Smutno mi tak jakoś… i nie wiem czy to przez to że dziś wielki piątek czy dlatego że od wczoraj robie sobie dietkę… na samej kaszy jedziemy całą rodzinką… właściwie to od środy tak… nie wiem co mnie tak zamuliło…. oglądałem właśnie film… Człowiek z księżyca, czy jakoś tak z Carreyem. Film może i dobry ale to kolejna opowieść o zmarnowanym życiu… i poszukiwaniu prawdy i siebie samego. Nie polecam tego filmu jeżeli planujesz wesoły wieczór. Jest kilka wesołych momentów ale generalnie.
W każdym razie nastrój mam… blee… nawet nie wiem czy wyślę to co teraz piszę. Zdarza się tak… po co ja to w ogóle wszystko piszę? Żeby mieć co robić? Żeby zaspokoić jakieś swoje kompleksy? Co ja myślę, że osiąnę tym pisaniem? Tą stroną? Tak sobie kiedyś myślałem, że dam radę rozweselić kogoś. Ciebie, jeżeli już to czytasz. Ale z tego co wiedzę mam problem z rozweseleniem samego siebie… Jak człowiek jest na górze to życie wygląda wspaniale… ale tu od dołu już jest inczaej. Nie jest źle ale zdecydowanie wolę te momenty radosne. Po co mi ta? Schodzę na dno by zebrać skarby? To jak nurkowanie po ukryte na dnie skarby… co tym razem wyniosę na powierzchnię? …..
Przepędźmy ten smutek. Kopnijmy go w d… wyśmiejmy go! … nie ma sił? Może się uda ale na krótko… on powraca… widać tak ma być? Taki dzień? Widać taki też potrzebny, choć wiem to że kiedyś będę na tyle świadomy, że nic nie będzie w stanie mnie zniszczyć… mego nastroju. Moego Bogostanu.Świadomość Chrystusowa…. ah ten wielki piątek…. dziś Jezus Chrystus zmarł… dziś jest w sumie smutny dzień… więc co się przejmuję…
Dziś dzień śmierci….. kiedy zmartwychwstanie? Co dziennie umieramy, by urodzić się na nowo mocniejsi i mądrzejści… więc każda śmierć to krok do przodu… każda śmeirć to krok do kolejnego etapu. Lepszego…
