Tak właściwie to wiem już wszystko… powiedział pewien pyszałek… Wydaje mi się, że wiem już wszystko i wydaje mi się też, że większość ludzi szukających Boga wiedzą już wszystko co powinni wiedzieć by Go odnaleźć ale dlaczego tak niewielu Go odnalazło? Nie wielu znam takich którzy Go prawdziwie odnaleźli. Dla mnie taki człowiek jest już spełnionym człowiekiem. Jest po za naszymi ograniczeniami i wie… on nie wierzy on wie. My z naszą wiedzą wciąż musimy się podpierać wiarą. Co trzeba aby Być skoro się już wszystko wie? Ano trzeba odrobiny zaufania, oddania, wyrtwałości i braku strachu. To tylko nas blokuje przed pełnym oddaniem się. Poddaniem się Jego woli. My się boimy Jego woli… a co jak sobie wymyśli, żebyśmy na jakąś misję jechali? Albo wymyśli, żebyśmy się okulawili? Gdzieś mam taką wolę… myśli sobie, choćby podświadomie każdy myślący o Woli Boga, a ona jest przeciez dla nas wybawieniem i ostatnie czego się powinniśmy obawiać to właśnie Jego Wola.
Tak właściwie to wiem już wszystko. I jeżeli odrzuciłbym strach, nieufność, bierność, lenistwo, wygodnictwo i wykazał się właśnie odrobiną zaufania to by było super. Właśnie. Odrobiną zaufania. Bo przecież Jego Wolą jest nasze szczęście, On chce się w nas objawić. On – Ona chce się w nas uświęcić. jesteśmy Jego/Jej dzieckiem…stworzyła nas…czego tu się bać? Może to wciąż jeszcze pokujtuje w nas ten strach zasiany przez średniowieczne wierzenia religijne wciąż jeszcze pielęgnowane przez choćby współczesne Chrześcijaństwo? Chyba to jest to bo co innego mówi nam o Bogu? To oni sobie uzurpują całą Prawdę o Nim. Monopol na Prawdę a psują tym cały system i robią Mu niedzwiedzią przysługę. Choć to tylko chwilowe i na ten czas było doskonałe to i tak trzeba już to zmienić i uwolnić się od tego przestarzałego systemu myślenia.
Bóg jest miłością, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo i ma dla nas samo dobre i piekne. Jest obfitością i jego Planem jest nasze szczęście i życie w obfitości a przez kler siedzimy z twarzą w błocie…. eeeeh. Wszystko co jest nam potrzebne już mamy. Teraz tylko trzeba się zdecydować na ostateczny krok. Na uwolnienie się od strachu, który nie dość, że jest bezpodstawny to jeszcze ulotny jak bańka mydlana… pęknie gdy tylko spojrzymy na niego z odpowiedniego półapu. Wszystko jest jasne i proste. Teraz wybieramy Życie. Wybieramy Prawdę. Wybieramy to co naprawdę Jest. To co nam się należy, to czym jesteśmy. W końcu objawia się Boskość naszych Serc. Czy może być inaczej??
Pozdrawiam serdecznie