Jest taka piękna piosenka Brygady Kryzys :”Powiedz mi o co Ci wogóle chodzi, powiedz mi po co Ci te kombinacje, nie musimy sie katować niemormalną sytuacją. Nauczymy sie kochac przestaniemy sie bać, życie stanie sie muzyka, stanie sie to co ma sie stać. To co czujesz, to co wiesz”
No właśnie to czasem nie takie proste dojśc do tego o co mi wogóle chodzi i po co te ciągłe kombinacje. I tak katuję sie nienormalnymi sytuacjami tylko dla tego, że boje sie wyrazić to co naprawdę czuję. Skąd ten cholerny strach? Jak bardzo jeszcze przejmuję się tym co inni pomyślą jak zareagują na mój pomysł, a może nie daj boże skrytykują.
Serce aż rwie sie by sie otworzyć kochać, dawać,tworzyć, dzielic sie pieknymi ideami…
Tylko …. kiedy daję ogromny najcudniejszy prezent z siebie, a w tym dawaniu choćby ziarenko strachu (niepewnosći, braku wiary w siebie) choćby jedna myśl typu “a jeśli ktoś nie zachce przyjąć, odrzuci” (takie głupie kombinacje umysłu) otrzymuję dokładnie to o co podświadomie prosiłam – nienormalne sytuacje.
Jurto pełnia księzyca najlepszy czas na uwalnianie. Uwalniam więc teraz siebie raz na zawsze od strachu przed wyrażeniem siebie taka jaka jestem, od strachu przed całkowitym otwarciem na pełnię życia, od strachu przed dawaniem. Świadomie rezygnuję z oglądania sie na to co powiedzą i pomyślą inni (absolutely nothing probably – jak spiewa fools garden) Bez lęku i żadnych zahamowań wyrażam siebie swoją prawdę to co czuję i to co wiem.
Przestaję się bać i ucze się kochać.