świat jest ZAWSZE taki jaki uważasz, że jest. Jest zawsze odzwierciedleniem Twoich przekonań i oczekiwań. Zawsze daje Ci to czego pragniesz. Faktem jest, że w większości jest on efektem Twoich nieświadomych przekonań i oczekiwań i dlatego cierpisz. Cierpisz właśnie dlatego, że nie jesteś świadom tego czego tak naprawdę oczekujesz, czego się po nim i sobie samym(ej) spodziewasz. Nie znasz siebie. Nie wiesz kim jesteś i po co jesteś i stąd całe zamieszanie. Brak wiedzy to jedyny problem na świecie. Oczywiście nie chodzi tu o wiedzę techniczną tylko o tę duchową, życiową. Wiedzę o tym jak działa Kosmos i my w Nim. Jesteśmy wszak Jego Integralna częścią. Im bardziej świadomą tym bardziej twórczą i pełną życia. Życie to świadomość, to obecność w Tu i Teraz.
   

 

 

Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie Jedna Dzielna Osoba, której życie jest tak ciężkie, że aż niedowiary, że cały czas się ono tak rozgrywa, a ta osoba wciąż ma siłę, by działać, by szukać, by stawiać pytania. To świadczy o wielkiej Jej sile i generalnie o wielkiej sile Ludzkiego Ducha. 

Chodzi znów o przekonania. To jest główny temat lekcji, które odbieramy żyjąc na Ziemi. Oczywiście, chodzi o to, aby te przekonania były jak najbardziej wspierające, wspomagające nas i świat nasz cały. Abyśmy patrzyli na nasze otoczenie życzliwie i przyjaźnie, abyśmy starali się wszystko rozumieć i kochać…ba! Nie to, żebyśmy starali się. Żebyśmy kochali i rozumieli. Ale najczęściej tak nie jest….

W obecnych czasach ludzie są strasznie okaleczeni emocjonalnie. Zaczyna się to już od samego początku. W łonie matki, gdy tylko pojawia się tam zarodek, natychmiast też i pojawia się tam świadomość… póki co jest to nieświadomość, podświadomość i później już świadomość ale Istota ludzka pojawia się natychmiast po zapłodnieniu i zaczyna ZBIERAĆ INFORMACJE o świecie w którym przyjdzie mu żyć. Teraz tak. Większość matek na dzień dobry zasiewa w nich strach zgodnie z klątwą, czy też jakąś inną przepowiednią, która zakłada, że każda matka dowiedziawszy się o tym, że jest w ciąży WYSTRASZA SIĘ. To trwa chwilę lub i dłużej ale jest tak, że każdej matce przebiegnie przez głowę myśl:ooj, co to będzie, będzie bolało, a jak sobie nie poradzę, a jak się urodzi jakieś nie takie, niezdrowe? (To moja wersja takich dylematów – teraz, w tym wcieleniu jestem facetem) Taki stan zazwyczaj szybko mija i jeżeli w dalszym etapie dziecko otrzymuje od matki komunikaty o tym, że życie jest piękne, świat wspaniały i bezpieczny, to rodzi się zdrowe i radosne. To matka przez te 9 miesięcy jest głównym przekaźnikiem informacji o świecie i to na niej ciąży odpowiedzialność za to jaki będzie to obraz dla dzieciaka. 

Jeżeli mieliśmy mamę wyluzowaną, radosną, dobrze odżywioną, zaspokojoną emocjonalnie i fizycznie, to super ale jeśli nie… W obecnej fazie naszego społeczeństwa zazwyczaj niestety jest właśnie ta druga opcja . Matka nie dość, że wystraszyła się na dzień dobry – dowiadując się o ciąży, to jeszcze przez całą ciążę boi się o dziecko. Boi się o siebie, boi się o przyszłość. Boi się generalnie świata i taki komunikat wradza się dziecku.

