A czy może być inaczej? Mój prawdziwy potencjał jest tu i teraz – wykorzystuję go i tworzę nim swoją rzeczywistość cały czas. Na nowo ją stwarzam i ona się staje od razu. Cały czas. To nie jest jakieś marzenie, świetne ciało, super projekt, dom czy samochód. Mój prawdziwy potencjał jest cały czas aktywny i zwie się samokreacja siebie samego w Tu i Teraz. I On działa na 100%. Non Stop! To niesamowicie wyzwalające i nie daj sobie wmówić nikomu, że tak nie jest, że żyjesz jakoś na pół gwizdka – żyjesz cały czas wykorzystując w 100% swój potencjał. Tylko, nie używasz go świadomie, więc tworzysz rzeczywistość, która Cię unieszczęśliwia i… uwierzyłeś, że jesteś jakiś dysfunkcyjny….
Cały czas stwarzamy siebie na nowo, w każdej sekundzie, z każdym oddechem, z każdym uderzeniem serca, z każdą myślą i emocją stwarzamy nasz świat na nowo. Problemem jest to, że robimy to nieświadomie i że stwarzamy go dokładnie takim sam jaki był poprzednio. Więc nasze ego rozpoznaje to jako „nic się nie dzieje”. A to iluzja, maja, miraż. Wystarczy rozpoznać ten proces i już zaczniesz otwierać oczy ze zdumienia…. Zaczniesz sięgać świadomie po coś innego.
Ktoś, coś nam powiedziało, że wykorzystujesz swój potencjał jeśli osiągasz tak zwany społeczny sukces – samochód, dom, kariera itp. Nie wierz w to. Twój potencjał wykorzystujesz w 100% jeśli jesteś Tu i Teraz, TAKI właśnie jaki jesteś teraz – a teraz to wieczna chwila, która trwa. Czyli, Ty jesteś raczej czasownikiem niż rzeczownikiem – zmieniasz się cały czas. I dlatego swój potencjał masz cały czas, cały czas używasz go do podtrzymywania masy przekonań o sobie i świecie w którym żyjesz i uwierz mi, wykorzystujesz go na 100% i jesteś w tym doskonały!
Cała zabawa polega na tym, że nie zdajemy sobie z tego sprawy i marnujemy nasz potencjał na tworzenie rzeczywistości, której tak naprawdę nie chcemy. Ale, mamy to w co wierzymy i to o czym jesteśmy przekonani że jest.
Naszego potencjału należy jedynie zacząć świadomie używać – tak jak Ty tego chcesz, a nie tak, jak Ci powiedziano, abyś używał. Jak? Akceptując siebie Tu i Teraz, Takim, Jakim Jesteś Teraz. Nie żyjąc w stanie hipnotycznego snu o czymś, co będzie w przyszłości, lub o tym, co było lub o tym, że… nie jesteś w swoim stanie docelowym. Jesteś, tylko to dostrzeż, uświadom to sobie. Szczęście jest o jeden świadomy oddech stąd. O jedno westchnienie ulgi. Ty masz klucze do swojego skarbca rzeczywistości. Możesz wejść tam tylko Ty i możesz to zrobić tylko w chwili obecnej. Będąc doskonale zestrojony z samym sobą, akceptujący się bez zastrzeżeń, bez żadnego „ale”, bez kwestionowania i układania na logiczne półki. Będąc w harmonii ze swoim Wyższym Ja. Jak? Akceptacja siebie w Tu i Teraz, Takim jakim się Jest. To wszystko. Obserwuj co się dzieje, nie oceniaj, nie klasyfikuj. Nie układaj, nie przyklejaj łatek. Nie spiesz się. Nie oczekuj. Pozwól Życiu, aby się Wydarzyło – ono zrobi to najlepiej. Nie musisz mówić kwiatu jak ma rosnąć – on to doskonale wie, bo to jego natura. To samo się dzieje z Tobą, pozwól sobie rozkwitnąć, bez kontrolowania procesu wzrostu – dopuść i zaakceptuj siebie takim jakim jesteś, teraz.
Do znanego wszem i wobec określenia „Tu i Teraz” czegoś mi brakowało. Tym brakującym elementem była akceptacja siebie w dokładnie tym miejscu i czasie i to się właśnie kryje pod określeniem „Taki”. Dlatego uważam, że dopiero afirmacja; Jestem Tu i Teraz, Taki. W pełni wyzwala nas z władzy czasu i błądzenia umysłu. Świadomość skupia się na obserwowaniu siebie tu i teraz, aby zobaczyć jaki naprawdę jestem. Jak się czuje, co się we mnie dzieje, jakimi intencjami się teraz kieruję. Tu i Teraz, Taki – to brama wejścia w głąb siebie. W swoją Świętą Przestrzeń Wewnętrzną.
Czy taki jestem? Bycie na Hawajach jest czymś innym niż ich opisywanie. Ale wiem, bo bywam. Może trochę za rzadko, ale wystarczająco często, aby wiedzieć o czym mówię i że to jest Prawda. Ta Prawda. Ty Nią jesteś. Ja. Każdy z nas. Każdy, kto świadomie obejmie siebie w Tu i Teraz, Takim jakim jest i puści… pozwali sobie po prostu być….bez oczekiwań i założeń. Wtedy zaczyna się podróż w samoodkrywanie. Wewnętrzny Świat otwiera swe bramy. Cieszę się bardzo, że to odkryłem i teraz podaję to dalej. Niech działa.
