… dawno temu;) ..zaistniałam w zupełnie cudownej, nowej dla mnie jako kobiety, sytuacji niedwuznacznej, sytuacji najszczęśliwszej :)) w prawdziwym zaistnieniu we mnie cudu – nowego życia! – będę matką!!!.. cud był prawdziwy, bo po drodze jakieś tam przodozgięcia narządów żeńskich, jakieś przeszkody.. ogromnie pragnęłam urodzić dziecko, a mężczyzna dla którego tak bardzo tego pragnęłam, pragnął córeczki (jedną już miał, ale odeszła wraz z kobietą, której wcześniej przysięgał miłość).
Po uwierzeniu w szczęście – będziemy mieli dziecko! – radość i taniec przedpokojowy :)). Później krystalizacja marzeń – to będzie dziewczynka.. Tak bardzo, bardzo chciałam pełni szczęścia.. wysyłałam chyba najprotsze w niebo sygnały – niech to będzie dziewczynka (wtedy moich myśli nie postrzegałam jako modlitwy, bo nie modliłam się chyba.. a może jednak, pragnąc i wierząc – prosiłam.. i modliłam)..
W tamtym czasie zapatrzyłam się.. w gazecie jakiejś była opisana historia rodziców, którym urodziło się długo oczekiwane dziecko i zdjęcia, fotografie maleńkiej istotki z długimi ciemnymi włoskami i wielkimi, ciemnymi oczkami.. Zauroczyła mnie ta historia wielkiej, niezłomnej walki o życie i zdjęcia ślicznego dziecka..
Urodziłam dziewczynkę, Bogu oddaną przez imię, własnemu ojcu ziemskiemu na pocieszenie, a dla mnie jako Miłość.. Po oczyszczeniu z krwi porodu, została mi dana w ramiona prześliczna istota – długie, czarne włoski i przepiękne – wtedy granatowe oczy.. dokładnie taka, jaką ją wypatrzyłam w jakiejś gazecie.. chyba to była “Przyjaciółka”, ale to już może moja własna imaginacja taki tytuł gazety podpowiada 😉 .. A może nie..
Wielka jest siła pragnienia serca, jeśli pragnie z miłością i dla miłości..