Jeżeli jeszcze dodatkowo w polu emocjonalnym matki toczy się wojna na przykład o to, czy dziecko usunąć, czy urodzić. Jeżeli Ojciec nie chce tego dziecka albo Matka nie chce tego dziecka to jest ono już na samym początku potężnie sfaulowane. Podświadomość dziecka doskonale odbiera emocje jakie się wokół dzieją. Te zwłaszcza w jego kierunku wysyłane są przyswajane i generują nie tylko psychikę ale i ciało. Dlatego też intensywne emocje nienawiści, wrogości kierowane do dziecka w łonie mogą go nie tylko przyprawić o chorobę ale nawet i o śmierć. To jest niesamowite ale nie jest o tym mówione głośno a powinno być, bo to jest ogromnie ważna sprawa. To determinuje całe życie dzieciaka. Fakt, że można się i trzeba z tego wyplątać później, bo po to to jest ale naprawdę, można żyć też szczęśliwie nie zakładając sobie takiego hamulca na dzień dobry. Ale powiem tylko na pocieszenie, że tylko najodważniejsi biorą na siebie takie przeżycia… no, chyba, że to karmiczne ale i karma też jest wyborem. 

Ta pierwsza negatywne informacja kierowana do dziecka to część naszej “epokowej spuścizny” i ona sprawia, że ludzie są normalni. Czyli obecny standard człowieka. Myślącego, że jest oddzielony od Boga, niedoskonały, grzeszny itd… To zniknie gdy każda matka będzie żyła w świadomości, że jest zawsze bezpieczna, że jej życie jest wyjątkowe, wartościowe i piękne, a Ona sama jest cudowną, duchową Istotą i sprowadzenie dziecka na świat to jest coś najcudowniejszego co może zrobić. Ponieważ świadomość się będzie rozszerzać więc i wszelkie wyżej opisane strachy na lachy znikną. 

Ale to drugie… z tym jest trochę roboty i to trzeba samodzielnie przepracować. Jeżeli coś takiego Ci się przydarzyło. Jeżeli urodziła Cię przestraszona Mama, w niesprzyjających okolicznościach. Jeżeli jesteś sam, sama, jeżeli na “dzień dobry” sprzedali Ci poczucie nie chcianego dziecka. Jeżeli zostałeś zdradzony przez najbliższych przed samym przyjściem na świat lub zaraz po, to wiedz, że to nie jest nic złego, aczkolwiek na pewno nie jest to też nic miłego. To wszystko co Ci się wydarzyło zostało przez Ciebie i Twoich Bliskich zaplanowane. Zanim się urodziłeś, przed inkarnowaniemsię w ciele wybrałeś (aś) sobie starannie okoliczności w jakich przyjdzie Ci żyć i programy – problemy z jakimi przyjdzie Ci pracować w celu samoudoskonalenia. Nie jesteś niczyją ofiarą. Nie skrzywdził Cię ślepy los. Nie po to przyszedłeś (aś) na świat by cierpieć, by się dołować, by tracić siły i energię tylko po to aby poznać smak duchowego życia w ciele ludzkim. Aby udoskonalić swą świadomość do takiego stopnia, że wyjdziesz nią świadomie po za zmysły fizyczne, po za ten 5 zmysłowy pakiet startowy i zaczniesz żyć świadomie w jedności z Kosmosem. Jedną z cen jaką musisz zapłacić za to wspaniałe przeżycie jest to, że musisz posprzątać i poukładać programy rodzinne w tym rodzie w którym przyszedłeś na świat, w którym się inkarnowałeś(aś). I jeszcze jedno. NIE JESTEŚ TU ZA KARĘ! INKARNOWAŁEŚ SIĘ DOBROWOLNIE i będąc Tam, po drugiej stronie życia byłeś(aś) chętny, zwarty i gotowy. Patrzyłeś(aś) na świat jak na świętą podróż i wielką przygodę i cieszyłeś się bardzo, że możesz się urodzić na Ziemi i to zwłaszcza w tym wyjątkowym czasie, gdy się zmieniają epoki. 

To, że tego tak nie widzimy to efekt i “zasługa” wielu czynników ale uwierz w jedno. To, że to tak jest jest konieczne. Taki jest wymóg tej gry. Ona zakłada, że nauczymy się kochać i wybaczać, a że w świecie duchowym, przed inkarnowaniem się nie da się nikogo zranić i oszukać, bo wibrację są na tyle wysokie, że coś takiego w ogóle nie istnieje, więc aby tego doświadczyć musieliśmy wszyscy obniżyć nasze wibracje aż do zagęszczenia w ciała i całą tą trójwymiarową rzeczywistość i doznać zapomnienia tego Kim jesteśmy. Dopiero przy takich warunkach mogła się zacząć gra w przypomnienie. Gra w Istnienie. 

