Nowy paradygmat w końcu ujrzał światło dzienne. Tak właściwie to był on od dawna napisany tylko, nie patrzyłem na niego w ten sposób. Zachęcony i zdopingowany zmieniłem go lekko, zmodyfikowałem i dodałem parę rzeczy które się rozjaśniły w głowie. Jest dobrze… tylko dlaczego taki zmęczony jestem?? Zawszyczaj jak napiszę i opublikuję artykuł to jestem podekscytowany i radosny, że coś robię i się kręci a tutaj… teraz… jakoś mniej… może dlatego, że wiem, że ten tekst może jakieś reperkusje przynieść? Ale przecież po to piszę więc to chyba nie to… może to dlatego, ze wiele miałem dziś zrobić inengo ale nie wysżło bo właśnie pisałem i edytowałem ten teskst. Wiele się zresztą dziś dowiedziałem…. zgrabność słonia i czar niebywały okazały się dzieś. Znaczy dziś były wyniki moich wcześniejszych decyzji. Niesamowite jak człowiek okazuje się nie odpowiedzialny i jak wiele jest w tym temacie zaległości. Nie ma teraz w naszym czasie i społeczeństwie a przynajmniej w niewielkiej mi znanej części mody, a raczej dążenia do tego by być słownym, odpowiedzialnym. Responsablility kłania się za każdym razem gdy coś obiecam i zapomnę o tym… za każdym razem gdy coś powiem bezmyślnie kłania się mój brak poczucia odpowiedzialności… dlaczego przecież…
Za każdą naszą wypowiedzią idzie nasza odpowiedzialność. Za każdą naszą myślą idziemy my, idzie cząstka nas i jeżeli ta cząstka zostaje olana, zakłamana to tracimy energię. Tracimy siebie samych jeżeli nasze obietnice nie zostają wykonane, jeżeli coś mówimy i nie dotrzymujemy słowa to tak jakbyśmy wylali z siebie trochę krwi… to tak jabyśmy Zostawili jakąś dziurę do której wciąż wysyłamy energię aby ją załatać. To się dzieje, jeżeli coś mówimy obiecujemy i niedotrzymujemy słowa. Bo zostawiliśmy tam cząstkę siebie z nastawieniem, że coś zrobimy a tego nie robimy i ta cząśtka cały czas nas wzywa i wysysa energię… to jest dziura którą trzeba zatkać lub zneutralizować.
Jeżeli zaś wykonamy nasze zobowiązanie to rośniemy. Z wykonanego zadania idzie siła powrotna która nas wzmacnia. To jest dobre i miłe ale trzeba to wykonać.
Mierz siły na zamiary mówi stare przysłowie i to święta prawda. uważaj co obiecujesz i co mowisz a jeżeli coś powiedziałeś to straj się z całych sił to wykonać. Inaczej będziesz ranił tych którym to obiecałeś i przede wszystkim siebie samego. Im więcej ran tym bardziej będziesz okulawiony, tym więcej będzie takich wysysaczy energii.
Bądź uważny na to co mowisz i na to co myślisz. Świadomie patrz czy nie składasz jakiś obietnic, zobacz jakie intencje się za nimi kryją.. może robisz to aby właśnie nie wypałnić tego? Aby sobie i komuś dokopać? Czy kieruje Tobą miłość czy strach? Kto jest Twoim nauczycielem?
Wciąż zadaję sobie to pytanie i ciągle przyłapuję się na tym, że często jest to strach…ale nie ma się co łamać. Powierzam srapwę swemu Wyższemu Ja, niech załatwi temat. Niech spłynie świadomość która pozwoli to skorygować. Przecież to proste. 🙂
Pozdrawiam wszystkich Gorąco 🙂