I już od razu podnosi się energia… pomyślało mi się z jednoczesnym dużym uśmiechem na twarzy… chwile wcześniej byłem jakiś rozbity, nie wiedziałem, co zrobić, w którą stronę się obrócić… Co teraz zacząć znów robić… spojrzałem… spojrzałem inaczej i już wiem… i napiszę artykuł o tym! J
Dawno nie pisałem artykułu a coś czuję, że powinienem więcej pisać, bo lubię pisać i dobrze czasem mi to wychodzi. Tak jakby coś przepływało przez palce i czasem aż nie do wiary, że się coś takiego napisało 😉 ale ok., wracamy do tytułu.
Wystarczy spojrzeć inaczej… mam zamiar zrobić coś może karkołomnego i podzielić się swoją osobistą „paranoją” 😉 lubię ją i od razu nazwę ją paranoją, jawą, marą, złudzeniem, snem, filmem, matrixem, który śnię, bo wszyscy coś śnimy i wszyscy mamy własne paranoje lub jak ktoś woli stany umysłowe (myślę, że to co różni jedno od drugich to to, że nad stanem umysłu mamy pewną kontrolę, a przy paranoi tyle bytów nawpadało to człowieka, że traci kontrolę nad życiem. Zbrodnią jest dawać takim ludziom tabletki… ). Chodzi o to, że jesteśmy tutaj, na Ziemi w stanie dość dziwnie rozkawałkowanej świadomości i jeśli łapiemy się ziemskiego, ciężkiego, materialnego to ta świadomość jeszcze bardziej się kawałkuje…, Jeśli zaczynamy patrzyć innymi, Wyższymi oczami wtedy robi się coś niezwykłego… widzimy sprawy z perspektywy duchowej Jedności, Miłości (używam z coraz większym szacunkiem tego słowa, bo to naprawę potęga za tym stoi….) i świat nagle staje się zupełnie inny. Może to być chwilowe, kilka sekund… Ba! Nawet jedna chwila takiego spojrzenia i jest zupełnie inaczej….
Siedząc w materii ściągamy do siebie ciężkie myśli. Ciemne byty, niskoenergetyczne istoty… Jeśli się koncentrujemy na żmudnych, mozolnych sprawach, rzeczach to robi się coraz więcej, żmudnych, mozolnych spraw aż się zamulamy, następuje depresja, nałóg, załamanie, wyparcie się życia i to jest bardzo niebezpieczne. Teraz, ponieważ czas nam bardzo przyspieszył i procesy duchowe dzieją się już bardzo szybko, zauważalnie wręcz, więc teraz, tym bardziej należy dbać o to, aby mieć uwagę skoncentrowaną na wyższym, czystym celu, wyższym ja, które igra z nami chcąc się do nas dostać, ale nie chcąc, aby było to zbyt łatwe. Wyższe Ja, Wyższe sfery jakby delektowałby się i smakowały ten moment przejścia naszej cywilizacji, naszej świadomości do wyższego stanu istnienia… każdy dzień, każda chwila jest smakowana z namysłem, namaszczeniem… przeżuwana wielokrotnie wciąż i wciąż… już nie długo raj, ale… Pamiętacie wschód słońca? Pamiętacie jak jest magicznie, cudownie, przepięknie, gdy budzi się dzień? Gdy mgły jeszcze spowijają okoliczne zarośla, gdy mrok zaczyna ustępować i dzieje się coś pięknego.. odzywają się pierwsze ptaki, pojawia się coraz więcej światła… cisza jest wręcz święta i czuć cud narodzin dnia… to się dzieje codziennie i jest przepiękne a co dopiero, gdy budzi się dzień dla nowej cywilizacji? Ehhhh… smakujmy każdą chwilę, która trwa, która jest nam dana do przeżywania
Aby właśnie wejść szybciej w rezonans z tymi energiami, aby zająć szybciej swe świadome miejsce w tej symfonii przebudzenia należy jak najbardziej się wyciszać i obserwować… obserwować przede wszystkim siebie, ale obserwować tak jak (jak to opisał A.DeMello) jak naukowiec ogląda mrówki a nie tak jak trener swojego podopiecznego… Obserwuj bez wymagań, bez wytycznych, bez ego bo, to co się wyłania z Ciebie jest DALEKO potężniejsze od Twego codziennego myślenia i tak naprawdę, to to , że myślimy bardzo przeszkadza Temu dojść do głosu.
Jak spojrzeć? Bo nie wiem czy odpowiedziałem na to pytanie – jeśli miałem 😉 spójrz na siebie jak na aktora grającego sztukę życia, spójrz jak na istotę duchową, która inkarnowała się tu i teraz na Ziemi i właśnie budzi się do świadomego życia w swoim prawdziwym, duchowym potencjale… przeciągnij się, zrób parę ćwiczeń, dostrzeż swe ciało, swe myśli, świat, który jest wokół ciebie, tuż obok ciebie…. Doświadcz Go i powiedz Mu „Cześć! Witam Cię i pozdrawiam z głębi serca”… zobacz w tym siebie… nie masz końca ani początku…. Nie masz granic… po prostu Jesteś…. We wszystkim i wszędzie….
Namaste
Kris