
Newsletter Subscribe
Enter your email address below and subscribe to our newsletter
Lektura Sekretu zwróciła moją uwagę na wdzięczność. A jest, o czym pamiętać. Wdzięczność ustawia właściwe paradygmaty w stosunku między nami a Kosmosem, Stwórcą, Uniwersum. Wdzięczność to świadomość tego, kim się jest i czym się jest. Dodatkowo pozostając w tej wibracji utwierdzamy i siebie i cały świat, że jesteśmy zadowoleni i z siebie i ze świata i tym samym otwieramy drogę na coś nowego, dajemy nowemu przestrzeń. Chodzi o to, że jeżeli nie czujemy wdzięczności z tego, co już mamy i czym jesteśmy, co osiągnęliśmy to tak jakbyśmy skreślali wszystko, co stworzyliśmy, wszystkie nasze wybory i zarazem wybory i akcje Wszechświata dla nas. Negujemy je a one są DOSKONAŁE. To, dlatego jeżeli nie czujemy wdzięczności nie idziemy dalej.
.
Wdzięczność rodzi się sama, gdy ogarniamy to, co się ma i czym się jest. Gdy bez oceniania, bez stawiania celów i wytycznych z radością stwierdzamy, że tak jak jest teraz jest doskonale. To wszystko jest doskonałe, zawsze i wszędzie i jedyne, co jest w naszej rzeczywistości niedoskonałe to nasza jej ocena. Jeżeli nie czujesz wdzięczności za to, co masz, czym jesteś to znaczy, że nie rozumiesz tego jak działasz, po co jesteś i dokąd zmierzasz. Nie rozumiesz świata i tego, co i jak się tu dzieje. Nie cenisz życia, nie widzisz w nim sensu i głębi. (Ja to teraz do siebie piszę ;)) To jest niesamowite, że w tej chwili, w chwili obecnej mamy wszystko, co jest nam potrzebne, aby zrobić krok na przód. Aby pójść dalej. Cały czas jest w nas i do naszej dyspozycji dany potencjał zmian. To jest naprawdę coś wielkiego i niesamowitego i wdzięczność, gdy się o tym pomyśli rodzi się automatycznie. Po prostu nie da się nie być wdzięcznym. Nie odczuwać radości i zachwytu do Tego, Co Jest. Do Boga.
Wdzięczność jest wodą na młyn. Ona łączy się z miłością i radością i właściwie rozpoznana jest właściwie wszystkim tym. Jest wielką Miłością i wdzięcznością tak wzruszającą, tak wyciskającą łzy, że po prostu opada się na kolana i płacze ze szczęścia, że tak to wszystko wygląda. To jest coś pięknego i wspaniałego. Poczuć wdzięczność do Świata, za to, że się jest, że się żyje, że jest się tu i teraz i że się istnieje. Nic więcej nie trzeba. Wystarczy to sobie uświadomić, aby fala tak wielkiej miłości i wdzięczność przelała się przez naszą całą istotę, że wyciska łzy i przyprawia o pełen szczęścia, niewinny śmiech. Radosny śmiech dziecka. To jest naprawdę coś niesamowitego. To jest właśnie pełne ześrodkowanie na chwili obecnej, na swoim istnieniu, na tym, kim się jest i Gdzie się jest. Coś pięknego! 🙂
Wdzięczność jest automatyczna, ale dopiero na pewnym poziomie. Tak normalnie to trzeba sobie o niej przypominać i można się jej nauczyć, choć najpiękniejsza jest właśnie taka naturalna. Niewyćwiczona tylko taka naturalna, niewinna, spontaniczna.
Tę wdzięczność pielęgnuj od samego rana, od otworzenia oczu i od pierwszego oddechu. Właśnie możesz być wdzięczny(a) za wszystko. Za to, że oddychasz, że to, że się obudziłaś, że masz, co jeść, gdzie mieszkać. Ciesz się tym, co masz i jaka jesteś i błogosław to wszystko to w bardzo krótkim czasie wyniesie Cię na wyżyny szczęścia. Niebo będzie tam gdzie jesteś! Naprawdę…. Niedoceniałem, a raczej zapomniałem jak ważna i piękna jest wdzięczność. Jak potężną modlitwą jest "dziękuję". Jest to największa i najlepsza z możliwych modlitw. Najskuteczniejsza. Proste: dziękuję. Ono otwiera dla Ciebie Boski Róg obfitości. Mądrość spływa, radość i wszelkie błogosławieństwo. Bo Bóg wynagradza tych, którzy Go chwalą, którzy świadomie idą z nim i cieszą się ze wszystkiego, czym są i co mają. To jest to!!
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco i z wdzięcznością za to, że mogę tak patrzeć na świat i to do Was pisać przesyłam wielkie: Ucha cha!!:):):)