Teraz tak. Świat nie jest zły. Świat jest wspaniały i odpowiada wszystkim Twoim myślom. Ty go generujesz swoim umysłem. Niestety, w większość to kreowanie odbywa sie na poziomie nieświadomym, bo po prostu nie wiemy jak działa świat, jak my działamy, kim jesteśmy, po co jesteśmy itd… tego się nie wie i dlatego działamy po omacku…. ale właśnie teraz, po wielu wiekach ciemnoty i zacofania w końcu nadszedł ten czas w kalendarzu Kosmicznym, że i
na Ziemi zaświta Wyższa, Kosmiczna Świadomość i my, tu i teraz żyjący Ludzie będziemy mieli niesamowitą frajdę i rozkosz doświadczać tego z pierwszej ręki. Będziemy tworzyli tę nową rzeczywistość.  To będzie wreszcie prawdziwe życie. Ale na początku trzeba się rozprawić z kilkoma przekonaniami, które zabijają w nas życie… na przykład… później.

Droga Moja Inspiracjo. Jestem tak sam jak Ty. Też mniej lub bardziej sfaulowany na starcie i też teoretycznie z ciężkim życiem ale wiem, że taki początek o niczym nie świadczy a już na pewno nic nie determinuje. To wszystko co nam się w życiu przydarza to są cenne lekcje, które pobieramy w tej szkole życia. Wszystko to ma nas doprowadzić do tego byśmy świadomie zaczęli szukać Prawdy o Życiu. Przecież nie raz w głowie Ci się zakołysało pytanie: dlaczego ja, dlaczego to wszystko… po co się to dzieje….??? To wszystko jest właśnie dlatego by zacząć sobie stawiać te pytania a one z kolei zaczynają Cię prowadzić do odkrywania prawdy o sobie. Zaczynasz zwracać uwagę na to jak reagujesz, jaka jesteś, co robisz… dlaczego tak a nie inaczej… Często jest tak, że sprawy dzieją się jakby po za Twoją kontrolą, coś się wydarza i w momencie wydarzenia nie wiesz co robić ale jak już sytuacja się wyklaruje i już jest po wszystkim to pojawiają się genialne rozwiązania, wszystko jest jasne i już wiesz jak się zachować ale co z tego jak już jest pozamiatane i teraz ta wiedza tylko frustrację wywołuje…. To świadczy o tym, że u podstaw tego leży Twe przekonanie o Twej bezradności, słabości, braku kreatywności. W momencie gdy pojawia się sytuacja stresowa, Twoja świadomość reaguje automatycznie zasiepiając Twoje postrzeganie. Reagujesz stresem, spinasz mięśnie i całe ciało. Do Twego umysłu zaczyna dopływać mniej dobrych, spokojnych myśl, a Ty zaczynasz sobie uświadamiać, że znów wpadłaś w ten stan… i się on potęguję… później, jak stres opada, zaczynasz znów “szerzej” myśleć, do głowy dochodzą myśli i rozwiązania, mięśnie rozluźnione dają Ci przyjemne uczucie relaksu…aż do momentu gdy znów pojawi się jakaś podobna sytuacja, wtedy Twoje przekonanie ŻE NIE RADZISZ SOBIE, ŻE JESTEŚ BEZNADZIEJNA, ŻE TAK WŁAŚCIWIE TO NIE POWINNAŚ ŻYĆ – PRZECIEŻ TAK CI OD SAMEGO POCZĄTKU MÓWIĄ zaczyna działać ponownie generując dla Ciebie tę sytuację. Podcinając Ci skrzydła i zabierając dech… i to nie jest złe. To nie ma Cię zniszczyć, to Ci ma pokazać, że tu jest problem, że tu musisz poszukać jakiegoś przekonania, które generuje dla Ciebie tak tę sytuację i pozbyć się go. Zamienić na takie, które w podobnej sytuacji zapewni Ci spokojne i komfortowe rozwiązanie. 

