W moim wynajętym mieszkaniu jest akwarium ścienne. Wystarczyło je zalać wodą i zarybić – co też uczyniłem. I…. „nie miała baba kłopotu….” 😉 przypomniało mi się stare porzekadło. Oczywiście nie wystarczy wlać wodę i kupić karpia aby się do świąt podtuczył 😉 trzeba to odpowiednio przygotować, nawozić, odkażać, oświetlić, ogrzać – niby wszystko jest, rybki sztuk 5 pływa i nawet gupiki mi się po paru dniach „orybiły” 😉 (pływa jeden mały) okazało się jednak, że jakieś coś mi na roślinkach zaczęło rosnąć. Glon, który sprawia, że roślinki czarnieją na liściach i…
Dlaczego o tym piszę? J Byłem w zoologicznym, dokupiłem jeszcze 5 rybek i płyn zwalczający glony (oby tylko mój glonojad z głodu nie padł – teraz ma raj;)) Pani w sklepie jednak nie dała mi za wiele nadziei na to, że uda się zwalczyć to coś – twierdzi, że jej klient też miał taki problem, skończyło się tym, że wymienił wszystko i wstawił sztuczne roślinki (teraz rozumiem dlaczego je się stosuje). Kupiłem oczywiście ten preparat, jeszcze go nie używałem ale zbadałem energetycznie te glony i… uuuu ciężka i kleista energia tam siedziała. Zdjąłem, do tego ten środek i może uda się to pogonić.
Piszę o tym, bo stwierdziłem, że bardzo ważne jest podejście od strony również energetycznej. Wszystko jest żywe, życie jest wszędzie. Nawet w tak zwanej martwiej naturze. Nie ma czegoś takiego jak „nie żywe” – życie tego czegoś jedynie może być po za naszą percepcją bo życie na pewno jest obecne. Energia to życie albo jak to powiedziałby Indianin „wszystko ma swojego Ducha Manitou” – wszystko. Zdrowie i choroba też. Moje glony też są życiem, też są formą energetyczną, która może nie koniecznie pasować do mojej wibracji. Chodzi o to aby pozbywać się niekorzystnych dla nas wibracji i wpływów a otaczać się tylko tym co dobre. Jeśli glony sprawiają, że roślinki mi czernieją to niestety, ale pójdą sobie, gdzieś gdzie ich istnienie będzie bardziej uzasadnione. U mnie nie mają czego szukać! J
Będę informował o postępach.
Pozdrawiam J