No z zapałem to u mnie nie najlepiej… i to już mi się nawet śmiać z tego nie chce… choć z drugiej strony… co mi z tym począć… co chwilę sobie planuję, że coś zaczynam robić na maxa, a tu znów wychodzi to co wychodzi… rozpraszam się i kupa… z jednej strony chciało by się po pomstować trochę na takie rzeczy ale przecież… wiem, że nic się nie przydarza bezsensu… to że się wciąż nie mogę zebrać do roboty to znak, że wciąż jakiś strach i niemoc mnie trzyma za gardło i nie pozwala zaczerpnąć pełną piersią życia. Tylko jak go rozpoznać i przytulić? Tak właściwie to jest to proste ale nie łatwie. Tak właściwie to życiu o nic nie chodzi tylko o świadomość. Świadomość Prawdy. Poznajcie Prawdę a ona was wyzwoli. To jeden z moich ulubionych cytatów Jezusa. Bo o co chodzi z tą prawdą?
Chodzi tylko i wyłącznie o stan naszej świadomości czyli naszą zdolność postrzegania rzeczywistości. To co teraz widzimy nie jest do końca prawdą. Dlaczego tak myślę? Bo nas męczy. Bo nam się nie podoba. Bo jest nam ciężko lub bo wiemy, że choć teraz jest dobrze to zaraz tak może nie być… bo nie wiemy do końca jak to jest z tym wszystkim. Dlaczego tak postrzegamy? Bo tak nas nauczono, bo tak miało być na ten czas w tej części Kosmosu. I koniec, nie ma co się nad tym bardziej emocjonować, tak miało być.
A świadomość tego, że jest się duchem doświadczającym życia ziemskiego aby w pełni urzeczywistnić boskość, która jest w nas wszystkich, powinna wystarczyć do normalnego, pełnego życia. Dodatkowo jeżeli jeszcze dzięki takiemu rozumieniu rzeczy ustawimy naszą świadomość i podświadomość na to aby się właśnie otwierać w tym kierunku i rozwijać w tę stronę to już właściwie wszystko. Jeżeli jeszcze dojdzie do tego świadomość, że wszystko jest jak należy i jesteśmy we właściwym miejscu i robimy to co teraz jest najodpowiedniejsze dla naszego rozwoju (choć możemy się z tym świadomie nie zgadzać) to już właściwie… dlaczego kurna ja się jeszcze męczę i dołuję, że czegoś nie zrobiłem?? Aaa już wiem dlaczego! Bo narzuciłem sobie kierat moich oczekiwań, planów, terminów. Wmówiłem sobie, że beze mnie świat się zawali, że muszę zrobić coś bardzo ważnego. Że ludzie czekają, a ja tu się babram niewiadomo czym… aa to o to chodzi… dałem sobie wmówić jakieś paranoje i one mnie męczą. Każda taka idea, którą Ci sprzedano wysysa z Ciebie energię i każe Ci coś robić i jakimś być. Ty tym nie jesteś, bo nie ma takiej rzeczy która by Cię określiła, czy którą byś mógł być. Jeżeli coś takiego znajdziesz to właśnie wylądowałeś w wiezieniu ego i zacząłeś proces degeneracji, choć na początku może on się wydawać „tym” bo w końcu zostałeś prezesem, szefem, dobrym mężem, kochankiem czy obdarzyłeś się jakąś inną ograniczającą Cię etykietą. A tym czasem… Oczywiście można być tym wszystkim co wyżej wypisane ale aby było to zdrowe powinno się mieć pełną świadomość Prawdy. Wtedy wszystko wszystko jest jak należy.
Twoja wolna, nieskrępowana i nieopisana natura woła Cię do spontanicznego życia. Twoja dusza wymyka się wszelkim definicjom i woła Cię ku nowym horyzontom abyś się rozwijał i poznawał siebie samego. Wystarczy o tym pamiętać, że żyjesz po to, aby poznać prawdę o sobie! To jest cel Twego życia. I ta prawda Cię wyzwoli. Jeżeli poznasz prawdę o sobie poznasz prawdę o wszystkim. O całym Kosmosie, bo jesteś jego nieodłączną częścią i On woła Cię w każdej chwili do siebie. Słyszysz to? Jesteś tego świadom? On nas woła. On chce być w nas i przez nas uświęcać cały nasz świat. Więc cieszmy się z tego i bawmy się tym. Tańczmy i radujmy się, bo to dla nas to wszystko.
I dzięki takim nastrojom jak dzisiejszy odkrywam takie rzeczy jak wyżej napisane. To niesamowite jak to wszystko się pięknie dzieje i układa. Gdyby nie to, nie napisał bym tego. To wszystko siedzi w mojej podświadomości i jest podsyłane od mojej nadświadomości. Od tej samej, która będąc jednością z całym Uniwersum chce się zamanifestować w codziennym życiu. To nasza boska natura. Nasze Boskie Ja, które woła do nas w każdej chwili naszego życia. Wyjdźmy Mu na spotkanie!
Pozdrawiam 🙂