Teraz nie musisz na to patrzeć w taki sposób, że: ojej znów mnie dopadnie i ośmieszy, obezwładni, zabierze dech, myśl, sprawi, że będę słaba… spójrz na to jak na kolejna okazję by to naprawić, by przyjrzeć się temu…. ale…  aby do tego dojść, trzeba sobie pomyśleć najpierw że:

Życie i świat jest dobre. Świat jest dla mego rozwoju i jest po to abym świadomie i coraz piękniej i pełniej żył. Wiedz też, że wszystkie sytuacje, które Ci się przydarzają są dobre. Akurat! Krzykniesz,przecież to boli.. przecież po raz kolejny zalewam się łzami bezsilności i nie wiem co robić, ale to właśnie tylko dlatego, że mamy strasznie ograniczające przekonania na temat życia i właśnie pisząc, to chce Ci pomóc je zmienić. Jeżeli byś podchodziła do tych przeżyć jako do szansy na poprawę swego losu. Jako dary świata dla Ciebie na Twoją wyraźną prośbę, to też i inaczej na wszystko spojrzysz… jeżeli stwierdzisz, że te zdarzenia, które teraz Cię tak przytłaczają niosą w sobie dobre zamiary i intencje ŚWIATA – Boga, który chce dla Ciebie jak najlepiej… to już będzie wszystko jasne. Pisząc o świecie używam tego jako ułatwienia dla tego, że tak naprawdę, to Ty generujesz wszystkie swoje przeżycia. Ty wraz z innymi oczywiście, ale to przede wszystkim Ty decydujesz co się dzieje w Twoim życiu i tu właśnie stoi nam na drodze parę przekonań, które nam się wygenerowały przez te kilka tysięcy lat obecnej cywilizacji.

Nasze religie – nie będę tu mówił głośno jakie, wbiły nam w głowę przekonanie o naszej grzeszności. No jasne. Przecież aby zapewnić sobie niezbędność w życiu każdego człowieka, to mu wmówiły że jest grzeszny, a one są jedynym skutecznym lekiem na tę grzeszność. Więc pierwsze przekonanie to takie, że jesteśmy nic nie wartymi grzesznikami, że mamy marne życie, marne szanse, że bez pomocy z zewnątrz to po prostu litość i trwoga i generalnie, jesteśmy po prostu “Cienkie Bolki”.

Drugim przekonaniem, którym nas nasze obecnie miłościwie panujące systemu religijne sowicie obdarzył jest zabawa w obwinianie. Nie dość, że jesteśmy grzeszni i cieniasy, to jeszcze powinniśmy się wstydzić tego, że tacy jesteśmy, że tak działamy, że nic nie potrafimy, że w stosunku do doskonałego Boga to w ogóle… On swego Syna za nas oddał a my co… “wina, wina, moja bardzo wielka wina”… Tak jakoś się chyba Bogu nie udaliśmy skoro takiego bubla wypuścił. Jeszcze za nas swego JEDYNEGO SYNA oddał … On nas tak kocha a my co.. grzeszymy… oooooj winny bądź i żałuj za grzechy, to może coś z Ciebie jeszcze będzie….  Takich jakiś nas Bóg stworzył… wybrakowanych.

🙂 oczywiście, trochę trochę to koloryzuję ale sam stwierdź ile w tym prawdy jest.. Nie chcę tu też mówić, że stare religie to tylko zło i niewiedza. Nie, w tych religiach jest mnóstwo dobrego i jeżeli by się tylko naprawdę chciało iść po drogach miłości jak one mówią, to niczego by nie trzeba było… prawda by w końcu nas obudziła. Nie pozwalają na to jednak skostniałe dogmaty i założenia. Religie to około 80% prawdy. Ale te 20% jest najistotniejsze. 

Z takimi przekonaniami żyjemy na co dzień.  To sprawia, że mając przekonanie o swej małości i grzeszności wciąż się tak zachowujemy. Czyli grzeszymy i działamy jak głupki, no bo przecież tak wierzymy, że tacy jesteśmy. Do tego ustawiony na zewnątrz nas Cel życia – Zbawienie jest na zewnątrz, sprawia, że nie kierujemy uwagi na nas, na własne wnętrze tylko szukamy gdzieś tam, na karach księgi, na ołtarzu… Udało się religiom odciągnąć świadomość, uwagę człowieka od samego człowieka. 