Pamiętaj, że to proces. Nie oczekuj natychmiastowych efektów. Właściwie, to niczego nie oczekuj J i to jest chyba najtrudniejsze. „Jak to? Przecież coś robię, po coś – zawsze mam jakiś cel w moich działaniach” tak po prostu działa nasz umysł (i to też jest naszym największym problem). Jesteśmy nauczeni, że jest akcja, ma być reakcja/wynik. Przyczyna – skutek. Jak ma coś być jeśli nic nie robię? W tym stanie o którym mówimy wszystko już zostało zrobione, tutaj chodzi, aby właśnie nic nie robić, bo z naszą ego-świadomością tylko gmatwamy dalej i dalej naszą rzeczywistość. Tutaj chodzi o dostrojenie się do czystego i bezczasowego stanu Istnienia. To ma rozpuścić wszystkie Twoje ego produkty: muszę iść tam, załatwić to, zrobić, zadzwonić, zapłacić, zdobyć, wykombinować itd… to produkty szalonego umysłu, który myśli… właściwie tu powinna być kropka, ale dodam jeszcze: to produkty szalonego umysłu, który myśli, że jest w stanie wszystko kontrolować i cokolwiek dokonać… nie może.
„Zamykam oczy, nic nie myślę i dalej nic”. Nic się nie dzieje? A czego się spodziewasz? Frank Kinslow w swojej Synchronizacji Kwantowej pisze o Eufo-uczuciu (gorąco polecam jego książki: Sekret natychmiastowego uzdrawiania i Sekret kwantowego życia). To odczucie, które spływa na nas od naszego Wyższego Ja, od naszego Źródła. Na nim możesz się skupić. W nim się rozpuszczaj, bo te odczucia „z Góry” to Ty prawdziwy. Życie w smutku, normalnym, pobudzonym stanie działania, w naszej codziennej aktywności umysłowej jest niestety ale nieprawdziwe, jest snem wariata. Stanem hipnotycznym w którym tkwimy i z którego mamy się wybudzić.
Nie mniej, wciąż żyjesz w stanie swojego pełnego potencjału, tylko wykorzystujesz go na podtrzymywanie snu wariata zamiast na coś kreatywnego i twórczego. Ale Twoja moc samokreacji działa na 100%! We wszystkich szkoleniach rozwoju w sumie chodzi tylko o to, abyś zmienił sposób myślenia o sobie i świecie w którym żyjesz. Zmieniasz percepcję i zmienia się wszystko. Z góry inaczej widać niż z dołu.
Nie oczekuj fajerwerków… jeśli już to pojawi się westchnienie ulgi, zrozumienie, uśmiech na twarzy. Po prostu poczujesz się kompletny. Poczujesz się sobą. Nie będziesz potrzebował niczego zmieniać, nic poprawić. Nic wyjaśniać, ani klasyfikować. Po prostu poczujesz się dobrze.
„Po co to, skoro jak wrócę do swego normalnego stanu, to poprzedni „piepsznik” będzie cały czas istniał?” Ten piepsznik budujesz całe swoje, i to zazwyczaj niejedno życie. On jest po to, aby dać Twemu prawdziwemu Istnieniu powód i Paliwo do Zmartwychwstania. Po to idziesz Tam, aby wrócić tu z Tym, dzięki temu To przemieni ten „piepsznik” w Coś co będzie Twoim ogrodem w którym wyrosną takie kwiaty i drzewa, które Ty będziesz chciał, aby były. Których owocami Ty będziesz się chciał dzielić z innymi właścicielami takich Ogrodów.
To proces. Nie od razu Kraków zbudowano. Tak samo jak Ogrodu nie zakłada się od razu. Najpierw oswój swój „piepsznik”, spraw aby stał się kompostem na którym wyrosną Kwiaty i Owoce Twojego Życia.
Powoli zaczną spływać do Ciebie myśli i inspiracje. Odczujesz potrzebę działania, pójścia gdzieś, zrobienia czegoś. Nie będziesz musiał się zmuszać, po prostu zachcesz coś zrobić, gdzieś pójść, coś zdziałać. To właśnie Twoje Wyższe Ja przejmuje stery życia, a ono same staje się po prostu piękną przygodą.
I tego wszystkim nam serdecznie Życzę. Powodzenia na Twojej Drodze!
Krzysztof Kina
Odnalazłam twój blog tydzień temu jest wspaniały dzięki ze jesteś;) jak czytam drogowskaz to mam gęsia skórkę i łzy w oczach bo czułam pewne rzeczy oś dawna …..
Odnalazłam twój blog tydzień temu jest wspaniały dzięki ze jesteś;) jak czytam drogowskaz to mam gęsia skórkę i łzy w oczach bo czułam pewne rzeczy od dawna …..
Dziękuję Sylwio za komentarz i cieszę się, że trafiłaś na ten blog! 🙂 Cieszę się, że z Tobą zarezonowało to co tutaj piszę. I dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na ten post, był mi teraz potrzebny… 🙂 To trochę jak list do samego siebie – z przeszłości w której byłem bardziej rozświetlony niż teraz, w tej chwili jestem… To trochę jak koła ratunkowe, kompas, nić Ariadny, pomagająca odnaleźć siebie, lepszy stan energetyczny. Nie zawsze jest nastrój i natchnienie by napisać dobry artykuł, zwłaszcza w ostatnich czasach… więc taki tekst, z “wyższego” stanu poprawia nastrój – cieszę się, że nie tylko… Czytaj więcej »