I jak tu żyć z takimi przekonaniami Moja Droga?  Przecież jeszcze nam powiedzieli, że seks jest brudny, że trzeba się go wstydzić. Powiedzieli, żeby nie zwracać uwagi na samego siebie, choć przecież jedno z przykazań mówi o miłości do Boga i Bliźniego “…jak siebie samego”. Chodzi o to, żeby spojrzeć na te przekonania nie jak na ostateczne prawdy, tylko jak na przeszkody w biegu przez płotki. To są po prostu jakieś przeszkody w biegu przełajowym. Jeszcze kilka z nich pokonaj. Wespnij się na nie i już będzie meta nie długo. Dobiegniesz do niej i tam się już wszystko zmieni. Otoczy Cię miłość i radość. Pokój i szczęście. I nie musisz umierać aby być szczęśliwym. Wystarczy żyć w prawdzie, wystarczy być szczerym, być sobą. Bo cały wic życia naszego polega na tym aby odkryć prawdę o sobie. Aby świadomie zacząć żyć według własnych kryteriów, według własnego planu na życie. 

Okaże się niebawem, że Twoje przeświadczenie o nic niewartości to po prostu kłamstwo. Jesteś niezwykle wartościowa i cenna. A Twoje przeżycia z dzieciństwa, Twoje historie rodzinne i społeczne okażą się czymś niezwykłym, wartościowym i cennym. Inaczej na wszystko spojrzysz, Od strony ducha, od strony świadomości, którą ma się przez Inkarnacją… Twoje wibracje zaczną rosnąć. Twe postrzeganie rzeczywistości się zmieni, pogłębi. będziesz więcej rozumiała, czuła, śmiała się, i … kochała. Życie okaże swe prawdzie oblicze. Ty zaczniesz się po prostu nim bawić. Wszystkie te sytuacje, które do tej

pory myślałaś, że są złe okażą się tylko wyzwaniami, przestaniesz negatywnie na nie patrzeć, zaczniesz z nimi pracować, zobaczysz co niosą w sobie, bo każda z nich to jakaś informacja o Tobie dla Ciebie od Siebie i zacznie się wszystko zmieniać. Zaczniesz rozumieć. Odnajdziesz Świętą siebie. 

Świat jest ZAWSZE taki jaki uważasz, ze jest. Ty jesteś najwyższą instancja w nim. Cytując Junga: “dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem”  Pierwszym krokiem do uczynienia tego świadomym jest wyciągnięcie do tego ręki, przyznanie się, że to jest Twoje i przyjęcie odpowiedzialności za to co się dzieje w Twoim życiu. Im bardziej będziesz świadoma, tym większa część Twej duszy będzie żyła na Ziemi w ciele. Tym większy fragment Boga będzie działał w Tobie i przez Ciebie. Tym większym będziesz Błogosławieństwem dla Świata. Tego możesz dokonać i tego każdy z nas może dokonać bo to jest do zrobienia i tego czas właśnie nadszedł. Tego dokonał Jezus Chrystus i to On otworzył dla nas tę Drogę i nią wszyscy dzięki Niemu łatwiej możemy iść. Ale każdy musi iść samodzielnie, w pełni swej mocy i świadomości. 

Świat jest zawsze taki jak myślisz, że jest. Obdarzasz Go myślą o tym, że jest wspaniałą, wspierającą machiną, niesamowitym warsztatem niekończących się możliwości samowyrażania i rozwoju. Że jest opiekuńczy, wspierający, dobry, kochający, pełen dobrych, czystych pięknych istot, które marzą o tym by Cię poznać, by się z Tobą zaprzyjaźnić, by żyć, by tworzyć, współtworzyć, współdziałać. Te Istoty są żywo zaintereosowane TWoim przebudzeniem. One są  z Tobą wciąż, to Twoi Opiekunowie, Aniłowie, całe rzesze świetlistych Istot chce Cię powitać po tej długiej i niebezpiecznej Drodze w Domu.

To jest piękne przekonanie, które stworzy dla Ciebie piękny świat, który podoba się Bogu i Tobie.  

 

 

0 0 votes
Article Rating
Dziel się Dobrą Energią
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments